
Kluniek dalej preferuje spanie w transporterku. Nalot na jezyku okazał się paprochami z granatowego kubraczka ochronnego...
Wczoraj doszła paka z suchą karmą - Kluń po raz pierwszy od operacji - zameldował się w porze posiłku w kuchni. I wciął porcję suszu. Dzisiaj kupy nie było, wczoraj - nie wiem... Dzisiaj nad ranem za to Kluskim wyprodukował megakłaka i to takiego z gratisami w postaci drobnego grysiku i czegoś, co przypominalo kawałki surowego kurzego cyca, prostokątne, o zaokrąglonych rogach

W nocy KokDylek dał dylka ze swojego kubraczka. Przed chwilą wiązałam jej dwie kokardki - nie wiem, jak ona to robi


Jutro do kontroli ucha jedzie Wowek (ten na piątek ma umówioną kastrację), Soda - na kontrolę rozciętego odnóża, Klunia - wiadomo. No i Koko, jeśli w nocy wyjdzie z kubraka. Zlizała alusprej, musiała jakiś czas pracować nad ranką w nocy

Co jeszcze? Nie wiem.
Aha, oko Koko, to zakraplane, wygląda już bardzo dobrze

Dziewczyny w ogóle są świetne u weta: najpierw: och i ach - nie łap mię! - a jak jest po wszystkim, odstawione na bok, rozglądają się niesamowicie uważnie po całym gabinecie. Taki wzrok: co by tu można było pobroić, oooo.... Wypuśćcie nas choćby na chwileczkę!