golla pisze:Powiem Wam moją historię: Kiedyś moja teściowa mówi, że pod Biedronką (sklepem) siedzi ciężarna kotka i wszyscy klienci ją dokarmiają, a ona lada dzień urodzi, no więc co mi pozostało, poszłam tam i rzeczywiście siedzi kotka, gruby brzuch. Nie było problemu wzięlam ją do transportera i szybko do Fundacji, ale się zmachałam, wazyła chyba z 6kg. W tym samym dniu miała się odbyć sterylka. Wieczorem dzwoni kolezanka z fundacji, że kotka to oswojony, wykastrowany, bardzo gruby kocurekSZOK!!! Myślę sobie, jest czyjś, zaczęłam szukać, dlaczego przesiaduje pod Biedronką? I znalazłam, właścicielkę, opieprzyłam ją trochę, że ulica, że oswojony, że grożą mu rózne niebezpieczeństwa. Dodam, że 2 dni go nie było i babka go szukała po schroniskach. Jak tak jej nagadałam to kocurka oddałam, oczywiście już z przygotowanym lekko ogolonym brzuszkiem do sterylki
, to nic, najważniejsze, że od tamtego dnia widzę tylko tego kocurka w oknie i już nigdy pod Biedronką, a dodam, że często tamtędy przechodzę. Niektórym dobrze jest powiedzieć coś do rozumu, opłaca się.
Bardzo ciekawa historia
