Dotarłam do kompa, to napiszę.
Weekend był pod znakiem adopcji.
Najpierw wczoraj razem z ASK@ zawiozłyśmy mojego Justysia i jej Marketa do jednego domu. Dom nam się spodobał dużo wcześniej - maile i telefony, a wczorajsza wizyta adopcyjna tylko potwierdziła nasze odczucia. Zostawiłyśmy chłopaków, ale łatwo nie było. Justyś był u mnie przez rok, trafił jako dziki maluch, długo nie chciał polubić ludzi. Od moich kotów nauczył się wszystkiego, nawet porannego dawania buzi, żebym tylko wstała.

Umiał rozruszać moje niemrawe kocury. Wróciłam do domu i tak smutno mi się bez niego zrobiło.
W nowym domu Market poczuł się od razu zupełnie jakby wrócił do siebie, po krótkiej nieobecności.

A Justyś schował się pod szafę. Na szczęście już wieczorem przeniósł się pod inną szafę

, potem schował się między kwiatkami. A dzisiaj już zaczyna pokazywać się nowym opiekunom. Oczywiście, cały czas potrzebne dobre myśli, żeby nowe życie chłopaków ułożyło się tak, jak powinno w nowym domu.
Potem pojechałyśmy zawieźć Kociołka do nowego domu. Nie miałyśmy wątpliwości, że dobrze chłopak trafił. Będzie miał za towarzysza dorosłego młodego kocurka.
A dzisiaj razem z Piotrem568 zawieźliśmy Drezynkę i Bilecika do Łodzi. W domu jest już 14-letnia koteczka, która straciła niedawno swoją siostrę i potrzebuje towarzystwa. Oby tylko dzieciaki nie dały jej za mocno do wiwatu. Dostałam już maila, ze koteczka troszkę się boi dzieciaków, ale juz zdążyły się razem poobwąchiwać.
I to na razie koniec adopcji kolejarzy. Siódma Konduktorka dziczy okrutnie, potrzeba jej czasu, na pewno nie nadaje się teraz do pójścia do adopcji. A Buforek... jak określił go weterynarz - jest marny. Mamy dawać antybiotyk i dokarmiać convem. Oby mu się udało wyjść na prostą.