Od "cioci weterynarz" dostał wytyczne żywieniowe i teraz gustuje wyłącznie w jedzonku suchym Hills ewentualnie Royal Canin dla wrażliwców

Więc kolejna "ciocia" Bea co i rusz podsyła pyszne porcyjki a Pan Morris nabrał ciałka wigoru oraz niezłej kondycji

Szafy nadal pozostają jego ulubionym miejscem, bo jak każdy prawdziwy facet, Pan Morris musi czasem pobyć sam z dala od zgiełku tego świata.
Ma drobne problemy skórne, jednak na chwilę obecną wygajają się one i na nowo porastają sierścią.
Tak swoją drogą to zaczęło się od niewielkiego strupka na karku z jakim zabrałyśmy go do domu. Poczatkowo myślałyśmy, że po prostu podrapał się, jednak szybko okazało się, iż to nie jest zwykły strupek. Clotrimazol i wizyta u cioci weterynarz załatwiły sprawę.
Nie zmienił się jednak jego milusiński przytulaśny charakterek i niezwykły temperament polowania na wszelkiego rodzaju suche listki, maskotki i inne (nie daj Boże) grzechoczące zabaweczki

Uwielbia wiedzieć co się dzieje i mieć wszystko pod kontrolą. Zarówno w dzień jak i w nocy. W salonie oraz.... w toalecie...

niekoniecznie zamykając za sobą drzwi

Kolana, poduszki i kizianie bez końca to, to co Pan Morris uwielbia najbardziej.
Więc nic w tym dziwnego, że teraz właśnie przeciąga się na moich kolanach

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie
Pan Morris z rodzinką