Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-część 14.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 03, 2011 14:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

vega013 pisze:
Marcelibu pisze:
casica pisze: Ależ było w którejś z poprzednich części watku i o tym, że w aukcji allegro jako obiekty do wsparcia finansowego figurowały też koty uznawane za rezydentów.

Swoją drogą zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz: jaki klucz przyjęła mirka_t do podziału kotów na "swoje" (rezydentów) i "nie-swoje" (tymczasy)? Nie czytałam wcześniej wątków mirka_t, tak więc nie wiem, czy gdzieś to było opisane.

Z całym szacunkiem Marcelibu - czy nazwiesz kota rezydentem, czy tymczasem, potrzeby ma te same, prawda?

Tak, oczywiście masz rację. Kot (niezależnie czy tymczas czy rezydent) jeść, opieki weta itd. potrzebuje. Tylko sposób finansowania tegoż powinien być inny.
Dlatego myślę, że gdyby istniał odpowiedni, uczciwy klucz do traktowania kotów jako tymczasy lub jako rezydentów - nie byłoby połowy kłótni i niesnasek. Nie uwierzę, że kot jest 3 lata u kogoś i traktowany jako tymczas. I przede wszystkim utrzymywany jako tymczas. Bo chyba te sprawy również są tutaj poruszane. Myślę, że zbyt wiele kotów jest przerzucanych do worka "tymczasów", żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie całości.
Ostatnio edytowano Czw lut 03, 2011 14:05 przez Marcelibu, łącznie edytowano 1 raz
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Czw lut 03, 2011 14:05 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

vega013 pisze:Z całym szacunkiem Marcelibu - czy nazwiesz kota rezydentem, czy tymczasem, potrzeby ma te same, prawda?
Ale po co mydlić ludziom oczy? Możesz mi odpowiedzieć?
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30733
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw lut 03, 2011 14:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

wiekszości pytan można nie zadawać, poniewaz już były... :roll:
przeciez mozna doczytac
bo odpowiedzi na nie tez juz były
a nie wałkować i wałkować i wałkować
i powielać wątki i powielać wątki i powielać wątki
i drążyć, drążyć, drążyć,
Obrazek
Obrazek

kameo

 
Posty: 3871
Od: Pt maja 30, 2003 14:22
Lokalizacja: Bydgoszcz/Zakole Dolnej Wisły

Post » Czw lut 03, 2011 14:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Marcelibu pisze:
vega013 pisze:Z całym szacunkiem Marcelibu - czy nazwiesz kota rezydentem, czy tymczasem, potrzeby ma te same, prawda?

Tak, oczywiście masz rację. Kot (niezależnie czy tymczas czy rezydent) jeść, opieki weta itd. potrzebuje. Tylko sposób finansowania tegoż powinien być inny.
Dlatego myślę, że gdyby istniał odpowiedni, uczciwy klucz do traktowania kotów jako tymczasy lub jako rezydentów - nie byłoby połowy kłótni i niesnasek. Nie uwierzę, że kot jest 3 lata u kogoś i traktowany jako tymczas. I przede wszystkim utrzymywany jako tymczas. Bo chyba te sprawy również są tutaj poruszane. Myślę, że zbyt wiele kotów jest przerzucanych do worka "tymczasów", żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie całości.

Czy można z Twojej wypowiedzi wyciągnąć wniosek, że dofinansowanie Twojego rezydenta przez fundację powołaną (tak mi się wydaje) do opieki nad bezdomnymi zwierzętami traktujesz jako pożyczkę, którą zamierzasz zwrócić?

edit: uzupełniłam cytat
Ostatnio edytowano Czw lut 03, 2011 14:11 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw lut 03, 2011 14:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

A taki przypadek jak moja Gryzia?
Znaleziona w postaci prawie mrożonki, po wypadku, z bezwładną łapką. Łapkę amputowano, okazało się ze ma martwicę ogona. Ogon amputowano.
Czyli mankamenty urody są.
Charakterna jest jak licho, gryzie (Gryzia) więc i niespecjalne są widoki na adopcję.
Jak ją traktować?
Ja traktuję ją jak każdego innego kota.
Za każdą pomoc jestem przeogromnie wdzięczna.
Czy jestem wyłudzaczką żywiąc jednak przekonanie, ze Gryzia zostanie na zawsze?

