Racja

Też bym chętnie tę
mordeczkę zobaczyła

A przy okazji - nie sądziłam, że przez te ogłoszenia może tyle ciekawych historii wyniknąć: zgłosiło się paru dodatkowych chętnych, których przekierowałam, odbyłam dwie ciekawe rozmowy na temat opieki nad kotami (tak jakbym była jakimś kocim autorytetem)

Dziś np. rozmawiałam z panią, która do tej pory miała psy, ale syn zaadoptował kota, był z nim u rodziców na Święta... no i rodzice się zakochali w kocie. Ale: chcą kota raczej spokojnego, żeby im demolki w domu nie zrobił. No to zebrałam się w sobie, wytoczyłam całą listę argumentów, dlaczego dobrze wziąć kota już starszego, np. ze schronu czy fundacji, o znanym, ustabilizowanym charakterze. Pani wręcz ucieszyła się z takiej podpowiedzi. Drugi to pan, który też w trakcie mrozów uratował jakąś kocią bidę, wraz z żoną przygarnęli ją do domu, ale za to córka odmawia wizyt u nich, bojąc się o małe dziecko. No to zaczęłam pogadankę o konieczności wizyty u weta celem odrobaczenia i odpchlenia, o nieszkodliwości zwierza po tychże zabiegach, o mitach na temat alergii, o tym, że tylko podstawowe zasady higieny wystarczą. Dzwonił też pan, który znalazł w gazecie ogłoszenie "Przyjmę młodego agresywnego psa" i miał podejrzenie, czy nie chodzi aby o walki psów. Pogadaliśmy trochę o losach zwierzaków, kombinowaliśmy, jak wyczaić intencje ogłoszeniodawcy, w końcu stanęło na tym, że pan miał zainteresować tym TOZ.
To kilka przykładów, jak ogłaszane kota poszerza kontakty międzyludzkie
