No cóż, ja nie piszę, bo mało się zmienia.

Z tą różnicą, że pan H. vel. Marchewa nie siedzi już za piecem czy łóżkiem, ale dzisiejszy dzień spędził w transporterku (głupi czas - ja kuję cały weekend do sprawdzianu z historii i zwyczajnie nie ma kiedy kota wygłaskać porządnie, bo w domu jest jeszcze tylko brat i babcia). No ale staramy się poświęcać mu uwagę każdego dnia (no chyba że schowa się tak, że za żadne skarby świata nie da się wyjąć go z kryjówki), a jak zrobi się luźniej u mnie w szkole to będę zagłaskiwać go jak tylko się będzie dało.

No i nareszcie będę miała chwilkę żeby powrzucać tu fotki pięknisia, bo wyładniał ostatnio.
