Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
joshua_ada pisze:Zarówno na kota tymczasowego jak i na rezydenta można prosić o zbiórki na forum. Jednak od tego są dwa różne podfora!!! Na tymczasy, bezdomne, na koty nie będącę czyimiś rezydentami zbiera sie na Kocim Bazarku.
Na rezydenty - jeśli ktoś jest w ciężkiej sytuacji - zbiera fundusze na Pchlim Targu. I wtedy także uczciwie pisze, że ma ciężką sytuację, zbiera na rezydentów. Licytujący zaś decyduje, czy wesprze taką inicjatywę, czy nie.
To są bardzo stare reguły, Utworzone (np. podforum Pchli Targ) przez administrację i nadzorowane przez moderację.
Jak podczytuję, status Carlita nie jest jasny.
Wyrażenie "wieczny tymczas" utarło się na forum, najpierw jako żart; potem jako zwrot wobec kotów ciężkoadoptowalnych i było raczej wyjątkiem niż regułą. Teraz się pisze "wieczny tymczas" jakby to jakaś norma, reguła była?! A ja się na taki byt nie zgadzam. Podobnie jak wiele osób na tym wątku i na forum w ogóle.
Wieczny tymczas zaprzecza idęę tymczasowania.
Ponadto albo albo. Albo wieczny (ergo rezydent), albo tymczasowy (muszę przytaczać definicję ze słownika, czy każdy sam sobie wgoogla?)
To tak jakby mówić gryby chudzielec, wysoki karzeł, wolny ekspres, cichy hałas etc.
Rozumiem, że wieczny tymczas bardziej niż rezydent otwiera drogę do finansowania. Ale 1: na forum nagle w ogóle nie byłoby rezydentów, tylko same wieczne tymczasy; 2: jeśli ktoś się decyduje na kota na stałe (tymczas przechodzi w rezydenta), to ze wszystkimi konsekwencjami, także finansowymi. Bierze pełną odpowiedzialność za kota, za jego byt, karmę, wizyty weterynaryjne. A jak jest w ciężkiej sytuacji? (patz powyżej: Pchli Targ, a wtedy licytujący ma prawo wiedzieć, że wesprze rezydenta a nie tymczasa)
Miałam słabość do DT smarti, tylko przez to, że miałam słabość do kotów tam przebywających (np. paluszkowego Bąbla). Ale im dalej czytam, tym bardziej mi się oczy otwierają. I w sumie jestem ciekawa, ile z tych tymczasów ma ogłoszenia? Zaraz się pojawi argument "no ale one są chore!".
A to chorych ogłaszać nie wolno? A jak znajdzie się dom, który będzie chciał uratować chorego kota, zapewnić mu opiekę indywidualną, jeździć do weta? Bo pokocha takiego kota jak członka rodziny i taki byt mu zapewni?
Gdyby nie ogłaszać kotów chorych, to jak znajdowałyby domy koty niewidome, bezłapki, cukrzycowe, z białaczką lub FIV?
Liwia_ pisze:Ten post przepadł chyba przy okazji czyszczenia wątku i wydzielania postów n/t Carlita... Szkoda.gosiaa pisze:Liwia_ pisze:Mnie interesuje po prostu jak to było - najpierw piszesz, że Carlito zostaje ( i to w jeszcze innym poście, niż ten wklejony przez Satyra, pisałaś tam, że marzyliście zawsze o pingwinku...), po czym zmieniasz zdanie, na "zostanie... może" ?
Też kojarzę ten post, ale nie mogę go znaleźć.
Wychodzi na to, że dwukrotnie smarti napisała wprost, że Carlito zyskał u niej status rezydenta. Pojawiły się też gratulacje - niektóre są wykasowane, ale niektóre w wątku zostały. I fajnie, tylko po co te gierki ze zmianą zdania?
Mogę mieć tylko wielką nadzieję, że nie chodzi o ułatwienie sobie kwestii zbierania na niego pieniędzy.
Bardzo niefajne jest też podejście "nie płacisz-spadaj", bardzo.
Liwia_ pisze:Przecież napisałam. W dt, w lecznicy, w fundacji.ana pisze:A gdzie te koty powinny się znajdować?Liwia_ pisze:Bo wg mnie allegro powinno służyć do zbierania cegiełek dla kotów bardzo poszkodowanych, wymagających skomplikowanych zabiegów, drogiego leczenia - kotów z interwencji, pod opieką dt, fundacji, schronisk, NIE wspieraniu rezydentów.
Jeżeli decyduję się na jakiegoś kota na stałe, to na mnie spoczywa obowiązek ponoszenia związanych z nim wydatków.
