Mam koty wychodzące w ogrodzonym kocioodpornie ogrodzie
Trzy sterylizowane dziewczyny i kastrowany MićMić.
Da się. I nie drutami kolczastymi i zasiekami. I nie trzymetrowym płotem. Teraz trudno mi odnaleźć zdjęcia, gdzieś tu na forum publikowałam, a nawet filmik. To było wielkie przedsięwzięcie, metodą prób i błędów znalazłam rozwiązanie optymalne i skuteczne. Po prostu na ogrodzeniu siatkowym, które może być dowolnej wysokości, ale tak 180 najlepiej (ja mam niepotrzebnie jakieś 2.40 zagięte dodatkowo na górze pod wyimaginowanym kątem X), na wysokości podskoku kota, mocujemy przezroczystą grubą folię o szerokości chyba metra, dokładnie nie wiem. Taki pasek wzdłuż całego ogrodzenia.
Pazurków w toto kot nie wbije i nigdzie nie podskoczy
Podobnie zrobiła Fredziolina i spokojnie wypuszcza stado kotów do ogrodu.
Skuteczność mam 90 %. Przez ostatnie cztery lata tylko raz Balbusia wylazła sobie, ale wdrapała się po narożnym mocowaniu folii do murku na końcu ogrodu, to nie była kwestia ofoliowanej siatki ogrodzenia. No i MićMić potrafi wyskoczyć z konarów jabłonki, której nie zetnę, bo nie. Gdybym wyrąbała drzewo, mam je wszystkie w skutecznej klatce.
Ja niestety nie wyobrażam sobie posiadania domu z ogrodem, którego drzwi i okien nie mogę swobodnie otwierać od wiosny do późnej jesieni. To raczej sobie wtedy robię klatkę. Czekam z utęsknieniem na wiosnę, gdy otworzę drzwi od tarasu, a kociaste będą dowolnie cały dzień sobie wchodzić i wychodzić do ogrodu.
Natomiast w kwestii kastracji chłopaków- jestem absolutnie za. Przez własną głupotę i niewiedzę straciłam cudownego , kochanego niekastrowanego kocura, który zaginął i nigdy już nie wrócił.
MićMić jest kastratem, wielkim i troszkę grubaśnym czteroletnim kocurem. Czasem sama go wypuszczam przez furtkę na front domu, żeby nie skakał z tej jabłonki na dach komórki, bo niestety potrafi sobie ponaciągać nieładnie ścięgna łapek
Dwa okoliczne koty boją się go przeraźliwie, bo im niezły łomot kilka razy spuścił! Potem obejdzie trzy razy front domu, zajrzy do sąsiada na ogród i góra po 15 minutach stoi pod furtką i prosi o wpuszczenie. Ale przeważnie sama patroluję front domu razem z nim, tak dla asekuracji i świętego spokoju.
Koty chodzące samopas po ogrodach, to nie jest dobry pomysł niestety.
Znajdę zdjęcia ogrodzenia, to dorzucę
