Syluś nas poznał, oczka mu się zaświeciły, kita powędrowała do góry, ale chwilę potem wyraźnie nam dał do zrozumienia, że on się u Karoliny czuje dobrze i w razie jakbyśmy go chcieli zabrać, to nie ta bajka, on tu zostaje Sylwuś wygląda bosko, w końcu nabrał ciałka, już nie jest takim makaronikiem jak u nas był I największa radość - Sylwusiowy ogon cały czas "ożywa"
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność...
radość wielka, drapak przybył do nas, Sylwuś już majstruje przy pudełku dobrze, że wzięłam wolne, na kurowanie Adolfa, będę skręcać przy okazji drapaka