Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Jeszcze Ci rosnąć zaczną :mrgreen:

selene00 pisze:Dla Niosa i Miodka obieranie pyrków, to jakaś magiczna czynność przy której zawsze mi asystują.
......
Potem znajduję te brakujące w dziwnych miejscach w chałupie.

Skąd ja to znam :roll:

Obieranie ziemniaków w asyście kotów....
Wyciąganie z różnych dziwnych miejsc warzyw które mi zginęły :roll:

Ostatnio zaginął pędzel do golenia mojego męża który przypadkiem zostawił na wannie

szukamy od kilku dni i nic ....

Mnie ciągle giną pędzle do makijażu! Na szczęście wiem gdzie szukać. :twisted:

U mnie czarną dziurą jest miejsce pod łóżkiem, a pierwszym wizażystą jest Kaszmierk. :wink:

Z łazienki nagminnie ginie mi pędzel do mycia twarzy. Ten jest pożądany przez Miodka.
Zawsze go znajduję, bo jak się nim zaczną bawić, to odgłos przypomina toczenie kul bilardowych.

U mnie gina myszki i piłeczki. Nagminnie. Czekam, aż mebloscianki mi się na nich poprzewracają

U mnie giną gumki do włosów :roll:

Niektóre z moich złodziejaszków, na których czapka wcale nie gore. :wink:

Kaszmirek jak uśnie, to obudzić mogą go tylko odgłosy dochodzące z kuchni. :lol:

Noisik i Episia.
Episia żyje w przykładnych stosunkach z każdym kotkiem.
Lalunia słodka. :1luvu:

A gumki do włosów nie mam już żadnej. :lol:

Ja jak idę do sklepu (mam jedno miejsce gdzie kupuję moje gumki :mrgreen:

) to kupuję min. 20 :roll:

I łażę po nie specjalnie z pracy do Centralu, bo są po 50groszy.
Kiedyś podeszłam do takiego stoiska w Tesco, wzięłam sobie 4szt
Pani do mnie, 10zł,
ja

że co, 2,50 za sztukę

Pani, tak, dokładnie
ja, yyyyy, to dziękuję

I dlatego latam po zabawki do Centralu :mrgreen:

Jestem zszokowana tym że Kaszmirek ma takie różowe poduszeczki łapek :1luvu:

i uszka

Orion ma bardzo czarne i myślałam że wszystkie czarne koty tak mają :roll:

Mnie zadziwia genetyka. :lol:

Moje czarne koty mają poduszki fioletoworóżowe, albo brązowe, białe pazurki

i różowe odbyty.

Za to Silence ma wszystkie wymienione części ciała czarne!

Byłam z Miodkiem i Astusiem u weta.
Obaj zaliczyli kłujkę, choć każdy inną.
W niedzielę mamy powtórkę.
Astusiowa kamizeleczka mało nie zwaliła Ani CC z nóg. :oops:

Nikomu się nie podoba, a już najmniej Astarotkowi.
Jednak ja jestem z niej całkiem zadowolona, bo kot się nie drapie, nie liże i nie skubie.
O to przecież mi chodziło, a efekt estetyczny teraz jest dla mnie całkiem nieistotny. :twisted:

Otoczenie nie podziela mojego zdania.