Czarny Kocie...(*)....Ruda Łapa i...Kochane rude w domu...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 04, 2011 22:54 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Mam imiona dla rudych kocurrrów:

cały rudy to Rudi, a biało-rudy to Karmel :D :D :D
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 1:04 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Jutro odbieram Tygrysię.... tzn. ja bezpośrednio nie, więc zdana jestem na zajętość i chęci pani J. - znów będę ćwiczyć swoją cierpliwość, gdyż chcę koteńke wypuścic w piwnicy, a nie na zewnątrz, przy ulicy...
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 13:01 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

A jednak już Tygrysia u siebie :D :D :D
W celach formalnych pojechałam rano ze złapanym Dymusiem i Ynką do lecznicy, żebym zaistniała i mogła sama już go odebrać i spotkałam panią J. która miała odbierać Tygrysię popołudniu - więc odebrałam koteńkę.

Rozwaliła mnie totalnie. To kotka która podchodziła do miseczki dopiero gdy ja się oddaliłam co najmniej na 5 metrów - z grupy tych dorosłych dzikuskow. Dzisiaj wioząc ją w transporterku zaryzykowałam i delikatnie włozyłam rękę aby ją dotknąć. Byłam przekonana, ze mnie capnie bądź podrapie a Tygrysia.... dała mi bródkę do głaskania, policzkiem ocierała się o rękę, trykała dłoń noskiem.... no takie czułości jak od domowego kota!!! Kochana moja maleńka... :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 17:30 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Zapraszam na bazarek dla Edisi!
viewtopic.php?f=20&t=123752
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24


Post » Sob lut 05, 2011 19:01 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Szalony Kot pisze:Każdy potrzebuje czasem trochę miłości ;)



No własnie.... ale ona?? Dzikusek kochany.
Byłam popołudniu, Tygrysia wyszła, przywitała się z maluchami (prawdopodobnie to są jej dzieci), z Rudą Łapą i Szafirką i była naprawdę w dobrej formie..
a jak sobie ją przypomnę w lecznicy w szpitaliku to mnie ciarki po plecach przechodzą...

Wśród maluchów mamy na pewno jedną koteczkę - pewnie Strachulec - i bardzo prawdopodobne że kocurka. Czyli parka :D

Sz.Kocie, a Ty nie na imprezie w dt smarti? 8O
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 19:30 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Co do leczenia dzikich kotów - czasem wygląda to tak viewtopic.php?f=1&t=123221

Ten kot i tak nie miał raczej szans na przeżycie bez pomocy człowieka, jednak jestem na 99% przekonana, że umarł ze stresu, właśnie dlatego, że został złapany, bo chcieliśmy mu pomóc. Dostałam bolesną nauczkę.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)


Post » Sob lut 05, 2011 20:02 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

A widzisz... dzis kocurki jadą/pojechały do ds i było/jest pożegnanie u smarti : pocieszenia wszędzie szukają smarti i jej TŻ oraz Bianka4 i Chatte... więc wiesz jak to się moze skończyć.. :D :piwa: :piwa: :piwa:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 20:06 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Szalony Kot pisze:Ja nic nie wiem o imprezie :> W domu siedzę, choruję :/


to tak jak ja :cry:
Obrazek Obrazek

JolaJ

 
Posty: 2948
Od: Pt sty 14, 2011 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 05, 2011 20:07 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

JolaJ pisze:
Szalony Kot pisze:Ja nic nie wiem o imprezie :> W domu siedzę, choruję :/


to tak jak ja :cry:


i prawie jak ja - z tym że ja pracuję bo choruję cały czas od kilku miesięcy... :roll:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 20:13 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Marzenia11 pisze:A widzisz... dzis kocurki jadą/pojechały do ds i było/jest pożegnanie u smarti : pocieszenia wszędzie szukają smarti i jej TŻ oraz Bianka4 i Chatte... więc wiesz jak to się moze skończyć.. :D :piwa: :piwa: :piwa:

A to żałuję, że mnie nie ma. Ale za to może wykaszlę z siebie płuca, to też jakaś atrakcja zawsze ;)

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Sob lut 05, 2011 20:17 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Marzenia11 pisze:
JolaJ pisze:
Szalony Kot pisze:Ja nic nie wiem o imprezie :> W domu siedzę, choruję :/


to tak jak ja :cry:


i prawie jak ja - z tym że ja pracuję bo choruję cały czas od kilku miesięcy... :roll:


Biedactwo :1luvu:
a mi jakoś smutno tak jest dziś :|
Obrazek Obrazek

JolaJ

 
Posty: 2948
Od: Pt sty 14, 2011 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 05, 2011 20:20 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

JolaJ - bo dzisiaj taka klimatyczna, melancholijna pogoda... deszcz, silny wiatr... cały dzień siedziałam w ciszy - zero tv, radia - tylko koty szalały też pobudzone wiatrem... Miałam skojarzenia z wichrowymi wzgórzami, Kate Bush, Anią z Zielonego Wzgórza (a co! :D )...
oczywiście w tym wietrze łapałam budkę moich blokowych kotów, zbierałam miseczki porozwalane na całym trawniku i ulicy... a kociaste miały super ubaw - tyle rzeczy było do upolowania...

Nie martw się, nie zostaniesz z astmą Buri sama.... głowa do góry - buzia :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35646
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob lut 05, 2011 20:29 Re: Moje koty wolnożyjące ...BIELANIAKI-początek historii str.5

Jana pisze:Co do leczenia dzikich kotów - czasem wygląda to tak viewtopic.php?f=1&t=123221

Ten kot i tak nie miał raczej szans na przeżycie bez pomocy człowieka, jednak jestem na 99% przekonana, że umarł ze stresu, właśnie dlatego, że został złapany, bo chcieliśmy mu pomóc. Dostałam bolesną nauczkę.

Obawiam się raczej, że on był uczulony na podana narkozę...
Gdyby stres tak natychmiast zabijał dziczki, to takie wypadki zdarzałyby się i podczas sterylek kotek, każda akcja byłaby obarczona ryzykiem, a przynajmniej na forum o żadnym takim wypadku nie czytałam, w Koterii też chyba się nie zdarzył?
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15236
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 112 gości