Suoneczny Nikodem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 28, 2004 18:08 Suoneczny Nikodem

Chciałam Wam opowiedzieć Suoneczno-Nikodemową historię :)
Od zawsze byłam otoczona zwierzątkami. U rodziców miałam fascynacje wszystkim, poczynając od rybek, przez chomiki, papużki, kanarki, aż do kotków i piesków ze wskazaniem na kotki.
Jak 4 lata temu wyprowadziłam się z domku i zamieszkałam z TŻ, to była kiszka ... TŻ kochał pieski, a kotki, mówił, nadają się tylko na grilla ;) Oczywiście pieska w bloku męczyć nie będziemy i miszkaliśmy tak sobie 2 lata, jak ostatnie grzyby ... Oczywiście ja przebąkiwałam, że fajnie byłoby mieć kotka, ale odpowiedź zawsze była taka sama ... Kotki śmierdzą ... No cóż ... Ja wiem swoje, a mąż swoje ...

2,5 roku temu przeszliśmy małą rodzinną tragedię, gdzie wylądowałam w szpitalu, ocierając się o drugi koniec tęczowego mostu ... Byłam biedna, pokrojona prawie na plasterki, nie mogłam łazić, nosić nic ciężkiego, w łóziu przewracałam się ledwo z boku na bok ... Zwolnienie dało mi dodatkowo popalić, bo nudziłam się przeokrutnie. Nastały czas około-walentynkowy ... Ja już kręciłam się powolutku, letko obolała, ale dzielnie wracałam do świata sprawnych. Mój mąż uczył się do egzaminów u kolegi - szczęśliwego posiadacza czarniutkiej kici. Któregoś dnia wrócił z sesji naukowej z tajemniczą miną ... "Na Walentynki możesz sobie sprawić kotka ... pod warunkiem, że będzie czarny ..." Prawie oszalałam z radości !!! Od razu pognałam do kiosku po gazetkę z ogłoszeniami ... Pognałam, to mocno powiedziane, ale wtedy nie zwracałam uwagi, że mnie coś boli !!! Jak na złość na stanie nie ma czarnych kotków, a jedyny czarny - pani nie może się zdecydować ... Zamęczałam ją telefonami o godzinę, czy się już namyśliła, ale pani była bardzo niezdecydowana ... W międzyczasie objechałam wszystkie okoliczne schroniska ... No i niestety ... Wszystkie kolory są, ale czarnych nie ma ... Kolejny raz zadzoniłam do pani z ogłoszenia ... Pani okazało się, że bardzo się przejęła, ale swojego malucha nie chciała oddać ... Poszukała jednak wśród znajomych koleżankę, która w swojej hodowli syjamków miała kilka podrzutków ... WSZYSTKIE CZARNE !!! 30 km, jakie mnie dzielą od tej pani pokonałam w 20 minut !!! Gnałam tak strasznie szybko, że cud, że nie dostałam jakiegoś mandatu ... Wpadłam do pani Lucynki zziajana, z koszyczkiem w ręku i wielką nadzieją, że to tu znajdę mojego kotka !!! Czerne kotki były 3 ... 2 zupełnie czarne, a trzeci - najmniejszy, najbardziej doświadczony przez życie - czekoladowy z białym żabotem, białymi majteczkami i białymi skarpetkami ... Na końcu ogonka miał białą plamkę ... Białe miał też wąsy i brewki ... Był najpiękniejszym kotkiem na świecie i od razu wpakował mi się z zabawkami na kolanka ...
Obrazek
Z opowieści pani Lucynki wynikało, że kotka znalazła w jakichś krzakach, zmarzniętego, zapchlonego, zarobaczonego i w stanie ogólnie bardzo złym ... Całe szczęście trafił na osobę, która kocha kotki i wie co z nimi robić ... Pracuś, bo takie tam nosił imię został odpchlony i odrobaczony. Trochę się odchuchał, ale jak go zobaczyłam pierwszy raz, to miał dopiero co zarośnięte puszkiem prawie całe plecki ... Nie pytałam się od czego to, ale domyślam się, że był jedną, wielką chodzącą raną od pcheł i jakichś egzem ... Mnie to zupełnie nie przeszkadzało ... Koek był najpękniejszy ze wszystkich kotków i był na pewno MÓJ !!! Pani Lucyna nie mogła się z nim pożegnać ... Płakała i całowała go, jak dziecko ... Widać - ulubieniec domu ;) Kotka zapakowałam do koszyczka i pomaszerowałam do samochodu ... A w samochodzie ... w koszyczku ... kotek za nic nie chciał siedzieć ... Tak strasznie zawodził, że nie mogłam go tam trzymać ... Serce mi się kroiło ... Wypuściłam skubańca ... Najpierw obszedł cały samochód, wszędzie musiał zaglądnąć. Wędrówkę zakończył na moim ramieniu, gdzie siedział grzecznie całą drogę i całował mnie w uszko, mrucząc przy tym nieprzyzwoicie ... Po drodze wjechaliśmy do zoo-sklepu po wszystkie akesoria. W sklepie maluch zaczarował panią i dostał całą stertę gadżetów i inych zabawek.
Dojechaliśmy do domu przed mężem ...
Kotek obszedł wszystkie możliwe kąty, obwąchał wszystko, pooglądał gdzie lodówka, gdzie spanie, a gdzie kibelek ... No i radośnie zabrał się do zabawy ... Brykał i brykał i nawet nie zauważył, że w domu pojawił się pan ... Mąż, jak go zobaczył, to osłupiał ... Bo do ideału kotkowi duuuużo brakowało ... Po odpowiedniej porcji zabawy, kotek postanowił kupić pana ... Natychmiast wskoczył panu na kolanka i powędrował wyżej, żeby dać panu buziaczka i pocałować w uszko ... I to był koniec poglądów, że "kotki są dobre na grilla" i "kotki śmierdzą" ... Teraz nie pan ma kotka, tylko kotek ma pana i są obaj w sobie baaaaaardzo zakochani ...
Obrazek
Wieczorem pani i pan usiedli razem przy stole, wyciągnęli kalendarzyk i pół wieczoru kłócili się, jak nazwać kotka ... A ponieważ kotek to straszny łobuziak i cwaniaczek, został nazwany Nikodem.
Nikoś jest ulubieńem całej rodziny :) Pakuje się wszystkim na kolanka, mruczy z każdego powodu, całuje wszystkich kiedy tylko się da ... jest rozpieszczony, jak dziadowski bicz, podgryza, podszczypuje i ciągle rozmawia. Gaduła jest z niego straszny ... Z mężem normalnie rozmawia ... Aportuje myszki, nosi w pysku kapcie, przestawia swoje legowisko w coraz inne miejsca. Wyznacza kary, jak się go zdenerwuje ... Je, jak francuski piesek, wita gości w drzwiach i kocha sunię sąsiadów :)

