DT u J.D.<Ciężkie czasy-40KOTÓW PROSI O GŁOSY !!!!!!

[J.D.]

ech,szkoda słów.....nie mogłam zostawić ich bo to było przed tymi ogromnymi mrozami,a one tam nawet nie miały co jeść....nikt by nie podkarmił nawet gdybym dała czym...to co miałam robić

[ASK@]

szkoda,szkoda słów.Zrobiłaś co musiałaś.
Jeśli nie masz jak ich oswoić to tylko ciachnąc i wypuscić jak ciepło sie zrobi.

[J.D.]

Tylko gdzie?

[magaaaa]

Tam gdzie były.
Czy to niemozliwe?
Koty są terytorialne, najlepiej byłoby żeby wróciły "do siebie".

[J.D.]

Tam nikt już nie mieszka,nie ma też komu dokarmiać.Koty przypadkowo odkryła rodzina czy ktos tam znajomy po tym jak panią zabrali do szpitala.One były tak głodne,że wręcz jak szalone rzuciły się do ludzi. Tylko dlatego zostały złapane.Pani po wyjściu ze szpitala wyprowadziła się do córki.Niestety,mam problem

[J.D.]

.... szukam miejsca dla czarnego Czarusia,miziastego,kochanego kocurka,który jak dotąd prowadził baaaaaaaardzo bujne życie.Widać to po licznych strupkach,zadrapaniach i rozerwanym uszku.Płacze za towarzystwem i podwórkiem.Być może po kastracji uspokoi się i stanie się kotem domowym.Kto wie To właśnie jemu szukam teraz domku,może być wychodzący.może ktoś słyszał o takim?

podnoszę bo bardzo potrzebny domek.Czaruś jest czarujący milutki,barankujący,pcha się do ludzia może być DT a wtedy pomogę w utrzymaniu chłopca

[ASK@]

.... szukam miejsca dla czarnego Czarusia,miziastego,kochanego kocurka,który jak dotąd prowadził baaaaaaaardzo bujne życie.Widać to po licznych strupkach,zadrapaniach i rozerwanym uszku.Płacze za towarzystwem i podwórkiem.Być może po kastracji uspokoi się i stanie się kotem domowym.Kto wie To właśnie jemu szukam teraz domku,może być wychodzący.może ktoś słyszał o takim?

podnoszę bo bardzo potrzebny domek.Czaruś jest czarujący milutki,barankujący,pcha się do ludzia może być DT a wtedy pomogę w utrzymaniu chłopca

[jaaana]

Z Białegostoku - szuka kociaka do adopcji
viewtopic.php?f=13&t=123541

[ASK@]

Asiu co u Was?

[J.D.]

U nas po staremu-czyli nowe tymczasy-rudy kocurek,tak 4-5m-cy,czarny,malutki chłopczyk ok 3m-cy i szare,dłudowłose cudo.Niestety nie daje zajrzeć sobie pod ogonek może dziś wstawię zdjęcia... Poza tym duża bura i jej towarzysz Czaruś po ciachnięciu.no i niezłe przeboje bo Czaruś tak próbował wydostać się z klatki po cięciu [ jeszcze mało przytomny],że ma cały pyszczek podarty Wygląda bardzo biednie Nie wiem też co mam robić Jest chętny na DUŻĄ ale ona bardzo płacze za Czarkiem Jak pojechał do weta to cały czas go wołała.Mam teraz dylemat bo domek nie chce dwóch kotów No i co mam robić?Nie mam zielonego pojęcia....Może to szansa na domek...Kurcze oto dylematy tymczasowania...

[ASK@]

tak, dylemat!
Sama byłam gotowa rozdzielić Teo i Zeldę. Ale oni nie byli u mnie zżyci.Wspomnień czar działał.

A oni bardzo jak widac za sobą. Jest nadzieją,ze na nowym w innym środowisku zapomni. Ale jeśli państwo długo ją zostawia samą to tez nie będzie dobrze. Z drugiej strony dom dla dorosłego kota ...Trudno jest.

Pogadaj jeszcze z nimi. Wiem, robiłas to.Ale jeszcze raz spróbuj.

A skąd wzięłaś maluszki?

[hanelka]

Może poczekaj, szkoda ich rozdzielać. Dwupaki też „schodzą”. Jak są zżyte, to może warto to uszanować.

[J.D.]

Nowe koteczki -z Białegostoku,od niki_01.mieszkały w piwnicy.Ciężko z takiego miejsca o DS a tak spróbukję-zrobię zdjęćia i ogłoszę na bialystokonline.Myślę,że długo nie będą czekać na chętnych.Tylko trudniej będzie z wyborem tego odpowiedniego domku.Co do dwupaku to też mam mieszane uczucia co do rozdzielania....Chciałabym aby poszły razem...

[ASK@]

to zostaw dwupak. Będziesz się gryzłą potem,że je rozdzieliłaś.

Mluszków teraz mało, to faktycznie powinny pójść szybko.
A co do odpowiedzialnych domków-nigdy nie wiesz. Ale należy wierzyć.

[J.D.]

Ale ja nigdy nie mam pełnego zaufania,jakoś tak mam,że muszę gnębić i dusić domki aż do non stopu,aż do obrzydzenia,aż mają mnie dosyć i są szczęśliwi jak im odpuszczę.Jestem też znana z tego,że zanudzam,molestuję prawie,telefonami do nowych domków.Widzę po minach,żę najchętniej wysłaliby mnie na księżyc żebym już dała spokój.Jeśli już wymęczę domek do granic wytrzymałości nerwowej i zachodzi obawa,że żeby mnie już się pozbyć to mogą nawet zrezygnować z kota,wtedy daję spokój i mówię,że zdali egzamin.Zdarzyło się już parę razy,że moje oczekiwania i wątpliwości doprowadziły do rezygnacji.Jednemu panu ,który miał wziąć ode mnie psa powiedzialam wprost,że nie dam mu psa jeśli nie weżmie urlopu aby pies mógl się zaaklimatyzować.Taka jestem Mówią,że mam większe wymagania niż sąd rodzinny Chociaż czasem oddaję kota prawie od ręki jeśli uznam,że wszysto mi pasuje.