Kastracja a koty wychodzące

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 02, 2011 21:05 Kastracja a koty wychodzące

Nie znalazłam przez Szukaj, więc pytam, bo mam problem.

Mam dwa najsłodsze kociaki na świecie. To panowie. W tej chwili mają jakieś sześć miesięcy, Kiedy je przynosiłam z piwnicy pewnej kamienicy, od razu rozważałam ich kastrację. Nie chciałabym, aby znaczyły mi ściany oraz przyczyniały się do zwiększania populacji kotów w mojej okolicy. Przede wszystkim boję się też, że już ich więcej nie zobaczę. Że mi pójdą w długą dwa młode niedoświadczone koteczki i coś im się stanie. Na sklepie w którym kupuję ciągle wiszą ogłoszenia typu „Zaginął kot” :?
Dziś byłam z nimi u weta, a ten mnie przestrzegł mimo tego że miał świadomość, że tym samym nie zarobi na dwóch zabiegach, żebym się zastanowiła, czy rzeczywiście chcę je kastrować skoro mają wychodzić. Że inne koty je przegonią lub zmasakrują i że sam nie przypuszczał dopóki nie zobaczył jak walczą `e sobą dwa dzikie koty. Ja też słyszałam, że kastraty mają przerąbane poza domem.
Mieszkam w domu z ogrodem, w dzielnicy willowej, obok jest dość uczęszczana ulica, ale są spowalniacze i od tego czasu koty nie giną już tak pod kołami. Wokół wszyscy mają koty. Kiedyś już miałam kota, który był kastrowany (ale miał wredny waleczny charakter, więc jakoś sobie radził). Nie oddalał się on zbytnio od domu, a i tak dwa razy wrócił strasznie poturbowany.

Teraz jest zimno. Kotki dopiero co były odrobaczone, teraz są zaszczepione, więc na razie od kiedy je wzięłam (25.12) siedzą wyłącznie w domu. Są niesamowitymi miziakami. Teraz też jeden z nich śpi mi na kolanach. Poza tym mamy córkę, która bardzo zżyła się z kotkami. Również z jej powodu nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby choć jeden zaginął
Z drugiej zaś strony, nie wyobrażam sobie wiecznie ich pilnować, żeby nie wychodziły do ogrodu. One są cwane, potrafią przemknąć między nogami, jak to koty ;). Dorosły człowiek jeszcze da radę ich nie wypuścić, ale dziecko już nie.
Poza tym mając ogród człowiek chciałby, żeby wszyscy członkowie rodziny (w tym i koty) z niego korzystali. Zwłaszcza jeden z kotków ma straszne zapędy ogrodnicze i najchętniej leżałby w dużych doniczkach z kwiatami. Myślę, że ogród to byłby dla niego prawdziwy raj.

Chciałabym się dowiedzieć, czy macie koty kastrowane, które wychodzą? Czy takie koty mogą przetrwać na zewnątrz? A może w takim wypadku tak jak radzi weterynarz nie należy ich kastrować?

Azir

 
Posty: 55
Od: Śro gru 01, 2004 10:27

Post » Śro lut 02, 2011 21:19 Re: Kastracja a koty wychodzące

Jeśli nie chcesz, żeby Twoje koty zaraziły się śmiertelną dla nich wirusową białaczką (złapią ją podczas prób krycia dzikich kotek - nosicielek), wykastruj je.
Jeśli nie chcesz, żeby w wiosennym szale zalotów i walk terytorialnych wpadły pod samochód, wykastruj je.
Jeśli nie chcesz, żeby koszmarnie poturbował je lokalny płodny kocur - szef okolicy, dla którego będą konkurencją, wykastruj je.
Jeśli nie chcesz co trochę meldować się u weta z kotami cierpiącymi na ropnie, ponadrywaną skórę, i inne obrażenia powstałe podczas walk, wykastruj je jak najszybciej.

Straszliwie walczą między sobą kocury płodne. Bo mają o co: samiczki.

A. I jeszcze jedno.
Jeśli będziesz miała w domu płodne kocury, będziesz miała jeszcze jedno jak w banku: obsikany przez ich konkurentów dom, ogród, okna. Co bardziej krewcy panowie mogą nawet próbować wtargnąć do budynku i tam podsikiwać i urządzać rozróby.
Ostatnio edytowano Śro lut 02, 2011 21:24 przez ana, łącznie edytowano 1 raz
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Śro lut 02, 2011 21:24 Re: Kastracja a koty wychodzące

ana pisze:...
Straszliwie walczą między sobą kocury płodne. Bo mają o co: samiczki.

