
szalu dostaje, jak widze lub slysze, ze ktos traktuje kota jak rzecz...

pol roku temu nagle, z nieznanej przyczyny odszedl kot mojej kolezanki... przezylam to bardzo, bo go bardzo kochalam... Awatarku, slonko (*)
Ja wiem, kolezanki i jej podejscia do sprawy nie zmienie... Awatarek nie byl nigdy u weta, niekastrowany, wiec nie znamy przyczyny odejscia. Wygladal na zdrowego, ale wiem, ze to pozory. Na pewno nie potracilo go auto, nie mial sladu tez walki sugerujacego, ze zginal przez psa czy kota... Mlodziutki byl, raptem ok.3 lat mial. Jak to na wsi, byl wychodzacy, glownie do lowienia myszy potrzebny... Myslalam, ze ta sytuacja cos kolezanke nauczyla... Ale ostatnio dowiedzialam sie, ze byc moze na wiosne, jesli kotka jej siostry znow male bedzie miala, to prawdopodobnie wezma kociaka od niej...

O Awatarka nie dbali, o nastepnego tez nie beda dbac... Jestem pewna, ze gdyby Torince taki dom sie trafil, historia by sie powtorzyla...

Szkoda Twoich nerwow, Kamila, olej tego typu telefony itp, uznaj, ze nie bylo takowych i dzialaj dalej, bo takich ludzi i ich podejscia nie zmienisz. A przeciez nie po to wyciagasz kota niemal z bagna, z dna, by dac mu najdzieje i potem znow rzucic na dno! Nie po to przeciez walczysz o zycie i zdrowie kota!
Ale bardzo podobalo mi sie co napisalas:
Cameo pisze:na pytanie, czy kot będzie wypuszczany, dostałam odp że nikt nie będzie trzymać kota na sznurku jak psa. No to Toriny nie dostaną..

Nie ma sie co roztrzasac o powodach, kazdy myslacy czlowiek umie czytac miedzy wierszami, a ty postawilas sprawe jasno: to ty tu dyktujesz warunki

Jeszcze sie znajdzie ten wlasciwy domek

Nie trzeba sie przeciez spieszyc

Kota ma u ciebie bezterminowy tymczas, wiec moze byc spokojna, jeszcze szczescie sie do niej usmiechnie
