Witam.
Ostatniej nocy Kiwi musiała wykazać się zaradnością i dzielnością - mieliśmy nocny dyżur w stajni z końmi i nasze koty, zaopatrzone w masę jedzenia i czystą kuwetkę, zostały same aż do rana

Jak wróciłam do domu Kiwi niesamowicie się ucieszyła, od razu zaczęła mruczeć i się tulić. To niezwykle kochany kociak.
Niestety nadal kicha

Tydzień antybiotyku wspomaganego sterydem nic nie dał, dlatego na razie odstawiamy leki na kilka dni - nie ma co truć kota, skoro brakuje efektów. Zobaczymy, czy bez leków kicia będzie kichać bardziej/mniej i w zależności od tego podejmiemy dalsze kroki. Nasza wetka sugeruje, ze być może kichanie jest powiązane ze zmianami w budowie górnych dróg oddechowych - mała ma bardzo płaskie podniebienie, więc możliwe, że i w przewodach nosowych coś jest pokrzywione. Dlatego nie wykluczamy konieczności zrobienia RTG głowy, żeby zobaczyć jak tam się to wszystko układa w środku. Nie wiem tylko jak ja ją przekonam, żeby się do zdjęcia nie ruszała, bo ona jest taka zajęta i tak jej się wszędzie spieszy, że nie ma mowy o tym, aby przez chwilę posiedziała w bezruchu

Nasze koty już całkiem ją przyjęły i urządzają wspólne dzikie galopady. No i dodam jeszcze, że Kiwulec jest lepsza niż budzik - codziennie wstaje punkt 6.30 i przybiega do nas do łózka, po czym kicha nam na twarze, fundując prysznic i mega skuteczną pobudkę