Amen.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 02, 2011 21:27 Re: Kastracja a koty wychodzące

Powiem tak. Praktycznie wszystkie koty bliższych i dalszych znajomych, także wychodzące są kastrowane. Radzą sobie bez problemu. Owszem, jeden kocur kastrat omal nie został zabity przez obce koty. Ale niekastrowane kocury też czasem giną w walkach. Poza tym jednym kocurem (który zresztą zginął pod autem) znam w tej chwili kilkanaście wychodzących i żaden nie ucierpiał w ostatnich latach od obcych kotów. Jeden jest postrachem okolicznych kocurów, też niekastrowanych. Inne żyja sobie wyluzowane. Tak więc straszny los kastratów jest mitem. A znacznie mniejsze ryzyko choćby zarażenia białaczką lub kocim Aids. No i... dla mnie rzecz rozstrzygająca - kastraty nie produkują kolejnych bezdomnych kociaków.

To jedna sprawa. Natomiast druga... Cóż, znałam lub znam właścicieli około setki wychodzących kotów. Mniej niż 10% z tych kotów przeżyło 3-4 lata, większość żyła znacznie krócej. Tylko pojedyncze dożyły starości. Wypuszczając kota masz prawie pewność, że zginie. Może przy ruchliwej drodze w ciągu kilku tygodni/miesięcy, przy mniej ruchliwej trochę później. Samochód to nie jedyne ryzyko, koty giną od zatruć, przez psy, przez ludzi niestety też. Często znikają bez śladu i nawet nie wiadomo, co się stało.

Można kotom zbudować wolierę, można wyprowadzać w szelkach, zabezpieczyć ogrodzenie (to najtrudniejsze). Jestem absolutnie przeciwna wypuszczaniu kotów bez żadnych ograniczeń. Oczywiście to Wasza decyzja, ale niech przynajmniej będzie świadoma.

Da się kota nie wypuścić, wszystko jest kwestią determinacji. Choćby zamontowanie podwójnych drzwi by kot nie "przemknął", siatki w oknach.

Moje koty mają osiatkowany balkon z donicami, w których się wylegują. Kocur bywa wyprowadzany na zewnątrz w szelkach - lubi; kotki nie lubią. Mając własny ogród zrobiłabym kotom duży taras czy najlepiej wybieg. Ale wypuszczanie samopas... Nie.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Śro lut 02, 2011 21:33 Re: Kastracja a koty wychodzące

Agulas74 pisze:...Mając własny ogród zrobiłabym kotom duży taras czy najlepiej wybieg. ..

Ja bym skutecznie ogrodził. Zadanie niełatwe, ale myślę, że optymalne.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 02, 2011 21:36 Re: Kastracja a koty wychodzące

Ana, Agulas dzięki za odpowiedź :).

Co do białaczki, to niedługo zaszczepię je na tę chorobę. To chyba je uchroni, mam nadzieję :).

Co do ropni, to miałam tę wątpliwą przyjemność przy okazji mojego poprzedniego (kastrowanego) kota.

Czyli co, istnieją kastrowane koty, które swobodnie chodzą poza domem?

Co do determinacji. Ja determninację w sobie posiadam, ale moja pięcioletnia córka już nie.
Drzwi na taras nie zrobię podwójnych, nie ma takiej możliwości. Postaram się je tak pilnować, jak mojego poprzedniego kota, którego miałam wiele lat, a który wychodził zwykle tylko gdy byliśmy w domu i nie szlajał się sam po nocach.

Azir

 
Posty: 55
Od: Śro gru 01, 2004 10:27

Post » Śro lut 02, 2011 21:38 Re: Kastracja a koty wychodzące

PcimOlki pisze:Ja bym skutecznie ogrodził. Zadanie niełatwe, ale myślę, że optymalne.


Ale ja nie jestem potentatem. Mam na karmę, ma na weta, ale nie znam ogrodzenia na moją kieszeń, które będzie dla kota nie do pokonania.

