anahit pisze:Dziękuję Wam kochane za ciepłe słowa. Wciąż wracają natrętne myśli: gdybyś go nie uśmierciła, mijałaby druga doba po operacji. I wyobrażam sobie, że zaczęłoby mu się polepszać, że znowu skacze i zaczyna jeść. Ale ja mu nie dałam szansy nawet na sekundę po operacji... Nie wiem co począć. Idę do jego pokoiku, cały czas zerkam, czy z kryjówki Leosia nie wychynie na mnie jego czarna główka. W pamięci mam jego oczka w tym szpitalnym transporterku i niestety widzę w nich strach. Mam nadzieję, że faktycznie wiedział że jest mój i że go nie oddałam. Mam nadzieję, ze jest przy mnie i że go kiedyś zobaczę i przytulę i że wyjaśnię mu wszystko, że go nie zostawiłam, że żałuję iż dane nam było ze sobą być tak krótko. Mam nadzieję, że wie o tym, że po niego wróciłam i zabrałam z powrotem; że wrócił do siebie, do swojego domu...
Wie Anetko, on wie...