W ogóle dziś to przeboje były..
Jakiś dziadek nas opieprzył za to, że koty z falochronów zginęły, bo my zaczęłyśmy się nimi zajmować i chciałyśmy Birmę zabrać na sterylkę

Bo przecież wcześniej przeżywały zimę, oni im dorsze rzucali...

i nagle my z takim pomysłem: sterylka ! No i niby koty szlag strzelił od tych pomysłów

Z relacji dziadka wynika, że uchował się tylko Rudy. No ale ja dziś z daleka widziałam coś czarnego, niedużego.. tylko nie zdążyłam dojść

Może się gdzieś przeniosły..
Złapałyśmy przy okazji jedną czarną kicię.. z Darłówka oczywiście

Zostały tam tylko jeszcze 2 kotki do ciachnięcia i tajemnicze maleństwo

Kocury sobie
na razie odpuszczam
No i kotka niezłe cyrki u weta odwaliła

Pogryzła obydwóch, latała po gabinecie i nie trzeba było jej wybudzać. Taki hardcore
W drodze do Darłówka, a właściwie już w Darłówku spotkałyśmy fajnego kocurka ( szkoda tylko, że z jajkami

). Nic go nie obchodziło tylko mizianki. Taki pulpet

Mam fotki, ale nie mam.. kabla
jak mi się jeszcze coś przypomni, to napiszę
