Dużo się dzieje i przez to nie ma kiedy o tym wszystkim pisać... W ramach nadrabiania zaległości:
-
niedzielna łapanka, jak już wiecie, zakończyła się fatalnie: kocurek z łączki, w chwili kiedy razem z moorland wychodziłyśmy z lecznicy z wykastrowanymi zwierzakami, uciekł z transportera. Nie zamknięto go w lecznicy, a ja nie sprawdziłam, bo nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło i nie wpadłam na to, żeby tym razem sprawdzić...

Cholerne zaniedbanie, które skończyło się tragicznie, bo kocurek uciekł na ulicę, prosto pod nadjeżdżający samochód. Obił się od jednej z opon i w panice poleciał dalej. Wiemy, w które podwórko wpadł, jesteśmy tam teraz codziennie. W zmiennym składzie: Kasia_5000, moorland, a wczoraj także Etka - dziewczyny, serdecznie dziękuję, że można na Was liczyć!!! Sprawdzimy, chodzimy, wieszamy ogłoszenia, rozpytujemy ludzi. Dzisiaj wybieramy się z Kasią na nocne czatowanie. Naszym wielkim wrogiem jest rekorodowo znowu niska temperatura - kot był wychłodzony po narkozie, od niedzieli nie jadł, potrącony przez samochód, jest w obcym miejscu...

Po prostu horror. Łudzimy się, że może siedzi w dziurze w ziemi, na tym podwórku na którym po raz ostatni go widziałyśmy. Wstawiamy tam jedzenie, dzisiaj trochę ubyło, nie jesteśmy jednak pewne, czy to on mógł to zjeść, czy jakiś inny, przechodzący koło tej dziury kot, który zwęszył karmę. Na wszelki wypadek zabezpieczyłyśmy dzisiaj dziurę wejściową, wieczorem zobaczymy jak to wygląda. Nie marzę o niczym innym, tylko o tym, żeby znaleźć go żywego i móc mu pomóc...
-
w niedzielę zaczęłyśmy także łapać pod Kaponierą, właściwie na Składowej, ale wciąż na terenie dworca. Cieszy mnie bardzo, że zabrałyśmy się za to miejsce - na razie złapałyśmy tam tylko 2 koty, ale widziałyśmy kolejne 4 i mamy już przynajmniej minimalną orientację w tamtym miejscu. Teraz będzie łatwiej się z nim ogarnąć. Dziękuję Ori, że pomogła nam bardzo z transportem!
Koty na Składowej są w dużo gorszej formie, niż te z samego dworca. Trzeba będzie zacząć dokarmiać także je. Jak to ogarnąć logistycznie? Nie wiem. Domyślam się, że nie wszystkim dzielnym forumowym dokarmiaczom będzie się chciało do nich chodzić. Myślę, że na początek wystarczy chociaż zostawić dużo suchej karmy, np. raz na dwa dni. Patrząc na kondycję tych kotów, to już i tak będzie dla nich dużo. Przydałoby się także kilka budek - ja mam do odebrania jedną od koconek (zgłoszę się po nią, może jeszcze w tym tygodniu), i jedną w garażu. Ale to mało. Może ktoś chętny na kolejne budkolepienie? Koty nie mają tam żadnego ciepłego miejsca do ukrycia
Kotka ze Składowej opórcz sterylki, miała wyrywane 4 ropne zęby. Przynajmniej lżej będzie jej jeść. Kocurek natomiast jest mały, chudy i ma rozległą grzybicę... W związku z tym, że wygląda naprawdę biednie, jakby był niewyrośnięty z powodu niedojadania (skąd my to znamy... tak samo było z Dubravką