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Czw lut 03, 2011 14:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

magaaaa pisze:A taki przypadek jak moja Gryzia?
Znaleziona w postaci prawie mrożonki, po wypadku, z bezwładną łapką. Łapkę amputowano, okazało się ze ma martwicę ogona. Ogon amputowano.
Czyli mankamenty urody są.
Charakterna jest jak licho, gryzie (Gryzia) więc i niespecjalne są widoki na adopcję.
Jak ją traktować?
Ja traktuję ją jak każdego innego kota.
Za każdą pomoc jestem przeogromnie wdzięczna.
Czy jestem wyłudzaczką żywiąc jednak przekonanie, ze Gryzia zostanie na zawsze?



tak
a jakbyś była mirka_t to już zdecydowane tak

edit:poprawiłam słowo :lol:
Obrazek
Obrazek

kameo

 
Posty: 3871
Od: Pt maja 30, 2003 14:22
Lokalizacja: Bydgoszcz/Zakole Dolnej Wisły

Post » Czw lut 03, 2011 14:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Marcelibu pisze: Myślę, że zbyt wiele kotów jest przerzucanych do worka "tymczasów", żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie całości.


Koszty utrzymania całości są z całą pewnością ogromne, ale to chyba nie nasza sprawa. Przynajmniej nie moja, bo ja nie sponsoruję kotów mirki_t, ani w żaden inny sposób im nie pomagam. Może więc kwestię utrzymania, kwestię sponsoringu kotów mirki_t, zostawimy osobom bezpośrednio zainteresowanym, czyli tym, którzy wpłacają pieniądze? To ich kasa i oni decydują, jak ją wydać. Być może się mylę, ale uważam, że osoby nie wysyłające pieniędzy na koty mirki_t nie powinny wypowiadać się w tej sprawie.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw lut 03, 2011 14:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

magaaaa pisze:A taki przypadek jak moja Gryzia?
Znaleziona w postaci prawie mrożonki, po wypadku, z bezwładną łapką. Łapkę amputowano, okazało się ze ma martwicę ogona. Ogon amputowano.
Czyli mankamenty urody są.
Charakterna jest jak licho, gryzie (Gryzia) więc i niespecjalne są widoki na adopcję.
Jak ją traktować?
Ja traktuję ją jak każdego innego kota.
Za każdą pomoc jestem przeogromnie wdzięczna.
Czy jestem wyłudzaczką żywiąc jednak przekonanie, ze Gryzia zostanie na zawsze?

Jeżeli po roku, dwóch, trzech pobytu Gryzi u Ciebie, bez oglaszania, bez prob wyadoptowania, nadal będzie u Ciebie i nadal będziesz na nią otrzymywać wsparcie - tak.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39294
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw lut 03, 2011 14:18 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

magaaaa pisze:A taki przypadek jak moja Gryzia?
Znaleziona w postaci prawie mrożonki, po wypadku, z bezwładną łapką. Łapkę amputowano, okazało się ze ma martwicę ogona. Ogon amputowano.
Czyli mankamenty urody są.
Charakterna jest jak licho, gryzie (Gryzia) więc i niespecjalne są widoki na adopcję.
Jak ją traktować?
Ja traktuję ją jak każdego innego kota.
Za każdą pomoc jestem przeogromnie wdzięczna.
Czy jestem wyłudzaczką żywiąc jednak przekonanie, ze Gryzia zostanie na zawsze?


