» Czw lut 10, 2011 9:56
Re: Śródborów czyli co JoKot robi w lesie - Buforek [']
W poprzednim tygodniu bywało raz lepiej, raz gorzej. Ale miał chęć do jedzenia, przychodził na ręce. Od niedzieli przekrzywiła mu się główka, zrobił się bardziej "niezdarny". Wczoraj rano tylko leżał, nie miał siły. Oczywiście, wiedziałam, że jest bardzo źle, ale chyba liczyłam na cud. A jak wróciłam z pracy, to malutki leżał na boku, popiskiwał co jakiś czas. Zdecydowałam, że jednak zabiorę go w ostatnią drogę. Wet powiedział, że to już praktycznie agonia, że może przedłużyć ten stan o kilka czy kilkanaście godzin jeśli zechcę, ale nie chciałam go więcej męczyć.
Nie prosiłam o sekcję. Od samego początku był prawie o połowę młodszy od swojego rodzeństwa, nie rozwijał się przez te tygodnie u mnie, różnica była coraz większa. Mogła to być wada wrodzona, mógł być jakiś uraz. Ale to już nie ma znaczenia.
Buforek już od pierwszego dnia był najbardziej kontaktowy, zawsze pierwszy podchodził i do człowieka i do miski. Potrafił leżeć na człowieku i wtulać się.
Chyba coś z tego przekazał Konduktorce. Ona tak strasznie wczoraj płakała w klatce sama, że ją wzięłam do łóżka. Całą noc spała wtulona we mnie, kilka razy poszła do jedzenia i do kuwetki, po czym wskakiwała z powrotem na łóżko i wtulała się w twarz i mruczała. Zaskakująca metamorfoza.
