Okropnie się dziś zdołowałam w pracy

Gadałyśmy z koleżanką o opłatach, kosztach życia i naszych pensjach. Masakra

Jak się tak zastanowić to można się załamać. Pensje nie rosną a koszty życia owszem. Premii nie ma bo sprzedaż niska. Raz na jakiś czas dopada mnie taki lęk jak to będzie, jak damy radę. Chciałabym móc normalnie żyć nie zastanawiając się czy kupić w tym roku kozaki. Nie lubię jak mnie łapie taki stan ducha

A jeszcze ktoś odkopał na koci-łapci mój wątek z 2009 roku. Przeczytałam pierwszy wpis i zamarłam. To wszystko co tam napisałam jest dalej aktualne. Dalej nie wiem co ze swoim życiem zrobić.
Ale żeby nie było tak ponuro to wygląda na to że spełni się moje wielkie marzenie. Aż się boję myśleć