Rozumiem.
Analogicznie: Czy koty - tymczasy, które są u mirka_t kilka lat, są nieadopcyjne? Były ogłaszane, było zainteresowanie - i do adopcji nie dochodziło albo wracały z ds?
Znów serio pytam - bo nie wiem.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Czw lut 03, 2011 14:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

tak
a jakbyś była mirka_t to już zdecydowane tak

Nie jestem Mirką, pytam serio.
Jesli tak to wyłudziłam pieniądze od ludzi z forum bazarkami, dostałam też trochę datków.
Powinnam to wszystko pooddawać?
A jesli jeszcze na domiar złego kocham tego kota i tak naprawdę ucieszę się, ze zostanie to co?
Namiarami do doniesienia tu i ówdzie służę na PW.
I nie wszystkim :P

Spójrzcie same, jak bezsensowne są takie podziały.
Powinnam moze nad mrożonym kotem na ulicy postać, pomyśleć, poanalizować, dojść do wniosku, ze nikt jej nie zechce i przewidziec, ze bedzie gryzla.
Nastepnie zostawic.
Ew odwieźć do schronu i jeszcze się tym chwalić i być chwalonym za cywilną odwagę.
Tfu!

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Czw lut 03, 2011 14:21 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
magaaaa pisze:A taki przypadek jak moja Gryzia?
Znaleziona w postaci prawie mrożonki, po wypadku, z bezwładną łapką. Łapkę amputowano, okazało się ze ma martwicę ogona. Ogon amputowano.
Czyli mankamenty urody są.
Charakterna jest jak licho, gryzie (Gryzia) więc i niespecjalne są widoki na adopcję.
Jak ją traktować?
Ja traktuję ją jak każdego innego kota.
Za każdą pomoc jestem przeogromnie wdzięczna.
Czy jestem wyłudzaczką żywiąc jednak przekonanie, ze Gryzia zostanie na zawsze?

Jeżeli po roku, dwóch, trzech pobytu Gryzi u Ciebie, bez oglaszania, bez prob wyadoptowania, nadal będzie u Ciebie i nadal będziesz na nią otrzymywać wsparcie - tak.

Rozważmy inny przypadek. Gryzia zostaje u magi, bo mimo ogłoszeń nie ma szans na adopcję. Potencjalne domki wycofują się po poznaniu charakteru Gryzi. Magaaa natomiast nie ma kasy na utrzymanie kotuni, która jest u Niej już trzy lata. Mało tego, Gryzię trzeba leczyć, co generuje mnóstwo dodatkowych wydatków. Magaaa prosi forum o pomoc. Nadal byłaby wyłudzaczką?

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw lut 03, 2011 14:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

vega013 pisze:Rozważmy inny przypadek. Gryzia zostaje u magi, bo mimo ogłoszeń nie ma szans na adopcję. Potencjalne domki wycofują się po poznaniu charakteru Gryzi. Magaaa natomiast nie ma kasy na utrzymanie kotuni, która jest u Niej już trzy lata. Mało tego, Gryzię trzeba leczyć, co generuje mnóstwo dodatkowych wydatków. Magaaa prosi forum o pomoc. Nadal byłaby wyłudzaczką?

jestem ciekawa co na ten temat powiedzą inne użytkowniczki

bo wg. powyższych, kilkuwątkowych już oskarżeń i szkalowań powinna paść odpowiedź: tak

ale zobaczymy, zobaczymy....
Obrazek
Obrazek

kameo

 
Posty: 3871
Od: Pt maja 30, 2003 14:22
Lokalizacja: Bydgoszcz/Zakole Dolnej Wisły

Post » Czw lut 03, 2011 14:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

kameo pisze:
vega013 pisze:Rozważmy inny przypadek. Gryzia zostaje u magi, bo mimo ogłoszeń nie ma szans na adopcję. Potencjalne domki wycofują się po poznaniu charakteru Gryzi. Magaaa natomiast nie ma kasy na utrzymanie kotuni, która jest u Niej już trzy lata. Mało tego, Gryzię trzeba leczyć, co generuje mnóstwo dodatkowych wydatków. Magaaa prosi forum o pomoc. Nadal byłaby wyłudzaczką?

jestem ciekawa co na ten temat powiedzą inne użytkowniczki

bo wg. powyższych, kilkuwątkowych już oskarżeń i szkalowań powinna paść odpowiedź: tak

ale zobaczymy, zobaczymy....