Azir

 
Posty: 55
Od: Śro gru 01, 2004 10:27

Post » Śro lut 02, 2011 21:49 Re: Kastracja a koty wychodzące

Jest jeszcze jeden aspekt, o którym właściciele wychodzących kotów rzadko kiedy myślą: zachowania tych zwierząt, których sąsiedzi wcale nie muszą tolerować.

Wyobraź sobie, że do Twojego ogródka i domu wchodzi obcy stwór. Obsikuje (jeśli niekastrowany, to cuchnącym moczem) płot i ściany domu. Wali kupska na wypielęgnowany trawnik, w grządki z kwiatami i w ogródku warzywnym - centralnie, obok truskawek :twisted: . Ostrzy pazury na drzewkach, wysokopiennych różach, drogich drewnianych meblach ogrodowych.
Wskakuje na wózek z niemowlęciem i je obwąchuje - nie znasz tego zwierzęcia, więc się boisz (czy to racjonalne, czy nie, nie musi Cię obchodzić).
Podajesz kolację na tarasie a ów obcy zwierz łazi po stole i kradnie wędlinę z kanapek.
Stwór przewraca klatkę, którą wystawiłaś na taras i rani papużki faliste babci. Włazi do gołębnika i ukatrupia ukochane ptaki Twojego ojca. Cieszysz się?

Twoje koty będą się tak zachowywać. Sąsiedzi - kociarze pewnie nie będą mieli zastrzeżeń. Ale niekociarze w najlepszym przypadku będą rozgoryczeni, w najgorszym poszczują je psami, postrzelą z wiatrówki, albo po prostu otrują. :(
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Śro lut 02, 2011 21:51 Re: Kastracja a koty wychodzące

Drzwi od tarasu przeco się ciągle nie otwiera (można taras jakoś zabezpieczyć).

Nie wypuszczaj kotów.
Ja wypuszczałam, wszystko było ładnie pięknie. Pewnego tygodnia Killy już spory czas nie rpzychodził, poszłam szukać, nic.
W piękny sobotni poranek jade sobie do pracy, patrze na droge a tam leży mój kot - martwy.

Chyba nikt by tego nie chciał, to bardzo boli, bo gdyby nie moja głupota, on by nadal był z nami.
Nigdy więcej nie wypuszcze kota z domu.

I dodam jeszcze że raz o mało go nie zagryzły psy sąsiada, ale nasz kochany piesek zaczął ujadać jak wściekły i kotek został uratowany.
Obrazek
Obrazek

Soen

 
Posty: 90
Od: Czw sty 20, 2011 0:19

Post » Śro lut 02, 2011 22:00 Re: Kastracja a koty wychodzące

PcimOlki pisze:Ja bym skutecznie ogrodził. Zadanie niełatwe, ale myślę, że optymalne.


Ciekawa jestem jak miałoby wyglądac takie "kotoodporne" ogrodzenie.
Bo z moich doświadczeń wynika, że takowe nie istnieje, jeśli nie chciałabym zamieniać ogrodu w jedną wielką wolierę albo w coś w rodzaju więzienia...
I nie nabijam się, tylko interesuje mnie jak w praktyce tę skuteczność osiagnąć :?:
Widziałam jak kot jednym skokiem z ziemi ląduje na murze o wysokości 2 metrów (tak wlasnie do mnie przychodzą koty "zewnetrzne"). A domowa kocica, której jako jedynej pozwalam samodzielnie zwiedzac okolicę wdzięcznie wdrapuje się na płot ze sztachet i wygląda calkiem jak w znanej piosence... Ogrodzenie mam wysokie na 2,20m (na wyzsze trzeba uzyskiwać pozwolenie na budowę, no i koszty...).
Obrazek Obrazek

Chatte

 
Posty: 1405
Od: Śro kwi 02, 2003 8:46
Lokalizacja: Józefów - Warszawa

Post » Śro lut 02, 2011 22:01 Re: Kastracja a koty wychodzące

Soen pisze:Drzwi od tarasu przeco się ciągle nie otwiera (można taras jakoś zabezpieczyć).


Moje drzwi na taras nie mają klamki z zewnątrz, czyli wychodząc do ogrodu nie mam możliwości zamknąć ich za sobą. Wiadomo, nie pomyślałam w porę, teraz nie wiem, czy to można zmienić. Poza tym tylko przez drzwi mogę wietrzyć salon, okna się nie otwierają. Tak mi doradził właściciel firmy produkującej okna. Już od jakiegoś czasu nie polecam nikomu tej firmy :twisted: .

