Józefów: dziki kot Tobiasz

**Adopcje: 12 >>**

najlepsza terapia.
Przy pierwszym kocie mieliśmy zwatpienie czy mamy prawo,ale jak nam oznaczył nowiuteńką puchową kołderkę to zdanie zmieniliśmy. Ludzie szli na sumę a on na jajcarskie zbiory pojechał. Jeszcze mu dzwony biły :mrgreen:

Dobrze,że dobrze :ok:

Chatte-trzymaj się-musimy byc twarde :ok:

najważniejsze że wszystko z nimi oki

No, chłopcy po odjajczeniu wreszcie :ok:

Już jesteśmy w domku

Zabrałam koty wybudzone, aczkolwiek lekko kołowate.
Badania krwi kotów wyglądają nieźle, poza leukopenią u Fida - 5,5 tys/mm3. Wet powiedział, że będziemy go obserwować i leczyć utrzymujące się furczenie oskrzelach i dziąsła. Testy na FIV i FelV - ujemne - odetchnęłam, bo po miłosnej eskapadzie był troche poturbowany (podrapane uszy), a i nie wiadomo czy gdzieś się nie załapał na... sami-wiecie-co :wink:

.
Łażą po łazience głodni ale dzisiaj nic z tego

. A chłop głodny - to zły, wiadomo.
I dalej śmierdzą... ale to już niedługo.

**Adopcje: 12 >>**

ja bym im dała co jakis czas ociupinkę suchego.Na smaka.Zawsze się boję (mam przykre doświadczenia),ze potem głodomór rzuca sie na jedzenie,nie gryzie.I nie musi być tego dużo. Potem pawikuje do upadłego i jak cięta kotka to mogiła z nerwami.
Oj to męskie capienie :mrgreen:

Dziewczyny! Otwock, Józefów...

viewtopic.php?f=13&t=57504&p=7069262#p7069262

Wetka kategorycznie zabroniła karmić ich dzisiaj. Własciwie nie wyjasniła dlaczego, a ja w nerwach (ostatnią kastracje przezywałam osiem lat temu) nie zapytałam o przyczyny. Poniewaz mnie to nurtowalo, bo koty zachowują się prawie normalnie, popytałam "doktora-interneta" i znalazłam informacje, że nawet wśród wetów są rozbiezne opinie co do karmienia kotów po narkozie. To przecież nie była operacja brzuszna, własciwie zabieg kosmetyczny :wink:

. I od wybudzenia z narkozy mineło co najmniej 8 godzin.
I się złamałam - dostali ociupinkę mokrej saszetki felixa i miske wody. Nie powiem, zeby sie rzucili na żarcie, ale zjedli to co dostali. I wode wypili.
Fido zachowuje sie jakby nic nie zauwazył, Tobiasz bardziej przezywa kontakt z wetem. Ale przytula sie i mruczy do mnie, więc chyba mi wybaczy...

Szalony Kocie - link sie nie otwiera.

Teraz już działa.

Juz sobie poradziłam.
Apel Kasimarty z Otwocka (od niej mam Tobiasza)

kasiamarta79 pisze:Witam Was,

Dziś sąsiad przyniósł mi ruszający się karton! Chciał go wyrzucić bo leżał pod śmietnikiem i dopiero jak go podniósł zobaczył że w środku patrzą na niego przerażone gałki. Okazuje się że do kartonu przyklejony był kot! Młodziutki -albo raczej kotka najprawdopodobniej. Nie chodził, ledwie się ruszał, był przerażony. nie mogliśmy od niego tego kartonu odkleić, dosłownie był przyklejony jak druga skóra. Musieliśmy wyciąć mu trochę sierści. Kolega przygarnął kilka mies. temu już bezdomniaka bo na naszym osiedlu na żadne zwierze nie pozostajemy obojętni ale on na 2 bardzo energicznych dzieci, duży kot świetnie sobie radzi ale tego by zaraz zagłaskały na smierć. Ja tez już mam 2 koty w tym jednego ze schronu, mam fatalną sytuację materialną, jestem osobą niepełnosprawną i naprawdę nie mogę zostawić tego kotka.Niestety do nas często podrzucają ludzie zwierzęta z okolicznych domów. 2 tyg. temu znaleźlismy dom dla młodego pieska który tez był wyrzucony na nasze ogrodzone osiedle i raczej nie mógł przyjść sam. Kotka własnie porządnie wykąpałam, wyczyściłam mu uszy bo miał straszny świąd. Bardzo długo leczyłam z tego moją kicię ze schroniska - ponad pół roku dlatego z obawy przez zarażeniem od razu postanowiłam z tym zrobić porządek.W uszach miał dosłownie gule czarne które wyjmowałam szczypcami. Kotek ma wkropiony antybiotyk do uszek. Ma połamane pazurki, lekką ranę łapki ale ogólnie wydaje sie być w nie najgorszym stanie. Słuchajcie, nawet nie mam kasy na weta. Poważnie..z pewnych względów nie dostałam wypłaty w oczekiwaniu na komisję w ZUS i cały mój plan finansowy runął. jadę na pożyczkach. Błagam, pomóżcie mi coś dla niego znaleźć. Nie mogłam go tak zostawić. Chyba go ktoś bił bo jak tylko podniosę rękę to kicia ucieka pod szafki. Mogę go przetrzymać kilka dni, ale to wszystko. Rozesłałam wici po znajomych ale nie sądzę żeby ktoś się zdecydował bo każdemu komu mogłam już kota podrzuciłam z poprzednich znalezionych.Wrzucam wstępną fotę, niewiele widać bo kicia po kapieli...okolice wawy /otwock, Józefów jak w temacie/
http://naforum.zapodaj.net/36716bf6d94f.jpg.html -WIEkSZA FOTKA

[/url]

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=57504&start=525

ode mnie masz Tobiasz całkiem przypadkiem i chciałaś by był u Ciebie w DT ;-)

a tu chyba widzę się zadomowił an dobre...bardzo się cieszę.

Witaj u nas po długiej nieobecności

A tak, Tobiasz został rezydentem

. Tak po prostu. Przyszedł na DT (wersja oficjalna) i jakoś naturalnie zostal zaakceptowany przez niedobrego TZ-ta :mrgreen:

Własnie dziś chłopaki stracili jajuszka, bo Tobiasz chorował i chorowal... Okazalo się, że męczyły go robale, mimo kilkukrotnego odrobaczania, bleeee.

Wklejam Twój apel po zaprzyjaźnionych watkach.

**Adopcje: 12 >>**

kasiamarta79 pisze:ode mnie masz Tobiasz całkiem przypadkiem i chciałaś by był u Ciebie w DT a tu chyba widzę się zadomowił an dobre...bardzo się cieszę.

powinnas założyć osobny watek i podtrzymywac go dodajac co raz opisy i co sie z kotem dzieje.
Większa szansa na pomoc.

bardzo bym chciała pomóc,jednak niestety nie moge...

z osobnym watkiem to świetny pomysł.

**Adopcje: 12 >>**

wiadomo co z kociem? Jak sie czuje?

Józefów: dziki kot Tobiasz

Kto przegląda forum