wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 06, 2011 12:10 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

:D :D

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Nie lut 06, 2011 14:07 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

I oby tak dalej! Trzymam kciuki za Ciebie, Kamari i za kicię.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie lut 06, 2011 16:05 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:
Wczoraj był dzień Miśka, więc nie pisałam o Niusi, która po porannym masażu sama z siebie stanęła na tylnych nóżkach 8O Odkładałam ją do spanka, a ona wyciągnęła nóżęta i sama na nich stała. Powtórzyłam to jeszcze raz, zeby zobaczyć, czy to nie przypadek, ale za drugim razem też stanęła. Nie trwało to długo, ale było świadome :piwa:
Amelka, która to pilnie obserwowała stwierdziła, że w takim razie koniec z taryfą ulgową dla chorych i rozpoczęła się regularna kotłowanina. Skoki z góry, zapasy, zabawa w berka...Niusia zachwycona, jak każdy kociak uwielbia się bawić :kotek:

Ile radości potrafią sprawiać futrzaki :1luvu:


Jako stała czytelniczka tego wątku i cicha wielbicielka Twoich Pociech,życzę powodzenia i trzymam kciuki za nóżki Niusi :ok:
Obrazek

Afron1

 
Posty: 106
Od: Czw gru 16, 2010 20:18

Post » Nie lut 06, 2011 19:09 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Bardzo dziękuję za wszystkie kciuki i wspaniałe słowa pod naszym adresem, przy czym te dla Niusi uważam za jak najbardziej zasłużone :D :D :D
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 06, 2011 20:20 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Po małej przerwie na leczenie kocich i ludzkich istot (te ludzkie to tak przy okazji wizyty u weterynarza :mrgreen: ) postanowiłam uzupełnić braki w przedstawianiu naszych przyjaciół z pracowni.

PRACOWNICY

Cztery lata temu przed firmą pojawiła się Bąbolina.

Obrazek

Bida straszna, brudna, wychudzona i bardzo nieufna, przychodziła przez dłuższy czas na jedzenie pod samochodem. Po jakimś czasie zaczęła zaglądać ostrożnie do sklepu, aż znalazła sobie miejscówkę pod kaloryferem, w najbardziej schowanym kącie.
Znałyśmy się parę lat, ale dała się dotknąć może ze dwa razy. Pojawiała się kiedy była chora, po podleczeniu znikała. Musiała doświadczyć w życiu wiele złego od ludzi, na pewno miała kiedyś złamaną łapę.
Kiedy bardzo źle się czuła dawała mi się złapać i przez kilka dni jeździłyśmy do lekarza.
Przy pierwszej takiej wizycie okazało się, że Bąbolina ma bardzo chorą wątrobę i nerki. Cudem udało się ją z tego wyciagnąć i zanim zniknęła - wykastrować. Bo okazało się, że kicia, to facecik z malutkimi jajeczkami.
No ale już tak się przyzwyczailiśmy do imienia, że do końca pozostała Bąboliną.
W zeszłym roku Bąbolinka przyszła za późno, trzustka była już nie do uratowania. Po kilku dniach musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu i zakończyć jej cierpienia. Cały czas mam wyrzuty sumienia.

Od Bąboliny zaczęły wizyty kotów w pracy. Niektóre przychodziły tylko na jedzenie i podleczenie, inne z czasem wprowadzały się na stałe.

Drugi w kolejności zameldował się Ignac.

Obrazek

Ignac to wielki kocur o spojrzeniu bandyty i gołębim sercu. Nigdy się nie spieszy, ludzie ustępują mu z drogi a psy mijają dużym łukiem. Do kastracji był panem całej okolicy i toczył wieczne bójki z młodym narybkiem. Po zabiegu bójki się skończyły, ale legenda widać została, bo odkąd Ignac wprowadził się do nas na stałe, to inne kocury omijają nasz teren.
Ignaś jest kotem zniezniszczalnym, przeżył między innymi postrzał z wiatrówki w tył głowy. Śrut cudem przeszedł tylko przez mięśnie, ale spowodował silny krwotok, w tym do wewnątrz czaszki. Nie wiemy jakimi siłami woli Ignac dowlekł się do pracowni, a przeszedł naprawdę kawał drogi - szliśmy później po śladach krwi. Ledwo zdążyliśmy do lekarza, bo Ignac dusił się od krwi. Ale przeżył, wygoił się błyskawicznie i jego mały łepek pozostał nieuszkodzony.
Oczywiście nie udało się ustalić sprawcy, chociaż szukało go wiele osób (poza policją oczywiście). Nie mniej sprawa została nagłośniona i więcej nie słyszeliśmy o takich przypadkach w okolicy.

