A legowiska...jak się ma pudło po telewizorze to po co komu legowisko
Wszystkim specjalnie wymyślanym dla kotów zabawkom Kitłaś poświęcał średnio 5 minut. Wyjątek stanowiły najmniejsze puchate myszki. Reszta wala się jeszcze gdzieś po szufladach. Wyciągamy szyfladę z przybyciem każdego nowego kota, w nadzieji, że jednak ktoś je doceni
Wszystkie te cuda przegrywają konkurencję z szeleszczącym papierkiem od cukierka, kulką z filii aluminiowej lub gazetami
Ostatnim hitem okazał się stos ładnie poukładanych gazet. Jaka to frajda zwalić coś takiego na podłogę i porozciągać po mieszkaniu. Można się na nich ślizgać, schować pod nie myszę, żeby potem na nią polować, no i fantastycznie szeleszczą







ta powaga i to kalkulowanie każdego następnego kroku... On to normalnie filozof jest (ta filozofia mnie prześladuje...) myśli i myśli 
