Burisia i Titoś moje kicie

Jolu popieram słowa pani doktor, lepiej nie lekcewarz tych porgyzień i podrapań i idź na ostry dyżur. Jeden zastrzyk i po bólu a będziesz miała spokojną głowę.

Co do "choroby" Buri to sam nie wiem co o tym myśleć. Nie znam się na tym i nie wiem jak mogę pomóc????

Astmę się leczy ale wyleczyć nie można

ale można z nią żyć.
No cóż, będę pilnować aby kocia codziennie dostała tabletkę tak jak ja i już.
Czy to na pewno astma będzie wiadomo na kontroli no i oczywiście wkrótce następna morfologia.
Tak sobie myslę czy ona nie z tego powodu została wyrzucona... może jakiś tłumok nie wiedział czemu tak kaszle i zrobił jak zrobił, a wystarczyło przecież trochę miłości.

Albo usłyszał "astma" i stwierdził, ze mu taki kot do niczego nie potrzebny i kasy wydawać nie bedzie... ech...

Madziu, pomagasz tym że tu zaglądasz :1luvu:

i wstawiasz nasze pięknościowe fotki :kotek:

Ręka mnie boli okrutnie, ale szczerze mówiąc to nie chce mi sie teraz jeździć po szpitalach a zresztą to chyba nie dałabym rady tą ręką, a zastrzyków nie cierpię :twisted:

Marzenia11 pisze:Albo usłyszał "astma" i stwierdził, ze mu taki kot do niczego nie potrzebny i kasy wydawać nie bedzie... ech...

bardzo prawdopodobne...
polska mentalność polega na wzięciu "nowego" kota, a nie na leczeniu chorego

wiesz, powtarzam się już, jak to dewotka, ale Buri jest taka kochana że nie wyobrażam sobie jej skrzywdzić :cry:

myslę że ten kot mógłby dużo opowiedzieć o swoim losie

Marzenia11 pisze:I nieśmiało także tu:

Zapraszam na bazarek dla Edisi!
viewtopic.php?f=20&t=123752

mam nadzieje, ze się JolaJ nie obrazisz, co?

a za co miałabym się obrazić?
na pewno zajrzę

Jolu, jedź do lekarza. Przeciwtężcowy powinnaś dostać obowiązkowo.
Ogólnie moją ciotkę też tak kiedyś kot pogryzł. Zbagatelizowała, a potem prawie miesiąc musiała z tym walczyć, syfiło się, zakażenie wdało, koszmar.

Pójdę ale jutro. Teraz już leżę bo jeszcze przeziębienie kończę, zjadłam pół czekolady, polałam się rivanolem i czekam na cud.
Ale jakbym umarła to nie pozwólcie moim kotom krzywdy zrobić, ok?

Pewnie, że nie damy

Witam się porannie - kawunię piję i o zdrówko Buri i Dużej zapytowuję :?:

Witam kawowo-łóżeczkowo :oops:

Burunia, mam wrażenie że lepiej. Nie słyszałam w nocy żeby kasłała, a śpi bliziutko(coraz bliżej) i zawsze słyszałam.
Bardzo mnie to cieszy bo kocikę bardzo męczyły te ataki. Za to Tito kichnął wieczorem dwa razy czego nigdy wcześniej nie zauważyłam.
Koty pogodne, śniadanko ładnie zjedzone, toaleta odwiedzona i podziwiają tramwaje :ryk:

Z dużą za to trochę gorzej. Dłoń mam spuchniętą x2 i nic nie przesadzam, boli i nie mogę złączyć palców

wieczorem zrobiłam okład z octu ale nic to nie dało

dlatego zaraz wyruszam do szpitala.
Dziękujemy za troskę, bo już myślałyśmy z Buri że nikogo nie obchodzimy :oops:

Koniecznie do szpitala!!!! Cholewka...
I już nie płacz że nie obchodzicie, bo jak przyjdę to......... za takie głupoty :!:

Pamiętaj że ja mam w domu dwa, bardzo groźne tygrysy :twisted:

a trzeci u sąsiadki

JolaJ pisze:Pamiętaj że ja mam w domu dwa, bardzo groźne tygrysy
a trzeci u sąsiadki

no to namówię je do pomocy!

mam swoje metody przekonywania :wink:

Byłam na Wolskiej, dostałam zastrzyk ptężcowy (nic nie bolało o dziwo) i antybiotyk. Nie wiem czemu Augmentin, kiedyś dostałam jakiś specjalny od pogryzień przez zwierzęta.
Jeszcze mi się podryw trafił :roll:

, a ja bez makijażu, w dżinsach :oops:

ech...
pani pielęgniarka powiedziała że po tym zastrzyku może mi ręka zdrętwieć, czyli dwie będą niesprawne

czy jest jakiś chętny umyć mnie i ubrać jutro? :roll:

Burisia i Titoś moje kicie

Kto przegląda forum