Dla mnie - poza rzadkimi, naprawdę uzasadnionymi przypadkami decydowanie się na rezydenta, po czym zbieranie na niego pieniędzy jest nie w porządku.
joshua_ada pisze:smarti pisze:joshua_ada pisze:Miałam słabość do DT smarti, tylko przez to, że miałam słabość do kotów tam przebywających (np. paluszkowego Bąbla). Ale im dalej czytam, tym bardziej mi się oczy otwierają. I w sumie jestem ciekawa, ile z tych tymczasów ma ogłoszenia? Zaraz się pojawi argument "no ale one są chore!".
A to chorych ogłaszać nie wolno? A jak znajdzie się dom, który będzie chciał uratować chorego kota, zapewnić mu opiekę indywidualną, jeździć do weta? Bo pokocha takiego kota jak członka rodziny i taki byt mu zapewni?
Gdyby nie ogłaszać kotów chorych, to jak znajdowałyby domy koty niewidome, bezłapki, cukrzycowe, z białaczką lub FIV?
Sz.Kocie -ogłaszaj migiem Carlita-proszę Cię!!!![]()
![]()
![]()
na pewno chetni bedą się o niego bili,zwłaszcza na tym watku,bo przeciez tak się o niego martwią...
jestem zbieraczką-wiedziałam![]()
![]()
![]()
wiecie co-wyjeżdzam na wakacje od miau.
pa.
A jakie są przeszkody do ogłaszania? Tylko Twoje obawy, że ktoś go nie chce? Czy raczej, że ktoś mógłby Ci go odebrać?
Nie wiem, czy jesteś zbieraczką, ale przejrzystym domem tymczasowym także nie. Dużo szumu informacyjnego, żadnych konkretów, niewielkie doświadczenie w chorobach kotów, z którymi to chorobami koty brałaś do siebie, bo "jakoś to będzie? Nie wiadomo, kto prowadzi koty (Ty, Marzenia11?), nawet nie wiadomo jakie zasady finansowania (no bo może tymczas, a może rezydent, a może jeszcze nie wiem)
Sorry gregory, ale pisząc na forum publicznym, z krytyką także trzeba się mierzyć. Zwłaszcza jak się samemu tworzy klimat ku niej.
O fochach już nie wspomnę, ale to małostkowe na tle sytuacji kotów. Żenada i tyle.
Szalony Kot pisze:Joshua_Ada, no proszę Cię
W kolejności tymczasów:
Trisia - ogłoszenia ma
Promyś - jeszcze nie ma poza FB, ale to kwestia tego, że wiadomo o tym, czy zdrowy dopiero od wczoraj. Bo wcześniej co miałeś wpisać - "być może ma białaczkę, być może zaawansowane nadżerki"
Mela - ma ogłoszenia mimo domku pewnego na 99%
Edisia - ma FB, jest w trakcie leczenia (charczenie, alergia, testy, autoszczepionki)
Carlito - nie ma ogłoszeń poza FB, bo nawet nie wiadomo jeszcze, co tam można wpisać, jest w trakcie leczenia
Fiona i Devi - mają FB, dopiero zakończyły leczenie, Devi będzie miała ogłoszenia szybciej niż Fiona, która dziczy i jeszcze jest chora. Z tego co wiem, to żadna z nich jeszcze nie jest szczepiona.
Bąbel - ma ogłoszenia
Czyli WSZYSTKIE koty mają przynajmniej FB, dwa (Mela i Bąbel) pakiet 50 ogłoszeń, na pakiet czeka Promyk i Trisia, ale to moja wina, bo aktualnie zajmuję się 30 kotami po zmarłym, koordynując ich akcję ogłoszeniową i zwyczajnie nie mam jak. A układ jest taki, że ogłoszenia robię ja, bo mam do tego rękę i umiejętności.
Devi będzie miała pakiet w odstępie kilku dni od Promyka i Trisi.
Fiona jak skończy dziczeć, Edisia po testach, Carlito jak będziemy wiedzieli, co z nim.
I tak tylko powiem, że w zeszłym tygodniu do domu poszła Luna i Mojito. Dwa tygodnie temu Tom i Jerry. Ogólnie uważam, że pod względem ruchomości kiciów to jeden z najlepszych początkujących DT jakie znam - fakt, Trisia długo siedzi. Ale to dlatego, że jest niekuwetkowa i to zniechęca potencjalne domki, ale cały czas promujemy ją.
Marzenia11 pisze:Liwia - przecież smarti już Ci napisała, ze rozważają Carlita jako rezydenta. Też Ci zacytowałam post w którym smarti odpisuje Szalonemu Kotowi na jej gratulacje z powodu dokocenia. I napisałam Ci też jaka była sytuacja, opisałam ją.
