Witam wszystkich. I tych zadowolonych i tych nie do końca.
Zacznę może od tego zarzutu, bo wiem (zdaję sobie sprawę), że będzie on padał z wielu ust.
BLUEPARADISE pisze:Kontrola weterynaryjna mocno przesadzona, cieszę się że koty były dokładnie oglądane bo przecież było to robione dla ich i naszego dobra ale kilka osób niesłusznie zostało odesłanych do domu.
Za kontrolę weterynaryjną odpowiedzialny jest weterynarz. Organizator nie odpowiada za to, co robi weterynarz, ponieważ nikt z nas na chorobach się nie zna. (A tak całkiem prywatnie, gdyby 2 tygodnie temu na warszawskiej wystawie koty były oglądane równie starannie, to kilkanaście kotów nie zachorowałoby po niej na strasznie zjadliwy katar. Ja przez to mam w domu chore 7 z jedenastu kotów (5 dorosłych i 6 maluchów), w tym 3 naprawdę ciężko. Ten katarek weterynarz wyłapał także u kota, który przyjechał na naszą wystawę [kotu delikatnie ciekło z nosa i pokichiwał po wspomnianej warszawskiej; wystawcy się wydawało, ze wszystko ok, po przyjeździe na wystawę wyciek z nosa, naprawdę delikatny, znowu się pojawił]).
BLUEPARADISE pisze:Nie podobało mi się podejscie sekretriatu do wystawców, pytania były nieładnie kwitowane. Zabrakło życzliwości i uśmiechu.
Proszę nam wybaczyć brak uśmiechu - byliśmy bardzo zestresowani, przejęci. Proszę wszystko zrzucić na karb wielkiego napięcia i chęci, żeby wszystko było jak należy. Sekretariat, to także pierwszy bojowy test całkiem nowego programu - wszyscy musieli się go uczyć na bieżąco oraz bojowy chrzest osób, które NIGDY tego nie robiły. Staraliśmy się naprawdę spokojnie odpowiadać na wszystkie pytania.
BLUEPARADISE pisze:Gastronomia niezjadliwa,
Cóż... nikt z nas nie jest z Mysłowic. Gastronomia była z polecenia. Może kiedyś byli lepsi. Nie mieliśmy możliwości, żeby ich zweryfikować.
Wszelkie uwagi są dla nas bardzo cenne, żebyśmy mogli na przyszłość tych błędów nie popełnić.
A.