A według mnie nie.
Ale czy długo tymczasowane koty u mirka_t są takimi Gryziami?

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Czw lut 03, 2011 14:30 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

vega013 pisze:Rozważmy inny przypadek. Gryzia zostaje u magi, bo mimo ogłoszeń nie ma szans na adopcję. Potencjalne domki wycofują się po poznaniu charakteru Gryzi. Magaaa natomiast nie ma kasy na utrzymanie kotuni, która jest u Niej już trzy lata. Mało tego, Gryzię trzeba leczyć, co generuje mnóstwo dodatkowych wydatków. Magaaa prosi forum o pomoc. Nadal byłaby wyłudzaczką?


pogrubienie moje jako clue.
A dlaczego te koty "tymczasy" od 3 lat miałyby być nieadopcyjne? Bo?
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Czw lut 03, 2011 14:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
Marcelibu pisze:
vega013 pisze:Z całym szacunkiem Marcelibu - czy nazwiesz kota rezydentem, czy tymczasem, potrzeby ma te same, prawda?

Tak, oczywiście masz rację. Kot (niezależnie czy tymczas czy rezydent) jeść, opieki weta itd. potrzebuje. Tylko sposób finansowania tegoż powinien być inny.
Dlatego myślę, że gdyby istniał odpowiedni, uczciwy klucz do traktowania kotów jako tymczasy lub jako rezydentów - nie byłoby połowy kłótni i niesnasek. Nie uwierzę, że kot jest 3 lata u kogoś i traktowany jako tymczas. I przede wszystkim utrzymywany jako tymczas. Bo chyba te sprawy również są tutaj poruszane. Myślę, że zbyt wiele kotów jest przerzucanych do worka "tymczasów", żeby zdobyć pieniądze na utrzymanie całości.

Czy można z Twojej wypowiedzi wyciągnąć wniosek, że dofinansowanie Twojego rezydenta przez fundację powołaną (tak mi się wydaje) do opieki nad bezdomnymi zwierzętami traktujesz jako pożyczkę, którą zamierzasz zwrócić?

edit: uzupełniłam cytat

Pisałam post w sprawie zbiórki cegiełek na Meonika, ale wykasowałam, bo za świeża rana :cry: . Ale jeżeli muszę to odpowiem, bo i tak wiedziałam, że temat ruszysz. Mnie nie wsparła Fundacja swoimi własnymi środkami, które miała przeznaczone dla zwierząt bezdomnych - tylko ludzie, którzy przeczytali moją prośbę i apel o pomoc, przejęli się sytuacją moją i Meo, i dla nas, konkretnie dla nas, wpłacali pieniądze. Nie dla Fundacji do wspólnego worka dla zwierząt bezdomnych, tylko na moją i Meonika aukcję. Przeznaczoną konkretnie dla nas, nie dla Fundacji. Fundacja była tylko pośrednikiem, bo ja nie mam uprawnień do przeprowadzania takich aukcji.
Nie mogę zwrócić Dobrym Ludziom pieniędzy, bo nie znam ich nazwisk, kont bankowych, nie jestem w stanie tego ustalić. Ale kiedy będę miała stałą pracę pomogę komuś innemu.
Wiesz, kiedyś kupowałam zegarek w hurtowni. Zabrakło mi 5 zł. do rachunku, odległość do domu znacząca (druga strona W-wy), hurtownia zamykana o godz. 16, a ja na następny dzień raniutko miałam wyjazd służbowy. Pewien Pan dał mi te 5 zł. Po prostu. Nie wiedziałam, jak mu oddać, mówiłam, że za 3 dni wracam. Nie chciał, powiedział, żeby dać komuś potrzebującemu. Kiedy wracałam z wyjazdu dzieciaki w wieku lat 12-14 tańczyły "break-dance" przed dworcem zbierając pieniądze. Pomyślałam, że dobre dzieciaki - nie piją, nie palą, uczą się czegoś - im wrzuciłam te 5 zł.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, elmas, Google [Bot], puszatek i 76 gości