Dostałam takiego maila - dane kontaktowe do autora podam na pw.
Z Łodzi w Mińsku Maz. nie pomogę, proszę miauowiczów z bliższej okolicy...
Witam,
"Między 14-16 lutym 2011 r. do Burmistrza Miasta Mińsk Mazowiecki, mgr Marcina Jakubowskiego (Urząd Miasta Mińsk Mazowiecki, ul. Konstytucji 3-go Maja 1, 05-300 Mińsk Mazowiecki, tel. burmistrza tel. 759 53 00, 759 53 11) wpłynęło pismo wystosowane ze wspólnoty mieszkaniowej przy budynku "Manhattan" (adres poniżej), iż najemcy lokali (właściciele) nie życzą sobie obecności kotów na ich terenie.
14 lutego zadzwonił do mnie stażysta pan Bartosz, w porozumieniu z inspektorem WOŚ Pawłem Łagowskim, żeby mnie poinformować jako wolontariusza zajmującego się kotami z Ronda Hallera przy budynku usługowo-handlowym "Manhattan", że koty te zostaną wyłapane i przewiezione do schroniska. Zagotowałam się i poleciałam na spotkanie z oboma do WOŚ. Ignoranci odesłali mnie i koleżankę do Straży Miejskiej, a ta była chamska i bezczelna do granic - kot to zaraza, trzeba eksterminować, bo zagrażają ludziom !! Następnie poszłyśmy z tym do burmistrza. Zapewnił, że łapanki nie będzie bo to ekonomicznie bezsensu a ponadto schroniska nie przyjmują kotów. On o tym wie. Co dalej?
Zarządca / administrator budynku budkę kocią wyrzucił na życzenie Straży Miejskiej. Do tego wlepili po tym karmicielce 200 zł mandatu za dokarmianie!!!! Mamy MANDAT!!! Straż Miejska i inspektor WOŚ Paweł Łagowski dostali po uszach od burmistrza za nadgorliwość.
Wybrałam się dzisiaj z formalnym pismem do wiadomości Wspólnoty Mieszkaniowej w budynku usługowo-handlowym "Manhattan" przy ulicy Konstytucji 3-go Maja 12, 05-300 Mińsk Mazowiecki, tłumacząc w nim należycie stanowisko Głównego Lekarza Weterynarii z dn. 14 listopada 2008 (Fundacja For Animals) o traktowaniu kotów wolno żyjących itd....
Przyjęłąm następujące stanowisko: zapewniłam, iż koty, zarówno te domowe jak i psy itd, mogą przenosić choroby tylko w kontakcie bezpośrednim, zatem nic najemcom nie grozi, bo te z Ronda Hallera są DZIKIE. Ponadto poprosiłam karmicieli, by karmienie odbywało się w bardziej ustronnym miejscu (by najemcy nie musieli oglądać tak strasznego widoku jak
MISECZKI, jakie to straszne przecież!), oraz że koty są po sterylkach i ich liczba NIE ROŚNIE, gdyż młodociane będą na bieżąco sterylizowane. Wszystko polubownie. Tymczasem administrator mnie zbeształ, wyrzucił i był chamem jakich mało. Otóż, pani doktor M. panu doktorowi W. koty się NIE PODOBAJĄ. Zarządca musi respektować stanowisko tych lekarzy i koty usunąć!
Pani M. uważa, że przenoszą choroby a pan W. że koty robią wszędzie kupy. Kretyni po studiach! jak lekarz może takie bzdury opowiadać, no chyba że całują te koty potajemnie i się zarazili! Ponadto administratorowi powiedziałam, iż burmistrz wystosuje pismo do wspólnoty w którym wyjaśni, iż łapanka się odbyć nie może. Administrator na to, iż będą pisać aż wyłapie. Oni są lekarzami i nie mogą sobie pozwolić na koty bezpańskie na tym terenie.
Prosimy o pomoc. Jest fatalnie. Wszystkie wyłapmy żeby żaden kot czy pies nie chodził po ulicy!!! No co to ma być? Przepraszam, ale my już mamy tu dość."