Zniknął drugi post. Post, w którym smarti pisała wyraźnie, że Carlito u niej zostaje, że marzyli o pingwinku i mają własnego. I nie podoba mi się właśnie to kręcenie, wycofywanie się z deklaracji w tym poście.Marzenia11 pisze:Nie, nie przepadł. Zeby było smieszniej Satyr77 zacytował go jakieś 3-4 strony wczesniej.
ana pisze:Liwio_, to nie smarti zdecydowała się na rezydenta, tylko wzięła kota, który - jak się okazało - cierpi na przewlekłą, śmiertelną chorobę. On nigdy nie wyzdrowieje. Jego stan zdrowia będzie się tylko pogarszał. Częste zmiany miejsca pobytu, opiekunów etc. przyspieszą ten proces. W dodatku niełatwo znaleźć lekarza, który umie takiego kota prowadzić.
W przypadku Carlito opieka ma charakter wyłącznie hospicyjny.
Smarti de facto stanęła w obliczu konieczności uznania go za rezydenta.
Myślę, że nie miałaś do czynienia z kotem chorym na PNN, stąd takie a nie inne uwagi zgłaszasz.
Z całego serca Ci życzę, żebyś nigdy nie miała takiego podopiecznego - prowadzenie go jest kosztowne i wyniszczające emocjonalnie.
Postulat zostawienia smarti samej w kwestii finansowania leczenia Carlita, skoro są osoby chętne Jej w tym pomóc, jest .... zabrakło mi elegancko brzmiącego słowa. Serio.
Postulowanie wyadoptowania Carlita to DT jest okrutne wobec tego zwierzaka. Znalazł już dobrą bazę, są lekarze, którzy go prowadzą, dziewczyna, która opieki nad nim się uczy i - jak sądzę - nauczy.
Więcej mu nie trzeba.
Marzenia11 pisze:Z informacji od wetki dzisiaj Carlito ma przed sobą kilka tygodni, a w najbardziej optymistycznej wersji kilka miesięcy życia....
Tylko czy ktos o to tu zapytał?
Proces niszczenia nerek postepuje, niestety, i nie da się go zatrzymać. Trzeba zrobić wszystko aby go spowolnić i wszystko, aby Carlito miał jak największy komfort zycia..
A jednak - pamiętam ten post. I nie tylko ja. A nie ma go w żadnym wątku.Marzenia11 pisze:Liwia - nie zniknął żaden post. Zapytaj o to graszka-gn. Wszystkie zostały przywrócone z archwium.
mokkunia pisze:Marzenia11 pisze:Z informacji od wetki dzisiaj Carlito ma przed sobą kilka tygodni, a w najbardziej optymistycznej wersji kilka miesięcy życia....
Tylko czy ktos o to tu zapytał?
Proces niszczenia nerek postepuje, niestety, i nie da się go zatrzymać. Trzeba zrobić wszystko aby go spowolnić i wszystko, aby Carlito miał jak największy komfort zycia..
Marzenia11 skąd taka opinia weta? Co się stało?
Satyr77 pisze:smarti pisze:Jeżeli tak ruru mówisz to znaczy że tak jest-w takim razie ten wniosek mojej wet.Ani się nie sprawdził.
pozostaje tylko zdziwienie dlaczego po 1-szej jej kroplówce u nas była taka skokowa poprawa,skoro była to 5-ta kroplówka-to ją wciąż dziwi.
ale dla mnie to wszystko jest już mało ważne.
Ważne jest że nawet najlepsza specjalistka od nerek w Wawie nie wniosła nic nowego do leczenia Carlita.Stwierdziła też że tok postępowania mojej wet.Ani był słuszny .Owszem należało ocenic jeszcze dodatkowe parametry ale to wie specjalista od nerek a znalezienie takiego zajęło trochę czasu
Kotek póki co czuje się świetnie .
Jest na kroplówkach do dziś.
Jutro i pojutrze następne kompleksowe badania wszyscy troje weci podejmą decyzję co dalej.
Powiedziano mi że przy takim zadawnionym zniszczeniu nerek jakie wynika z USG dr.Marcińskiego zajmujemy się przedłużeniem mu życia o ile się da w komforcie.Optymistycznie mam spodziewać się roku-dwóch,pesymistycznie-nie napiszę...
Oczywiście tym samym Carlito staje się moim rezydentem-wiadomo że nikomu go już nie oddam a będzie u mnie żył jak królewicz..
Nerki już nigdy nie będa jak nowe.
Zamówili mi lek zatrzymujący zwłóknienie nerek który bedzie brał do końca życia.
Poza tym jest na pewno starszy niż przypuszczano.
Ma bardzo zepsute ząbki-jeden,jak wiadomo już został wyjety(ręką),i jeszcze jeden jest do wyrwania jak tylko to bedzie możlwe jednak trzeba to zrobić bo bez tego nerki beda padać coraz bardziej.
Trochę to błędne koło ale nie mamy wpływu na rzeczywistość.
Czy ktoś słyszał o dobrym kocim stomatologu?
Szukam kogoś kto wyrwał by mu ten zab w znieczuleniu miejscowym-podobno nie ma takiego co by się podjął znieczulenia miejscowego u kota ale nie takie rzeczy na tym forum już czytałam,więc może..
edit,literówki
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Wix101 i 231 gości