» Czw lut 10, 2011 11:42
Re: koty w typie rasy SYJAMSKIEJ pilnie potrzebują dobrych domów
Witam
Przepraszam, że dopiero teraz tu trafiłam. W Internecie zaszalały moje przyjaciółki, bo ja - wstyd przyznać, nie mam nawet konta na facebooku, za to mam całkowity zakaz pracy na komputerze z powodu postępującej utraty wzroku, który z przyjemnością łamię.
Tak, że wybaczcie mi, proszę opóźnienie, a także ewentualne byki czy literówki.
Sprawa na dziś wygląda tak. Pani Danuta, która zmarła, miała dwóch braci, obaj mieszkają za granicą. Przyjechali na pogrzeb. Jeden mnie wystraszył usypianiem kotów już na drugi dzień po śmierci ich właścicielki. Drugi, który jak się okazało dziedziczy mieszkanie, dał mi 300 zł na karmę i wolną rękę w szukaniu domów dla kotów, spytał tylko groźnie "co będzie jak pani nie znajdzie?". Myślę, że mamy co najmniej dwa tygodnie czasu i mam nadzieję, że panowie bracia się dogadają i że nie ma w tej chwili bezpośredniego zagrożenia życia kotów, choć prawdę mówiąc odetchnę dopiero jak zobaczę, że sobie na razie do domów polecieli.
Wczoraj przyszli starsi państwo obejrzeć koty, ale chcieli tylko jednego, za to koniecznie rasowego. Najbardziej przypadł im do gustu Przytulanka, ale nie oddałam bez Mruczusia... Czarnuszka nie chcieli, choć kładł się pani na butach, przytulał i wdzięczył. Dużo osób chce wziąć jednego kota, koniecznie rasowego. A mnie się zaraz przypomina dowcip, jak to przychodzi facet do sklepu i pyta - czy są papużki nierozłączki? Są. To poproszę jedną...
Jedna Pani, która miała przyjść wczoraj (przez telefon bardzo sensowna), przełożyła oglądanie kotów na dziś. Dziś też przychodzi osoba, która ma już... 11 kotów. Telefon ciągle dzwoni, (nawet po 23, kiedy moja rodzina próbuje spać) więc oglądających pewnie będzie więcej.
Będziemy też sterylizować kotki i Ślicznego. To dzięki Pani Ani, znajomej kogoś z dalszej rodziny zmarłej, która ma w "okołokocim" świecie liczne znajomości i ducha walki i dzielnie mnie wspiera.
Teraz jeszcze trochę o kotach. Ja je ciągle poznaję, nie wiem jeszcze wielu rzeczy.
Lala lubi być głaskana, ale to ona decyduje kiedy ma na to ochotę, a jak już nie ma, uprzedza, że dość. Jak ktoś nie rozumie, zostanie podrapany. Prawie nie opuszcza pościelonego nadal i pachnącego panią łóżka.
Kicia, córka Lali, którą Lala do tej pory myje i przytula, jest wystraszona i chowa się w szafce w kuchni, która do tej pory była szafką Lamparcicy i kocie kobiety wymieniają między sobą głośne uwagi na temat praw do kuchennej szafki. Ta szafka jest dla obydwu kotek bardzo ważna. Mieszkał w niej Kiciuś. Syn Kici. Ulubieniec Lamparcicy. Kiciuś został oddany jako pierwszy, jeszcze za życia Pani Danuty, która już wiedziała, że bardzo niewiele czasu jej zostało. Były też jeszcze 2 roczne koteczki, które znalazły dom razem, córki Lali.
Te młode koty były bardzo dzikie. Tak jak Śliczny. Kotki zaaklimatyzowały się w nowym domu. Kocurek ma trudniej, bo jest sam.
Lamparcica jest oswojoną dzikuską. Na początku w stosunku do opiekuna będzie nieufna, ale mnie po 2 dniach wykładania karmy dała się już głaskać. Lubi dobrze zjeść. Lubi być czesana. Pani Danuta bardzo o koty dbała. Lamparcica nie będzie kłopotliwa, ale nie wiem czy polubi siedzenie na kolanach. Lamparcica i Czarnuszek przeżyły już śmierć jednej właścicielki - Pani Danuta była lekarzem i po śmierci swojej pacjentki zaopiekowała się osieroconymi kotami. Bardzo ładnie i szybko zaadoptowały się u Pani Danuty w domu, wśród nieznanych sobie, rasowych kotów. Czarnuszek tylko czasem sobie chodzi i smutno miauczy, wtedy wystarczy go wziąć na ręce, pogłaskać i zaraz koci smutek mija i zostaje włączony tryb głośnomruczący.
Jest jeszcze nie sfotografowana, dzika całkiem, drobna, bura kotka Munia. Mieszka w łazience za pralką. Wiadomo, że żyje, bo je i siusia.
Koty w pustym mieszkaniu szybko dziczeją. Zaczynają się bać nawet mnie, czego wcześniej nie było, nie mówiąc o osobach, które przychodzą je oglądać i dziwią się, że koty dziarsko nie ustawiają się w rządku jak do przeglądu wojska, tylko chowają się pod meblami.
Dziękuję wszystkim serdecznie za pomoc w szukaniu domów. Będę tu zeznawać co jakiś czas o stanie kociego pogłowia.
Ewa