W międzyczasie wpadł na leczenie Pysiek, który w efekcie leczenia wylądował u nas w domu i Zuza, która wpadła urodzić cztery Zuziaki.

Obrazek

Zuziaki miałam wszystkie oddać, ale ...
Opieki nad maluchami podjął się międzyinnymi Ignac, któremu kurduple dosłownie właziły i do dziś włażą na głowę.

Obrazek

W skład Zuziaków wchodzą:
Zuzakowa, Krawacia i Lola

Obrazek

oraz Chłopaniu

Obrazek

Jako ostatnia do ekipy pracowników dołączyła forumowa Omisia, która odpowiada za papierkową część pracy

Obrazek

Każdy z kotów odpowiada za inny odcinek pracy, ale o tym opowiem w oddzielnej części.
Ostatnio edytowano Nie lut 06, 2011 20:26 przez kamari, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 06, 2011 20:26 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

no wow co jeden kot to piękniejszy :1luvu:
z taką ekipą chyba mile się pracuje?
lepiej niż z ludźmi :twisted:
naprawdę ujmujące te foteczki kamari :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

SASZEŃKO NA ZAWSZE BĘDZIESZ W NASZYCH SERCACH [*]

Edytka1984

 
Posty: 13550
Od: Czw cze 17, 2010 19:13
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lut 06, 2011 20:37 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Edytka1984 pisze:no wow co jeden kot to piękniejszy :1luvu:
z taką ekipą chyba mile się pracuje?
lepiej niż z ludźmi :twisted:
naprawdę ujmujące te foteczki kamari :1luvu: :1luvu: :1luvu:



Bardzo dziękuję, też uważam, że są piękne :1luvu: Chociaż jeszcze nie widziałam brzydkiego kota :D

Praca z futrzakami jest świetna, już nie wyobrażam sobie pracowni wypełnionej kocimi koszykami. I na pewno z kotami łatwiej się dogadać :ryk:
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie lut 06, 2011 20:42 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Film z Miśkiem oglądaliśmy z synkiem jednym tchem i Łukaszek rozpłakał się, że nie może go pogłaskać...

Za tym uszkiem to tez zauważyłam, ze trzeba drapać, ale na filmie pozy wszystkie włącznie z tą "patrzcie, o! taki jestem słodki" jak u mnie w łóżku :ryk: :1luvu:

Kamari piszę spóźnione PW :oops:
najszczesliwsza
 

Post » Nie lut 06, 2011 20:53 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

kamari pisze:Po małej przerwie na leczenie kocich i ludzkich istot (te ludzkie to tak przy okazji wizyty u weterynarza :mrgreen: ) postanowiłam uzupełnić braki w przedstawianiu naszych przyjaciół z pracowni.

PRACOWNICY

Cztery lata temu przed firmą pojawiła się Bąbolina.

Obrazek

Bida straszna, brudna, wychudzona i bardzo nieufna, przychodziła przez dłuższy czas na jedzenie pod samochodem. Po jakimś czasie zaczęła zaglądać ostrożnie do sklepu, aż znalazła sobie miejscówkę pod kaloryferem, w najbardziej schowanym kącie.
Znałyśmy się parę lat, ale dała się dotknąć może ze dwa razy. Pojawiała się kiedy była chora, po podleczeniu znikała. Musiała doświadczyć w życiu wiele złego od ludzi, na pewno miała kiedyś złamaną łapę.
Kiedy bardzo źle się czuła dawała mi się złapać i przez kilka dni jeździłyśmy do lekarza.
Przy pierwszej takiej wizycie okazało się, że Bąbolina ma bardzo chorą wątrobę i nerki. Cudem udało się ją z tego wyciagnąć i zanim zniknęła - wykastrować. Bo okazało się, że kicia, to facecik z malutkimi jajeczkami.
No ale już tak się przyzwyczailiśmy do imienia, że do końca pozostała Bąboliną.
W zeszłym roku Bąbolinka przyszła za późno, trzustka była już nie do uratowania. Po kilku dniach musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu i zakończyć jej cierpienia. Cały czas mam wyrzuty sumienia.

Od Bąboliny zaczęły wizyty kotów w pracy. Niektóre przychodziły tylko na jedzenie i podleczenie, inne z czasem wprowadzały się na stałe.

Drugi w kolejności zameldował się Ignac.

