Dziś ok.13 zadzwoniłam do schroniska z prośba o interwnecję w sprawie psa, który błąkał się w miejscowości Posada, w okolicy ul.KOchanowskiego, w pobliżu sklepów. Pies jest najpweniej niewidomy, ma problem z równowagą i niedowład przedniej łapy.Jak tylko go zobaczyłam, swierdziłam, że od razu trzeba działać. Zadzwoniłam więc do schroniska, z prośbą o pomoc i interwencję. Zamiast tego dostałam po prostu opieprz! Pracownica schroniska zwyczajnie mnie zbeształa. Stwierdziła,że pies jes na terenie innej gminy, poza tym w schronisku nie ma miejsc i go nie zabiorą !Na koniec poradziła,że sama mam się nim zająć i rzuciła słuchawką!!!!!!
To w taki sposób schronisko pomaga i ratuje zwierzęta???? Co za ludzie tam pracują?A tyle się trąbi o humanitarnym traktowaniu zwierząt i niesieniu im pomocy. Jak można jednak tego wymagać od zwykłych ludzi, skoro instytucje powołane do ochrony zwierząt i ludzie w nich zatrudnieni, mają w d... porzucone i chore zwierzaki?