No więc: 1. Zakręciłam gaz, rozkręciłam kuchenkę i wyjęłam Malutkiego. Przestał się trząść ze strachu i nawet mi trochę na kolanach pomruczał.
2. Są wieści z nowego domu Lamparcicy, nawet z kanapowymi zdjęciami!!! (Oczywiście nie umiem zmniejszyć, ale Ania już zdaje się przeszkolona, może pomoże

"Kobieta powoli się adoptuje i jest coraz lepiej. Na początku była bardzo wystraszona nie jadła nie piła, siedziała tylko pod łóżkiem.Teraz jak widać powoli zaczyna być kotem kanapowym. W poniedziałek byłam z nią u lekarza. Niestety ma alergię pokarmową i depresję- leczymy się z tego. Weterynarz powiedział, że to wystrzępione ucho to takie zaznaczenie, że jest wysterylizowana, i że ma ok 7 lat. Naszego kota już zdominowała-nie da sobie w kaszę dmuchać

Ona jest naprawdę bardzo miła, teraz jak już się trochę oswoiła to do wszystkich się łasi

Odezwę się za jakiś czas jak już zupełnie się zadomowi"
3. Po Pani Danucie w spadku dostałam też koty piwniczne. Na początku było ich 5. Dwie "kotki" wzięłam do domu, jedną będę sterylizować, druga okazała się kastrowanym kocurem. No cóż... Jestem całkiem początkującym sekserem

Pozostałe osobniki to samce w pełnej krasie, jeszcze się do mnie nie przyzwyczaiły i nie dają się złapać. Ostatnio pojawił się w piwnicy nowy kot i "stare", poza jednym, przestały się od kilku dni pokazywać, a dziś piwnica wyglądała jak miejsce zbrodni. Wszędzie było pełno krwi. Dwa koty obecne w środku - "stary" i "nowy" - nie wyglądały na ranne. Obeszłam z latarką okolicę, ale żadnego rannego zwierza nie znalazłam. Krwawe ślady urwały się na chodniku. Martwię się, że jeśli gdzieś się zaszył, do rana zamarznie, albo się wykrwawi. Czy mogły aż tak pobić go pozostałe koty?