terenia1 pisze:Bona44 pisze:Dziękujemy za słowa otuchy jest nam nadal bardzo smutnoże go niema nawet brakuje nam tego jego miauczenia dopominającego się o papu czy wyjścia nawet Franka trzymająca go na dystans poszła w jego kont go szukać.
informacja dla Mary śmierć jego trwała niecałą minutę wlazł w swój kont 2X miauknął zgiął się w pół jakby ugodzony nożem potem się wyprostował jak doszłam do niego to serce nie biło był cały bezwładny wystarczy ci opisu.
Bożenko wiem co czujecie z córką bo sama niejednokrotnie przeżywałam to samo kiedy miałam kociaki ze schroniska na tymczasie i przewaznie śmierć tych kociaków nie była w miarę spokojna o ile można tak to określićczasami niestety musiałam jechać do weta z kociakami w stanie agonalnym do uśpienia
Niestety tymczasowanie kotów to nie jest łatwe zadanie wszystko jest dobrze jak z kot jest zdrowy łatwo się przystosowuje do warunków, jesli jest inaczej robi się pod górkę
Ja potem często sobie obiecywałam, że już nigdy nic nie zabiorę na tymczas potem jechałam do schroniska widziałam te małe bidy pakowałam do kontenerka i do domu
![]()
Bożenko nie chcę się tu wymądrzaćale jak to mówią czas leczy rany, jest to ciężkie ale życie potem też wraca na swoje tory. Największe wyrzuty sumienia powinni mieć jego właściciele... a w większości nie mają takich wyrzutów, a najwięcej cierpią osoby jak Ty Bożenko i córka, które pomagają i ofiarowywują swoje serce i nie tylko
![]()
A Mara pewnie nie miała nic złego pytając o jego śmierć tylko jak chyba wyjaśniła chciała wiedzieć czy Heniuś nie cierpiał.
Bardzo smuto i przykro jak kotek odchodzi, ja moge to powiedziec, juz tyle smierci co przezylam przez te 3 lata, i kazda z osobna strasznie przezywam, oplakuje i przez kilka kolejnych dni nie moge dac sobie rady.
Takze wiem najlepiej co przezywa Bozenka, ale jak to pisaly czas goi rany, ale to troche potrwa. Na takie sytuacje nie da sie uodpornic, poniewaz my to robimy ze szczerego serca i milosci do tych zwierzat a nie dla pieniadzy.
I nie wazne czy kotek byl 2 dni czy tydzien czy dluzej tak samo rycze, i w tym momencie obiecuje ze juz nie bede tego robic co robie ale to sie nie da. Jak jest potrzeba biore nastepnego i pomogam jak moge.
Najwiekszym szokiem bylo jak po tygodniu umarl mi 1 tymczas, Malpka z Hiltona co niektorzy to ja pamietaja slepa koteczka. Nie moglam sie opamietac przez dlugi czas, ale po miesiacu wzielam juz nastepnego tymczasa i tak sie zaczelo i trwa do dzis.
Na pocieszenie mowie sobie ze jednak wiecej uratowanych jak nie i to jest wazne.
Wyleczone, wykarmione, wyadoptowane, a niektore siedza do dzis bo nie maja wziecia

Tak to jest Bozenko, wiem co czujesz ale glowa do gory i pomagaj dalej nie zalamuj sie.