mirka_t pisze:Casica o podawaniu Miszy leków w karmie też pisałam, ale zapewne jak zwykle nie czytałaś.
Doczytałam, ale przeciez sama pisałaś, że gorzej je ze względu na nbolące coś w pysiu. Stąd moje pytanie o antybiotyk, a nawet w ostateczności steryd, po to, żeby mu ulzyć i żeby przynajmniej jadł normalnie. W normalnym jedzeniu można przemycic bezsmakowy lek.
Poza tym, ma wysoki mocznik, leki osłonowe można podać w iniekcji i zawsze w takich przypadkach przynoszą ulgę.
mirka_t pisze:Co do wypuszczenia Miszy to nadal nie rozumiem Twojego toku myślenia. Czepiasz się mnie, że nie leczę Miszy na siłę a dobrze wiesz, że na wolności nie przeżyłby do końca roku. Być może się mylę, ale nie słyszałam, aby stres wywoływał pnn.
A odnalazł się u Ciebie ten wolno zyjący kot z drugiego końca Polski? Nie. Sama tak pisałaś. Jesli nie rozumiesz o co mi chodzi, nie będę więcej tłumaczyć. Mam inne podejście do wolno zyjących kotów, mam takie koty, wiem jak reagują, nie zgadzam się z czyms takim.
Stres pewnie nie wywołuyje pnn, ale niewatpliwie przy pnn jest niewskazany i ma fatalny wpływ na kota.
A co do tzw. całej prawdy o Miszy w Twoim wydaniu
1. 29 stycznia miał pierwsze badania, w tych badaniach już widać było, że mocznik i kreatynina są w normie, ale w górnej granicy normy. Ale był też stan zapalny, więc mogło to wynikać z tego właśnie. Ale ok, ucho się paprało, stan zapalny mógł być oczywisty, zaczęłaś mu leczyć ucho. W porządku.
2. 10 lutego narkoza. Szycie ucha, sanacja paszczy, kastracja. Czyli solidna ta premedykacja.
Badań kontrolnych po tym zabiegu nie było. Uważam, że to błąd, ja bym skontrolowała. Trzeba było sprawdzić co i jak. Czemu wet nie zdecydował się już wówczas na amputację małżowiny nie wiem, z tym nie będę dyskutować, może nie wyglądało to źle.
3. Ucho się nie goi, podejmujecie decyzję o amuptacji małżowiny.
Badań przed zabiegiem nie ma.
Wcinka do badań nie wysłano. I to już nie jest dla mnie zrozumiałe.
4.
Nie zrobiono kontroli po zabiegu. Tego też nie rozumiem.
5. Pozornie jest ok. Ale w październiku pokjawiają się problemy, które określasz jako alergia. Paprze się też ucho. Oczywiście
do weta nie idziesz, badań nie robisz. Leczysz sama.
6. W końcu Misza chudnie, decydujesz się na badania krwi, w listopadzie dopiero. Wyniki są złe. Nawadniasz go. Powtarzasz badania, wyniki nadal są złe.
7.
Nie robisz nic. Nawadniasz, to wszystko.
8. W końcu stycznia robisz badania po uzgodnieniu ze mną. Wyniki są fatalne. Poza tym kot ma problem z pysiem.
Robisz coś, żeby mu jakoś pomóc? NieTak wygląda cała prawda o Miszy. Nie wmawiaj, że to właściwie zadbany nerkowy kot.