Ana, z Tobą całkowicie się zgadzam, sama mam pełno obcych kup w ogródku. Zawsze wiosną przeprowadzam totalne odkupianie ;). Klnę przy tym całkiem na poważnie.
Mam nadzieję, że upilnuję koty na moim terenie, zobaczę czy to możliwe :)

Będę się starać.

Azir

 
Posty: 55
Od: Śro gru 01, 2004 10:27

Post » Śro lut 02, 2011 22:03 Re: Kastracja a koty wychodzące

A zatrzasnąć? Na czas wietrzenia koty zamykaj w pokoju :twisted:
U mnie tak jest, wietrzymy tylko w nocy, a ja musze spać z kotami :1luvu:

O własnie w jakiejś książce czytałam o dość kontrowersyjnej metodzie zniechecenia kociakow do wycieczek na zewnetrzny.
Potrzebny jeden szczekajacy pies (duzi najlepiej). To stawiamy koty na przeciw okna/tarasu i przez okno widzą wielkiego, szczekającego psiuna. Na ich miejscu też mi by się odechciało.
Nie wiem czy działa i troche taka brutalna metoda, ale może.
Ostatnio edytowano Śro lut 02, 2011 22:07 przez Soen, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

Soen

 
Posty: 90
Od: Czw sty 20, 2011 0:19

Post » Śro lut 02, 2011 22:05 Re: Kastracja a koty wychodzące

Soen pisze:A zatrzasnąć? Na czas wietrzenia koty zamykaj w pokoju :twisted:
U mnie tak jest, wietrzymy tylko w nocy, a ja musze spać z kotami :1luvu:


do siatki mozna przymocowac mocne magnesy np.
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro lut 02, 2011 22:10 Re: Kastracja a koty wychodzące

Soen pisze: wietrzymy tylko w nocy


Człowieku, ale ja nie zostawię na noc otwartych drzwi do domu!
Z zamykaniem kotów w pokoju na ten czas jest dobry pomysł, ale musiałabym to robić za każdym razem, gdybym chciała wyjść do ogrodu (jak wspomniałam, nie mogę zamknąć drzwi od strony tarasu).

Kotx2, do jakiej siatki? Sorki, ale ja do sierpnia spłacam balustradę tarasu, w sumie zajęło mi to 4 lata, nie będę teraz niczego przebudowywać.

Soen pisze:Potrzebny jeden szczekajacy pies (duzi najlepiej). To stawiamy koty na przeciw okna/tarasu i przez okno widzą wielkiego, szczekającego psiuna. Na ich miejscu też mi by się odechciało.


Ale ja mam dwa psy :lol: . Nie szczekają, bo im na to nie pozwalam. Kotki bardzo je lubią. Bawią się ich ogonami :ryk:

Azir

 
Posty: 55
Od: Śro gru 01, 2004 10:27

Post » Śro lut 02, 2011 22:14 Re: Kastracja a koty wychodzące

Azir pisze:
Soen pisze: wietrzymy tylko w nocy


Człowieku, ale ja nie zostawię na noc otwartych drzwi do domu!
Z zamykaniem kotów w pokoju na ten czas jest dobry pomysł, ale musiałabym to robić za każdym razem, gdybym chciała wyjść do ogrodu (jak wspomniałam, nie mogę zamknąć drzwi od strony tarasu).

Kotx2, do jakiej siatki? Sorki, ale ja do sierpnia spłacam balustradę tarasu, w sumie zajęło mi to 4 lata, nie będę teraz niczego przebudowywać.

Soen pisze:Potrzebny jeden szczekajacy pies (duzi najlepiej). To stawiamy koty na przeciw okna/tarasu i przez okno widzą wielkiego, szczekającego psiuna. Na ich miejscu też mi by się odechciało.


Ale ja mam dwa psy :lol: . Nie szczekają, bo im na to nie pozwalam. Kotki bardzo je lubią. Bawią się ich ogonami :ryk:



yyy chyba się zgubilam ale chodziło mi o siatkę w drzwiach :? ...nie ważne :wink:
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, jowitha, magnificent tree i 519 gości