u nas śniegu jak zawsze nie brakuje...

odwiedziłam dziś pana karmiciela, kicie ok, Tygryska II pozowała do góry łapkami, piękna i przytyła, Mikrusek lepiej trochę sam zrobił siku i kupkę, wygłaskałam kiciunia, mruczał głośno, oczki śliczne, taki poczciwulek, wet mówi, że musiał gdzieś spaść, to jakiś uraz neurologiczny, kuleje na tylnią nóżkę, kupiłam dwa opakowania piersi z indyka w Biedronce, 500 g tylko za 5,90 pan mówił, że smakuje im to mięsko...

Jutro lub pojutrze zajdę na dłużej, bo dziś późno wracałam, pan mówi, że koty mnie nie poznawały dziś, bo kilka dni mnie nie widziały...
w pracy kiciuchy wsuwają nieźle, dziś zapodałam kurze serca + chrupki, w przedszkolu nic, bo łapanka kiciów na sterylkę....
w ogródku mojej Pysi narzeczony zadomowił się z rudzielcem na dobre, a dziś w nocy dziadkowy Książe zwalił moją Pysię z parapetu...

do dżentelmena mu daleko...
