
EPO ma podane?
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Nie EPO, bo nie reagował, dostał aranesp. Coś tam drgnęło, ale wyniki nie są tak spektakularne, jak bym chciała.
Jest kiepsko, bardzo.
Jana pisze:Wróciłam do domu z pracy, via lecznica, z całą baterią leków. Zastałam Szczurka w kuchni, przy misce, ale wyglądał jak upiór - pyszczek cały zaśliniony i zaropiałyPrzygotowałam leki, dałam dwa zastrzyki (antybiotyk zmieniony na baytril i tolfine), przepłukałam i wymyłam pysio szałwią, podałam gerberka rozrzedzonego wodą, z alusalem. Szczuruś trochę zlizał. Potem dałam puszki wszystkim kotom, Szczuruś zlizał trochę sosu. Potem na siłę wcisnęłam w niego jeszcze 10 ml zupy z gerberka. Za godzinkę dam mu kroplówkę z solvetrylem, metoclopramidem, cerenią, cocarboxylazą i czym tam jeszcze... Kroplówek codziennie nie mogę mu dawać, bo się nie wchłaniają dostatecznie szybko. Jeszcze na dobranoc dostanie quatrum.
Za dwa dni, jeśli stan pyszczka nie poprawi się, zaryzykujemy steryd.
Generalnie Szczuruś ma tydzień - 10 dni na wyjście z tego kryzysu. Jeśli mu się nie polepszy, albo nie daj Boże pogorszy się, to nie będę go męczyć. (...)
Jana pisze:pixie, w tej chwili niczego Szczurkowi dopyszcznie podawać nie można, po pierwsze wymioty, po drugie wrzody. Wszystko, co dopyszczne, zostało zamienione na zastrzyki (np. polprazol na solvetryl), tylko quatrum podaję, bo nie da się inaczej niż dopyszcznie. Szczuruś potrafi zwymiotować wieczorem to, co zjadł rano - wiem, bo karmię go na siłę, on chyba nie bardzo trawi...
Dziś rano Szczuruś rzucił się na chrupki renala, wprawdzie nie zjadł ich wiele, ale jednak. Apetyt ma, chociaż wygląda już jak upiór. I potwornie cuchnie, a uparł się i kolejną noc całą przespał na mnie. Ja przez to spałam mniej, ale co tam, niech ma.
(...) Szałwia do płukania pyska chyba się sprawdza.
Jana pisze:Szczuruś rano wita mnie wprawdzie w kuchni, ale wygląda jak upiór - cała mordka zakrwawionaNie wiem czy jest poprawa, na pewno nie jest gorzej, tak ogólnie. A przed chwilą Szczuruś sam zjadł 1/3 puszki gimpeta! Wcześniej wcisnęłam w niego 20 ml miksu, więc coś tam podjadł.
Najgorsze jest podawanie mu leków, wszystkie zastrzyki to koszmar, bo skóra cieniutka jak pergamin i praktycznie zawsze przekłuwam się na wylotRano zamiast trzech zastrzyków kułam go pięć razy, a i tak nie udało mi się podać metoclopramidu. Moja frustracja sięga zenitu. Jedyne, co wymyśliłam, to duże rozcieńczenie tych leków, które można rozcieńczać, wtedy na początku wstrzykuję powolutku i sprawdzam, czy idzie w kota czy na zewnątrz - jeśli to drugie, można skorygować wkłucie albo po prostu zmienić igłę i zrobić następny zastrzyk nie marnując szczególnie leku.
mirka_t pisze:Masakra.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 12 gości