W wątku o kocicy z maluchami do uśpienia, którym proponowałaś tymczas, a który został usunięty, pisałaś, że kociaki szybko znajdą dom, bo Twój Tato kiedyś miał suczkę, która miała szczeniaki i szybko poszły.Nie, on ma 3 suki, w kółko się gryzą i walczą o dominację. I 2 psy. Wszystkie na jednym podwórku. To jest stado, a nie psy. Wszystkie boksery, on nie uznaje innych.
Niby je separuje, ale Warka zaszła w ciążę. Więc niby. Wyglądało na to, że z zaprzyjaźnionym kundlem. Ona ma złe geny, nie powinna się rozmnażać, mówiłam mu to.
Ja z nim nie mieszkam, od 13 lat mieszkam 150 km od nich

Jak powiedział, że on znajdzie domy, to zaproponowałam, że ja to zrobię. Bo jemu nie zależy, dałby komukolwiek, byleby tylko pozbyć się kłopotu. Wymyśliłam więc, że dam ogłoszenie na kilku portalach wcześniej. Z zaznaczeniem, że psy są za małe. Żeby sobie ludzie pomyśleli, czy na pewno chcą pieska. Namówiłam mojego brata na sfotografowanie ich, bo kluczowe są dobre zdjęcia. W sobotę dałam ogłoszenie, w niedzielę już był nadmiar chętnych. TYLKO dlatego, że to małe szczeniaki. Wybrałam domy z dziećmi, bokserki to psy do dzieci. Odrzuciłam domki, łańcuchy etc. Jeden trafił do Tarnowa - pani marzyła o mieszance boksera i kundla, ustawiła sobie nawet na tapecie, że chce mieć tego, a nie innego. Drugi do Opoczna. Dwa zostały w Łodzi. Przyjechałam w tym celu z Waw na kilka dni, bo tatulo zaczął syczeć, że może jednego zostawi... Więc dopilnowałam, że wszystkie wydał do lepszych domów.
Nie chcę żeby to zostało źle odebrane, ale byłam przeciwna by dawać Ci kocicę z maluchami, właśnie po tej wypowiedzi. Przyznaję się do tego. Więc chciałam spytać, czy Twoje zwierzątka są wysterylizowane, zaszczepione? To na miau jest standard.
po prostu po tej wypowiedzi miałam wątpliwości.
Mam 4 koty i psa. Pies czeka na kastrację. Myślę, że musi przejść w tym miesiącu, bo wiosna idzie, będzie źle. Mam go od niedawna, od grudnia, nie chcę, żeby zbyt wczesny zabieg zachwiał jego zaufaniem do mnie. Koty wysterylizowane dawno, kocury bez problemów, kotka bardzo źle to zniosła, ale miała torbiele, antykoncepcja w tabletkach nie działała, poza tym sama nie biorę hormonów, kotu też nie bardzo chciałam dawać.
Bazyli też wysterylizowany, to był warunek. Niewykastrowany kocur w mieszkaniu? Brr...
nie chce więc, by zgoda na przekazanie Ci persa do DT , została odebrana przez forumowiczów jako dwulicowość, że kotki nie chcieliśmy dać i byliśmy przeciwni, a persa tak. Z drugiej strony, jeśli uda nam się dojść do porozumienia i wyjaśnić wątpliwości, nie chcę by kot siedział w schronisku, skoro mógłby mieć dobry DT i szansę na DS.A teraz proszę o JAWNE info, co się stało z kociętami? Nadal chcę tę kotkę, bo mi jej żal. Bazyli wyjdzie z garderoby, mam już na niego 2 chętnych (trzymajcie kciuki, to fantastyczny kot!). Kocięta odchować to nie problem. I nie przesadzajcie, koszt niewielki. Jak podrosną, są koszty (szczepienia, odrobaczanie) i zniszczenia w domu. Nie jestem zwolenniczką płodzenia zwierząt, bo za dużo bezdomnych. Żadne z moich zwierząt nie rodziło i nie będzie. Wszystkie są pod stałą opieką wet.
Jestem protestantką: usypianie kociąt, które już karmiła matka, jest nieludzkie! W ogóle usypianie kociąt. Powtarzam: na kocięta zawsze są chętni. Na dorosłe koty już nie. (Kilku rodzinom, które nie dostały piesków, napisałam o szczeniakach bądź dorosłych psach z fundacji Psy Niczyje, to od nich mam psa. I nic! Nikt nie chce psa z hoteliku! Buu...). Nigdy nie zrobiłabym też sterylki aborcyjnej. Bo takie mam zasady. Ale kastracja to zupełnie inna rzecz.
Poza tym: mam własne piętrowe mieszkanie na strzeżonym osiedlu, pracuję jako tłumaczka w domu, siedzę z kotami cały tydzień, a pies rozszerzył moje kontakty z sąsiadami.

Czy jeszcze coś chcecie wiedzieć?