), poprosiłam o zrobienie mu badań krwi - szczęśliwie wyszły dobre, lekko podniesione leukocyty, ale to być może przez grzyba lub robaki (już odrobaczony). Kotkę wypuszczamy w przyszłym tygodniu, kocurek trochę posiedzi w piwniczce, żeby wykaraskać się z tej grzybicy. A propos,
może ktoś ma na zbyciu Orungal???-
a propos piwniczki. Wrócił do niej, po nieudanej adopcji,
Oskarek - kocurek z Kiekrza. Był w swoim "satłym" domu 24 godziny... Jak widać ani wizyty przedadopcyjne, ani umowy, ani przede wszystkim anielskie usposobienie kota (bo Oskar to naprawdę anioł), nie są gwarantem sukcesu adopcyjnego
Wciąż rezyduje tam także Veto, Kropeczka i Milo - notorycznie niedopieszczone, spragnione czasu i uwagi, której nie jesteśmy im w stanie dać tyle, ile potrzebują

Veto i Oskar zrobili się apatyczni, ciągle śpią, nie chcą się bawić. Oskar źle znosi piwnicę - przez kilka dni odmawiał jedzenie, przestraszyłam się nie na żarty, że coś mu dolega, miał robione badanie krwi (ciężkie ze względu na nieudolność wetów...

), nic nie wykazało. Jest zdrowy, tylko bardzo smutny.
Veto natomiast jest już chyba w piwnicy za długo. Zaczyna się chować w sobie, jest mniej chętny do zabaw, bez energii, ostatnio w ogóle nie wychodzi na przywitanie do drzwi piwniczki - to zły znak, wcześniej zawsze witał mnie pierwszy. Jest po prostu smutny. Dodatkowym stresem jest dla niego obecność "obcych" kotów z łapanek. Żal mi go okropnie

On i
Kropeczka (który dla odmiany spragniony jest zabaw i nasze szybkie wizyty tej potrzeby nie zaspokajają...

)
pilnie potrzebują DT. Tak samo zresztą Oskar - super spokojny, łagodny, akceptujący inne koty, nadający się do domu z dziećmi. I oczywiści
Milo - dla zasady obsykująca ludzi, ale brana na kolana zamieniająca się w totalnego miziaka.
- i na koniec
wieści z DS Vilmy. Dziewczyna przez pierwszy tydzień w ogóle nie wychodziła w dzień ze swoich kryjówek. Jak ujął to jej nowy właściciel: "Nie wiedzieliśmy, że mamy w domu tyle zakamarków"... W nocy owszem - jadła, kuwetkowała, zwiedzała. Teraz jest już lepiej: Vilma urzęduje za komputerem, nowi opiekunowie mogą ją tam dosięgnąć ręka i od czasu do czasu potarmosić. Poddaje się temu chętnie, włącza traktor. Ale podchodzić z własnej woli jeszcze nie chce. Trzyma półmetrowy dystans. Mam nadzieję, że wkrótce "zaskoczy". Dom jest bardzo wyrozumiały, spokojny i daje jej czas. To najważniejsze.
-
i jeszcze parę słów o Panu Poważnym. Chłopak w DT wykazał duże upodobanie do mężczyzn

Koledzy Eweliny, u której mieszka Pan Poważny, mogą z jego strony liczyć na dużo większą łaskawość niż sama Ewelina

Ale i z tym jest lepiej - zdarza się chłopakowi przyjść do Eweliny i na niej położyć. Jak na tego kota, jest to olbrzymi postęp! A, no i świetnie dogaduje się z rezydentem - byłoby cudownie, gdyby znalazł dom z innym kotem.
O Drago pisze Etka, o Dubravce Jaga vel Menda, więc o nich się nie rozpisuję, bo dziewczyny mnie wyręczają.
Szkoda tylko, że wciąż
krucho u nas z adopcjami... Zgłaszają się albo palanci, albo fajne domy, ale wycofujące się z adopcji po kilku dniach...

W ten sposób z dwóch wizyt przeadopcyjnych wstępnie umówionych na ostatni weekend - jedna w sprawie Pana Poważnego, jedna Drago - nie doszła do skutku żadna...
Rozpisałam się. Tak to jest, jak człowiek sobie narobi zaległości.