zabers pisze:Jakie prywatne dobro udało mi się wypracować? Zdecydowanie mniej medialne. (istnieje mnóstwo rzeczy poza forum, w tym zwierzęta [także koty], które nigdy na nim nie zaistniały).
Dla mnie OT i kończę.
Jako że mowa była o
walce z `forumowym zbieractwem`, pytałam, co udało Ci się osiągnąć Twoimi metodami w tej kwestii. Nie pytałam o to, co poza forum, bo nie o tym była mowa.
Agn pisze:A kwestia jest zupełnie pragmatyczna - co udało Ci się osiągnąć takimi metodami, jakie stosujesz wobec osób, które Ty uważasz za `forumowe kolekcjonerki`? Jakie `prywatne dobro kotów` udało Ci się wypracować w ten sposób?
[Oczywiście przy założeniu, że ktoś kogo Ty uważasz za `forumową kolekcjonerkę` jest kimś takim, a koty pod opieką takiej osoby faktycznie mają strasznie źle i wymagają natychmiastowego ratunku.]
Dla mnie również EOT.
W kwestii zaś zasadniczej tego wątku.
Jakkolwiek nie oburzalibyśmy się tu [wszyscy], nie ma jak na razie rozwiązania podstawowej kwestii związanej z problemem zbieractwa: co z tymi zwierzętami zrobić.
Schemat działania jest w gruncie rzeczy prosty.
1. Merytoryczne podstawy do oceny i diagnostyki konkretnego przypadku.
2. Komisyjne stwierdzenie [poparte merytoryczną oceną i diagnozą], że dany przypadek kwalifikuje się do interwencji.
3. Interwencja - zabrać wszystkie zwierzęta.
4. I CO DALEJ????
I o ten ostatni punkt rozbija się wszystko. I nagle stajemy wobec faktu, że `rozwiązujemy problem`, a nie `pomagamy zwierzętom`. Bo w imię jakiegoś `wyższego dobra`, abstrakcyjnej `poprawy losu innych, wszystkich` tylko nie tych konkretnych, aktualnie odebranych - zaczniemy usypiać te zwierzęta, bo co z nimi zrobimy?
Korabiewice będą `kwitły`, bo ile zgłosiło się
doświadczonych DT? A bez tego nie ruszy się tej kwestii. Koty z Boguszyc zniknęły, bo sporą część kotów stamtąd wzięły osoby już mocno zakocone.
W gruncie rzeczy odpowiednie narzędzia do walki ze zbieractwem już są. Psychiatrzy diagnozują i leczą patologicznych zbieraczy - czy to woreczków foliowych, czy starych gazet. Koty stanowią w tej perspektywie taki sam `obiekt fiksacji`. O ile jednak woreczki i gazety można wywieźć kontenerem na wysypisko, to z kotami tak się nie da.
Już w tej chwili można wejść z policją, lekarzem wet i organizacją prozwierzęcą do domu kolekcjonera kotów i dokonać oceny, czy sytuacja wymknęła się spod kontroli i dobrostan zwierząt jest zagrożony. Tylko, co z tymi kotami zrobić - uśpić?
Powtarzam jeszcze raz.
Problemem nie jest JAK walczyć ze zbieractwem, tylko CO zrobić z tymi `kolekcjami`.
Edit: Zofia&Sasza - Twoje wklejanie kolejnych `kwiatków` powoduje jedynie wzrost frustracji i agresji - co daje wyliczanka, że w kolejnych miejscach jest źle? Wg mnie może doprowadzić właśnie do tego `BUM`, o które Wam chodzi - czyli usypiania `nadmiaru`. To nie jest dla mnie `poprawa losu bezdomnych zwierząt`.