Piękny RUDZIELEC Szuka Domu Stałego. Już Znalazł.

Denerwuję i martwię się coraz bardziej

**Adopcje: 10 >>**

Beasia pisze:
Beliowen pisze:A może zamarzł

jak mawia moja mama:"oby się Twoje słowa w g...o obróciły" (bez urazy, chodzi mi tylko o to żeby się nie sprawdziły )

popieram.
Jak nie był głodny to gdzieś siedzi.

ASK@ pisze:
Beasia pisze:
Beliowen pisze:A może zamarzł

jak mawia moja mama:"oby się Twoje słowa w g...o obróciły" (bez urazy, chodzi mi tylko o to żeby się nie sprawdziły )

popieram.
Jak nie był głodny to gdzieś siedzi.

I ja! Może gdzieś się skitrał przed tą okrutną zimnicą...

Jeśli to domowy kot, to średnio sobie radzą z wyszukiwaniem schronienia
zwykle koczują na gołej ziemi, pod blokiem, najwyżej za jakimś załomkiem muru, który odrobinę chroni od wiatru
one po prostu tego nie umieją
nie umieją też oszczędzać energii - najedzone biegają, skaczą, bo są przyzwyczajone, że o jedzenie nie muszą się starać
mają też kiepskie futro, bo w ogrzewanych pomieszczeniach nie potrzebują bujnej, ciepłej okrywy

natomiast pewien plus daje im niewielka warstwa tkanki tłuszczowej pod skórą
tyle, że to się szybko spala
jeśli kot jest na dworze od 2-3 tygodni, to prawdopodobnie o tej warstwie już dawno zapomniał...

**Adopcje: 10 >>**

niestety masz rację. Mam nadzieję,że on mimo wszystko gdzieś koczuje w jakimś bezpiecznym miejscu.

Zaraz chyba jajo zniosę w tej pracy przez rudzielca. Nie mogę już wysiedzieć.

Ja też cały czas o nim myślę

Ledwie weszłam z pracy i zamiast jak zawsze od razu iść z psem na spacer, to najpierw musiałam odpalić laptopa ,żeby po powrocie ze spaceru już nie czekać i móc od razu sprawdzić wieści :roll:

Kota nie ma. Od 16 siedzę przy oknie. Niedługo przejdę się, żeby go poszukać.

ło matko, co się mogło z nim stać? :strach:

Mam nadzieję, że gdzieś go spotkasz

Beasia pisze:ło matko, co się mogło z nim stać?
Mam nadzieję, że gdzieś go spotkasz

Kiedy już wszystko ustalone to piernik przepadł. Gdy nie wiedziałam co z nim zrobić to widywałam go prawie codziennie, ale bywało też tak, że nie widziałam go, np. dobę, półtorej.

Bardzo bym chciała żeby się jednak dzisiaj zjawił :ok:

Słuchajcie, sprawa się bardzo pokomplikowała. Łaziłam, łaziłam i na własne oczy zobaczyłam, już byłam praktycznie w swojej klatce, jak ktoś trochę uchyla okno balkonowe i wypuszcza rudzielca na balkon.

Co teraz?
Cały dzień o nim myślałam a on siedział w cieple.
Teraz wszystko się zgadza. Głównie przesiaduje na balkonie należącym do mieszkania, w którym mieszka. Tylko co to za ludzie ( wg mnie to jakieś młode dziewczyny ) , którzy pozwalają, żeby kot siedział po parę godzin na mrozie. Czasem widziałam jak zaglądał przez szybę do mieszkania jakby czekając aż ktoś go wpuści. W ostatnią sobotę siedział na tym balkonie od 7 do 12.30.

W pierwszej chwili chciałam tam iść, ale niezależnie od tego co im powiem to i tak będą to dalej robiły skoro to robią. Moja słowa nie trafią do ich rozumu.

Co za tępe laski :strach:

A może jednak postraszyc je kotami zamarzającymi na mrozie?..

to biedak ma takich właścicieli, że niech ich lepiej gęś kopnie :evil:

jak można kotulca teraz wypuszczać i pozwalać mu siedzieć kilka godzin na mrozie
słów mi brak

biedny kocior
nawet nie wiem, co napisać...

Nie mam się jak nawet dostać do nich, bo u nas są domofony cyfrowe ( czy jak one się tam zwą ) i numeracja mieszkań pochrzaniona. Nie wiem jaki mają numer mieszkania.
Kot właśnie siedzi na parapecie.

Piękny RUDZIELEC Szuka Domu Stałego. Już Znalazł.

Kto przegląda forum