Bardzo przepraszam matki chrzestne mojego kociarstwa, ale jestem tak zarobiona w pracy, że mi się już nie chce prywatnie siadać do kompa.
U małych wszystko ok. U Emmy gorzej - straciła bidulka głos po zabiegu. Albo ma zapalenie krtani po intubacji, albo uszkodzone struny głosowe (odpukać). Mruczy, ale nie miauczy (tzn ona nigdy nie miauczała, tylko wydawała dziwne skrzeczenie). Widać, że chce coś powiedzieć, bo otwiera pyszczek, ale nic nie słychać

Jutro mamy ją pokazać wetom.
Wrzucam dosłownie kilka fotek smarkatych. Zmniejszyła się różnica wagowa między nimi - Mela waży 2,3 kg, a Mania 2,1 kg. Żrą jak konie. Są właśnie po kolacji złożonej z kurzych serduszek, poprawiły niedojedzonym Gourmetem Emmy (ona jakoś ostatnio chce jeść tylko Gourmety) i z kuchni dobiega do mnie dźwięk misek, przesuwanych po podłodze w poszukiwaniu dokładki. A naprawdę się najadły. Melisa miała już okres łakomstwa. Potem stała się strasznie wybredna. Teraz znowu jest łakoma - dwa dni temu tak się najadła, że wszystko chwilę potem zwymiotowała - zjadła swoje i resztki po Mani i Emmie

Mania jest łakoma nieustająco i bez zmian
Śpią z nami, ale rzadko razem, zwykle się wymieniają według grafiku, który jest znany tylko im i nie stwierdziliśmy żadnych jasnych zasad

Mania ma do tego napady miłości do nas nad ranem - wejdę ci pod kołdrę, dobra??? A na głowę, mrrrr? A znowu pod kołdrę? A wsadzę nos do ucha, dobrze???? Mrrrrgrrrmrr, ćwir, ćwir??? (ona ćwierka).
Meliska jak się położy, to śpi grzecznie do rana jak małe dziecko

Sielanka

Duży wyhodował kotkom trawę. Mania jest jej największą amatorką

Mela jest dorosła i refleksyjna (nie umiemy ładnie sportretować pyszczka Melisy. Uwierzcie, jest przepiękna, ale na zdjęciach tego nie widać).

Meliska wybiera się z Dużą w delegację. Już się spakowała

Duży trzasnął ostatnio Mani całą sesję ślicznych zdjęć. Ją się fotografuje najłatwiej ze wszystkich naszych kotów - zawsze wychodzi ładnie.


Dziekujemy za odwiedziny, lecę się rozejrzeć co u Was
