Już wcześniej chciałam wziąć jakiegoś kota na tymczas. No i jakoś tak się złożyło, że około godziny 14:00 w mojej łazience wylądował rudy, około siedmiomiesięczny Huzar. Na liście schroniskowych podopiecznych figurował jako kot "wystraszony i wymagający oswojenia".
Choć to mój trzeci tymczas, to po raz pierwszy podjęłam się tego ostatniego.
Huzar w "bandzie rudego" - czyli wśród braci i sióstr w schronisku:

(fot. Mała)
No i Huzar w schronisku:

(fot. Korciaczki)
Na początku Huzar zaliczył 'płynną wpadkę' w transporterku, a po wsadzeniu do łazienki zwiał pod toaletę i po przesiedzeniu tam kilku dobrych godzin przeniósł się za pralkę.
Dopiero wieczorem zrobił kupala w kuwecie, a w nocy przeniósł się zza pralki do transporterka. Dzisiaj sioo wylądowało już w kuwecie. Kot nadal nic nie zjadł.
Kiedy wsadzamy do transporterka ręce fuczy i chowa się do kąta, głaskamy kładzie po sobie uszy, ale nic poza tym.
Jak na razie wygląda to tak:

