Witam wszystkich

Po pierwsze bardzo dziękujemy cioci Natalii za wklejenie linku do wątku Filipka
Maurycy jest 8 miesięcznym (ur. w maju 2010 roku) kocurkiem. Wygląd trochę mylący bo młodzian jest już wielkości naszego rezydenta Figaro

, więc należy do dużych i dorodnych kocurków. Jest zaszczepiony i wysterylizowany. Został nam przekazany do oswojenia z piwnicy od Pani Ani do oswojenia i wyadoptowania. Bardzo dobrze dogaduje się z innymi kotkami (ma z nimi nieprzerwany kontakt od małego). Jest bardzo nieśmiałym kotkiem. Pierwsze chwile w naszym domu przesiedział pod choinką, ale później szybko wyszedł do pozostałych wąsiastych i niestety tylko do tych ma pełne zaufanie. Jak widać na zdjęciach nie boi się i nie chowa. Nie pozwala się też jednak brać na ręce (jest wtedy bardzo przerażony i wyrywa się więc zrezygnowałyśmy z łapania go na rzecz głaskania). Łasi się do nóg i na własnych warunkach pozwala głaskać (nie brać na ręce, nie nagle, gdy ja się zbliżę lub nie ucieknę). Poza tym jest przeuroczy, bo rzeczywiście zachowuje się jak wstydliwy nastolatek

. Z pewnością to nie kot zabawka. Potrzebuje wyrozumiałego domku, który będzie respektował jego potrzebę niezależności i czasem nietykalności. Niewykluczone, że przy mniejszej ilości kocich towarzyszy i dłuższej ilości czasu i zaufania stanie się całkiem miziastym kicią.
Co do Moni to tu niestety raczej zabrakło doświadczenia po stronie domku

. Dla nas naturalne wydawało się to, że kocia pierwszy dzień, czy dwa chowa się; że może nie chcieć początkowo jeść i się miziać; że nie reaguje na wołanie i brana na ręce wtula się chowając główkę. Mona tak właśnie zachowywała się przez pierwsze dwie doby. Przed wczora po południu wyszła do nowych właścicieli, zjadła i nawet zaczęła się łasić. Wczoraj wieczorem znów się schowała (co dla nas też nie było niczym strasznie niezwykłym) i domek się przestraszył i postanowił ją odwieźdź. Wczoraj już nie przekonywałyśmy i nie pytałyśmy, bo przez cały czas starałyśmy służyć radą i wsparciem. Domek nie zdecydował się na spróbowanie wprowadzenia feromonów, czy innych sposobów wsparcia kici, więc stwierdziłyśmy, że nie ma co nikogo na siłę do niczego przekonywać, bo lepiej teraz niż za trzy miesiące.
Z Kacperkiem rzeczywiście będziemy musiały trochę się pogimnastykować, bo to rzeczywiście specyficzny kotek. Najdłużej z rodzeństwa się aklimatyzował, szybko i mocno zżył się z naszymi rezydentami (najpierw Ginger, później Figarem

). Jest bardzo mądrym indywidualistom, który trudno nabiera zaufania, ale gdy już nawiąże z kimś kontakt to jest bardzo wierny i oddaje całe swoje kocie serducho. Wybiera sobie jedną osobę jako zaufaną, a resztę domowników toleruje (z kotami jest zresztą podobnie - teraz najlepiej dogaduje się z Miko). Wyadoptowywaliśmy już różne kotki, więc i on napewno znajdzie swój domek, choć będzie to od nas wymagało więcej wyczucia... i lepiej dla Kacperka mniej czasu, bo ten sprawia, że mały coraz mocniej się przyzwyczaja.
Co do zastrzyków. Nie ma cudownych leków przywracających czucie, bo przyczyną jest tu przerwanie połączeń nerwowych (w przypadku kocich łapek rzadziej uszkodzenie komórek nerwowych). Stąd też leki działają tyko wspomagająco. Podstawowym działaniem jest rehabilitacja, która ma na celu najpierw przecieranie (bierna terapia) a następnie odbudowywanie (właściwa faza rehabilitacji) i wzmacnianie
nowych połączeń między komórkami nerwowymi. Mówiąc po ludzku budujemy drogi, żeby komórki nerwowe mogły się ze sobą komunikować i przesyłać informacje np. o tym, że coś łapkę ukłuło, albo że ma zrobić krok na przód (to już bardzo trywialnie mówiąc). Wspomagająco zarówno u ludzi jak i u kotów podaje się witaminy A+E i z gruby B (tę ostatnią rzeczywiście często podaje się domięśniowo jednak przy urazie dozowanie leku jest codzienne i skoro są tabletki to nie wiem, czy warto codziennie kłuć kociaka). Pozostałe leki podaje się przy niedowładach wynikających z uszkodzeń CUN (wylew, udar, itp.) przy mechanicznym uszkodzeniu obwodowego układu nerwowego nie pomogą

. Gubitkowa nie wiem, o co dokładnie chodzi więc bardziej szczegółowych informacji mogę udzielić gdy powiesz mi coś bliżej o tym czego dotyczy brak czucia, co jest jego przyczyną, w jakim wieku jest zwierzak i od jak dawna nie ma czucia. Ponadto wszystkie "rzeczy" związane z utratą czucia po urazie mechanicznym trzeba
konsultować z chirurgiem lub fizjoterapeutą (np. w przypadku rehabilitacji kończyny złamanej lub skręconej). Mam nadzieję, że coś rozjaśniłam
Śliczne dzięki za cudowne ogłoszenia
