anetaswdn pisze:Hmm...
O upośledzeniu intelektualnym to możesz sama do siebie tak gadać . Moi rodzicie lubią koty i mam w domu łazienkę . Tylko że nie każdego rodzic pozwoli na kuwetę w domu . Chodziłam i szukałam mojego kota . Brałam również latarkę i chodziłam i patrzałam czy nie ma go w komórce , również przez okienko patrzałam do piwnic . Chodziłam nawet po ulicach . W pobliskich podwórkach szukałam . Więc nie wiem po co oceniacie ludzi skoro ich nie znacie ? W ogóle nie rozumiem tego pytania czy ja mam ubikacje na podwórko . Skoro ten problem Ciebie dotyczy to już nie moja sprawa. Czy wy nie potraficie czytać czy co ?! Pisałam przecież że szukałam kota ?! Ile jeszcze mam pisać !? Ludzie ja nie proszę o współczucie. I nie musicie do mnie przyjeżdżać żeby go szukać ... Bo wątpię żebyście sami znaleźli ... .
Nie. Twoi rodzice nie lubią kotów. To nie jest "lubienie", to jest postawa w stylu " no ładny,mały, mozna pogłaskać i nakarmić. Obowiązki? Przecież to tylko kot!"
Skoro macie łazienkę, to nie rozumiem wstrętu przed kocia kuwetą w domu. Kotek. Małe zwierzątko. G... zostawia duzo mniejsze i, hm...bardziej estetyczne niz ludzie. A wykastrowany kot nie śmierdzi. Są żwirki, są kryte kuwety... Tylko trzeba chcieć.
I nie, nie znam Cie. Ale znam ludzi dokładnie tak samo myślących, jak Wy. I to właśnie przez takich ludzi, tak wiele kotów cierpi. Nie mówię tylko o twoich kotach, ale także o dzieciach twoich kocurów, które poszły żeby SE ULŻYĆ. Trzymałaś kiedys na rękach umierającego kociaka wyciągniętego z piwnicy? Chorego, umierającego z głodu lub zamarzającego? Takiego, któremu już za późno było na pomoc? Takiego, który umierał w drodze do weta? Nie. A ja wiele razy. I być może wiele razy umierał mi na rękach kociak zrobiony przez twojego kocura. Pewnie, ulżył sobie. Szczęśliwy jak ch...
Zbierałaś kiedyś szczątki kota wjeżdżone w asfalt? Takie, z których przy próbie podniesienia wypadają a to płuca, a to jelita, a to łebek odpadnie? Fajowa abawa...O na przykład takie:
http://img233.imageshack.us/i/zdjciazaparatu610.jpg/ Nie zbierałaś. A ja tak, wiele razy. I być może jeden z tych zeskrobywanych kocich mielonek był twoim koteczkiem, którego tak "kochaliście".