a teraz krótki opis wieczornej przygody na Lipowej, podczas spaceru do koleżanki sziby: przy skrzyżowaniu z 6-go sierpnia, w najokropniejszym i najciemniejszym pustym miejscu przebiegł przez ulice kot

I przybiegł na błotnisty, ciemny parking. To się z Marta zatrzymałyśmy, a kotek łasi się, przymila, ociera, pomiaukuje. Myślałyśmy, ze to kotka w rujce

Ale to pełnojajeczny młody kocurek, burasek na grubych łapkach. Po chwili namysłu i telefonie do Marty z Satyrkowa zapadła decyzja, zabieramy go !!! Ja zostałam z kotkiem (chociaż miejsce straszne), Marta popędziła po transporter i samochód. Chodzili wokół ludzi, mówili, jaki fajny kot i sobie szli dalej. Podczas łowów tylko jakiś miły pan z psem, całkiem dużym wstrzymał się na chwilę, żeby kota nie wystraszyć
Kot został zapakowany do auta, darł się w niebogłosy... Ania CC zaopiekowała się nim od razu, odrobaczyła, odpchliła, odświerzbiła i zrobiła przegląd. Kot teraz czeka na kastrację. Jest zdrowy i przepiękny. Grube łapki, puszyste futro, zielone oczka w jasnych obramówkach

Mizaiasty jest okrutnie, mruczy, lubi głaskanie po brzusiu

ewidentnie domowy (prezent świąteczny, co zaczął podsikiwać ?)