

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kamari pisze:
Wczoraj był dzień Miśka, więc nie pisałam o Niusi, która po porannym masażu sama z siebie stanęła na tylnych nóżkachOdkładałam ją do spanka, a ona wyciągnęła nóżęta i sama na nich stała. Powtórzyłam to jeszcze raz, zeby zobaczyć, czy to nie przypadek, ale za drugim razem też stanęła. Nie trwało to długo, ale było świadome
![]()
Amelka, która to pilnie obserwowała stwierdziła, że w takim razie koniec z taryfą ulgową dla chorych i rozpoczęła się regularna kotłowanina. Skoki z góry, zapasy, zabawa w berka...Niusia zachwycona, jak każdy kociak uwielbia się bawić![]()
Ile radości potrafią sprawiać futrzaki
Edytka1984 pisze:no wow co jeden kot to piękniejszy![]()
z taką ekipą chyba mile się pracuje?
lepiej niż z ludźmi![]()
naprawdę ujmujące te foteczki kamari![]()
![]()
kamari pisze:Po małej przerwie na leczenie kocich i ludzkich istot (te ludzkie to tak przy okazji wizyty u weterynarza) postanowiłam uzupełnić braki w przedstawianiu naszych przyjaciół z pracowni.
PRACOWNICY
Cztery lata temu przed firmą pojawiła się Bąbolina.
Bida straszna, brudna, wychudzona i bardzo nieufna, przychodziła przez dłuższy czas na jedzenie pod samochodem. Po jakimś czasie zaczęła zaglądać ostrożnie do sklepu, aż znalazła sobie miejscówkę pod kaloryferem, w najbardziej schowanym kącie.
Znałyśmy się parę lat, ale dała się dotknąć może ze dwa razy. Pojawiała się kiedy była chora, po podleczeniu znikała. Musiała doświadczyć w życiu wiele złego od ludzi, na pewno miała kiedyś złamaną łapę.
Kiedy bardzo źle się czuła dawała mi się złapać i przez kilka dni jeździłyśmy do lekarza.
Przy pierwszej takiej wizycie okazało się, że Bąbolina ma bardzo chorą wątrobę i nerki. Cudem udało się ją z tego wyciagnąć i zanim zniknęła - wykastrować. Bo okazało się, że kicia, to facecik z malutkimi jajeczkami.
No ale już tak się przyzwyczailiśmy do imienia, że do końca pozostała Bąboliną.
W zeszłym roku Bąbolinka przyszła za późno, trzustka była już nie do uratowania. Po kilku dniach musiałam podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu i zakończyć jej cierpienia. Cały czas mam wyrzuty sumienia.
Od Bąboliny zaczęły wizyty kotów w pracy. Niektóre przychodziły tylko na jedzenie i podleczenie, inne z czasem wprowadzały się na stałe.
Drugi w kolejności zameldował się Ignac.
Ignac to wielki kocur o spojrzeniu bandyty i gołębim sercu. Nigdy się nie spieszy, ludzie ustępują mu z drogi a psy mijają dużym łukiem. Do kastracji był panem całej okolicy i toczył wieczne bójki z młodym narybkiem. Po zabiegu bójki się skończyły, ale legenda widać została, bo odkąd Ignac wprowadził się do nas na stałe, to inne kocury omijają nasz teren.
Ignaś jest kotem zniezniszczalnym, przeżył między innymi postrzał z wiatrówki w tył głowy. Śrut cudem przeszedł tylko przez mięśnie, ale spowodował silny krwotok, w tym do wewnątrz czaszki. Nie wiemy jakimi siłami woli Ignac dowlekł się do pracowni, a przeszedł naprawdę kawał drogi - szliśmy później po śladach krwi. Ledwo zdążyliśmy do lekarza, bo Ignac dusił się od krwi. Ale przeżył, wygoił się błyskawicznie i jego mały łepek pozostał nieuszkodzony.
Oczywiście nie udało się ustalić sprawcy, chociaż szukało go wiele osób (poza policją oczywiście). Nie mniej sprawa została nagłośniona i więcej nie słyszeliśmy o takich przypadkach w okolicy.
W międzyczasie wpadł na leczenie Pysiek, który w efekcie leczenia wylądował u nas w domu i Zuza, która wpadła urodzić cztery Zuziaki.
Zuziaki miałam wszystkie oddać, ale ...
Opieki nad maluchami podjął się międzyinnymi Ignac, któremu kurduple dosłownie właziły i do dziś włażą na głowę.
W skład Zuziaków wchodzą:
Zuzakowa, Krawacia i Lola![]()
oraz Chłopaniu
Jako ostatnia do ekipy pracowników dołączyła forumowa Omisia, która odpowiada za papierkową część pracy
Każdy z kotów odpowiada za inny odcinek pracy, ale o tym opowiem w oddzielnej części.
Lidka pisze:Piękne te Twoje koty;)
Lubie takie zdjęcia w objęciach;)
Zerknęłam do Milusiowych zdjęć. Na początku miał te łapki bardzo wyprostowane, takie spastyczne wyprostowanie. Pierwsze próby poplatanych kroków były po 1,5 miesiąca. I na normalnych zdjęciach jeszcze było widać, w którym miejscu kręgosłup był strzelony. W tym samym mniej więcej czasie zaczął spać z łapkami podkurczonymi.
Teraz jeszcze czasami jak się zdenerwuje albo coś chce szybko zrobicto tez mu sie prosyują ale już naprawdę niewiele.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot], zuza i 143 gości