Dzięki, dzięki
Ale powiem Wam, że dzisiejsze emocje i stres sięgnęły chyba granic absurdu. Na dobre pół godziny przed moim wejściem na egzamin dostałyśmy z dziewczynami takiej głupawki, że nawet stwierdzenie: "najwyżej spotkamy się na poprawce w lutym" wywołało totalny rechot aż do łez, a mówione to było z powagą

Jak już wylosowałam zestaw: rodzaje zaniku, rodzaje kości oraz badania dodatkowe, to stwierdziłam, że zanikowi patologicznemu z nieużywania uległ mój własny, prywatny mózg. Żeby nie było powiedziałam to głośno, reakcja egzaminatora sprawiła, że wszystko ze mnie spłynęło i kości nawet z nazwami łacińskimi omówiłam
A teraz czuję się jakbym przewaliła własnołapnie z tonę węgla. Nigdy więcej przekładania egzaminów, nie dość, że zdrowe zakuwanie przed normalnym terminem, to potem jeszcze tydzień oswajania materiału i dwudniowe egzaminy. Ale to już za mną

następna sesja dopiero jakoś w czerwcu pewnie