Obrazek

Ignac to wielki kocur o spojrzeniu bandyty i gołębim sercu. Nigdy się nie spieszy, ludzie ustępują mu z drogi a psy mijają dużym łukiem. Do kastracji był panem całej okolicy i toczył wieczne bójki z młodym narybkiem. Po zabiegu bójki się skończyły, ale legenda widać została, bo odkąd Ignac wprowadził się do nas na stałe, to inne kocury omijają nasz teren.
Ignaś jest kotem zniezniszczalnym, przeżył między innymi postrzał z wiatrówki w tył głowy. Śrut cudem przeszedł tylko przez mięśnie, ale spowodował silny krwotok, w tym do wewnątrz czaszki. Nie wiemy jakimi siłami woli Ignac dowlekł się do pracowni, a przeszedł naprawdę kawał drogi - szliśmy później po śladach krwi. Ledwo zdążyliśmy do lekarza, bo Ignac dusił się od krwi. Ale przeżył, wygoił się błyskawicznie i jego mały łepek pozostał nieuszkodzony.
Oczywiście nie udało się ustalić sprawcy, chociaż szukało go wiele osób (poza policją oczywiście). Nie mniej sprawa została nagłośniona i więcej nie słyszeliśmy o takich przypadkach w okolicy.

W międzyczasie wpadł na leczenie Pysiek, który w efekcie leczenia wylądował u nas w domu i Zuza, która wpadła urodzić cztery Zuziaki.

Obrazek

Zuziaki miałam wszystkie oddać, ale ...
Opieki nad maluchami podjął się międzyinnymi Ignac, któremu kurduple dosłownie właziły i do dziś włażą na głowę.

Obrazek

W skład Zuziaków wchodzą:
Zuzakowa, Krawacia i Lola

Obrazek

oraz Chłopaniu

Obrazek

Jako ostatnia do ekipy pracowników dołączyła forumowa Omisia, która odpowiada za papierkową część pracy

Obrazek

Każdy z kotów odpowiada za inny odcinek pracy, ale o tym opowiem w oddzielnej części.

No proszę jaka sekretarka z Omisi
Kamari każda historia jest wzruszająca ,koteczki piękne :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Anna Kubica
 

Post » Nie lut 06, 2011 21:17 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

się wzruszyłam bardzo...
a Omisia - sekretarz czy skarbnik?


no a Niusia, że stanęła na łapki to jest mega wiadomość!!!
:piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :ok: :ok: :ok:
Niuslka wymiata
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 06, 2011 21:18 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

skoro ona stanęła na nóżkach, to naprawdę już niebawem zacznie chodzić!!! Ależ ma samozaparcia ta dziewczyna no!!!! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 06, 2011 22:08 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Niusia na nóżkach! :1luvu: :ok: :1luvu:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Terra50

 
Posty: 927
Od: Nie sty 31, 2010 18:18
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 07, 2011 1:21 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Piękne te Twoje koty;)
Lubie takie zdjęcia w objęciach;)

Zerknęłam do Milusiowych zdjęć. Na początku miał te łapki bardzo wyprostowane, takie spastyczne wyprostowanie. Pierwsze próby poplatanych kroków były po 1,5 miesiąca. I na normalnych zdjęciach jeszcze było widać, w którym miejscu kręgosłup był strzelony. W tym samym mniej więcej czasie zaczął spać z łapkami podkurczonymi.
Teraz jeszcze czasami jak się zdenerwuje albo coś chce szybko zrobicto tez mu sie prosyują ale już naprawdę niewiele.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon lut 07, 2011 9:19 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Lidka pisze:Piękne te Twoje koty;)
Lubie takie zdjęcia w objęciach;)

Zerknęłam do Milusiowych zdjęć. Na początku miał te łapki bardzo wyprostowane, takie spastyczne wyprostowanie. Pierwsze próby poplatanych kroków były po 1,5 miesiąca. I na normalnych zdjęciach jeszcze było widać, w którym miejscu kręgosłup był strzelony. W tym samym mniej więcej czasie zaczął spać z łapkami podkurczonymi.
Teraz jeszcze czasami jak się zdenerwuje albo coś chce szybko zrobicto tez mu sie prosyują ale już naprawdę niewiele.


Na szczęście Niusia nie ma uszkodzonego kręgosłupa, ale mimo jej niezwykłej siły nie zacznie zaraz biegać. Dziękuję, ze napisałaś jak to wyglądało u Milusia. Dzielny chłopak, dobrze, że stanął na nogi :D To, że mu się czasem plączą, to nic w porównaniu z tym, że może się poruszać :D :D :D
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pon lut 07, 2011 10:10 Re: wspólne życie - wątek optymistyczny :-)

Jak ja uwielbiam te opowieści z zaczarowanego domu :1luvu:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot], zuza i 143 gości