Anna Kubica pisze:Kamari jak Niuśka zasuwa do Ciebie

z Omisi jest kawał "baby" , a Ty nam tutaj wciskasz że Omi na diecie... na pietruszce ..aha...

Już od jakiegoś czasu czytając forum i ostre dyskusje na temat żywienia kotów, bardzo mnie korci, żeby zapytać - dlaczego, u licha, propagowane jest tu żywienie kotów fast-foodami

I to do tego drogimi

I każdy, kto ośmieli się przyznać do innego żywienia, jest odsadzany od czci i wiary
Kiedy zamieszkał z nami pierwszy kot, Kitłaś, dostawał na począku Kitekata i Whiskasa, to było w sklepie i wydawało się dobrym jedzeniem dla kota. Ale ja lubie sobie poczytać

i okazało się, że to jak dawanie kotu chipsów. Znajoma powiedziała mi, że kot to przecież drapieznik, a drapieżniki jedzą surowe mięso. I po kupinach dobrze widać, czy jedzenie jest śmieciowe, czy dobrze przyswajalne. To samo zjawisko występuje u ludzi
Zaczęłam stosować dietę naturalną i po dziś dzień chowam na niej zdrowe, piękne i wielkie acz nie grube kociarstwo.
Moja śliczna Omisia jako jedyna musiała przejść na dietę weterynaryjną (walczymy ze struwitami, a nie lubimy tabletek). Dostaje więc RC Urinary, którego bardzo serdecznie nie lubi
No ale to nie do lubienia tylko dla zdrowotności, wiec nie ma wyjscia. Pierwsza różnica po zmianie diety - zamiast normalnej kupiny mamy rozwolnienie
Poczytałam oczywiście od razy skład tych super karm - 35 % mięsa, do tego ryż (lub pszenica) mączka kukurydziana, coś jeszcze zapychającego i w końcu coś na układ moczowy.
Mój wniosek - kupię więcej plastra i zacznę Omisi wciskać leki dopyszcznie. Mój kot nie krowa i nie będzie jechał na zbożach
Drapieznik ma jeść mięso, a siano tylko na odksztuszanie sierści
Krytykę przyjmę chętnie, ale zdania i tak nie zmienię