I to taka dziwna historia suonecznego Nikodema :)
Strasznie go z mężem kochamy !!!

Pozwolicie, że będę czasami pisała co u nas słychać ... W końcu chyba wszyscy mnie tu rozumieją - koty to najcuowaniejsze zwierzęta na świecie :)

Suonko

 
Posty: 396
Od: Wto lip 27, 2004 9:19
Lokalizacja: Gdynia Obłuże

Post » Śro lip 28, 2004 18:13

Piękna historia :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35292
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Śro lip 28, 2004 18:15

Sympatyczne opowiadanko :D

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 28, 2004 18:16

Witaj :D
Tak, koty to najcudowniejsze zwierzęta na świecie :lol:
Głaski za uszkiem dla ślicznego Nikodema :1luvu:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Śro lip 28, 2004 18:26

Suonko, ulubionym powiedzeniem mojego męża było kiedyś "Wyczyścimy kotkiem butki?", a po pojawieniu się w domu kota przeszło niepostrzeżenie w "Dlaczego ten kot nie chce położyć się bliżej mnie????" :lol:

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 28, 2004 18:35

Mój Tata rozgłasza wszystkim znajomym i nie tylko,że nie lubi kotów.
Tylko nigdy nie mówi,że śpi z nimi i, że Go ciągle obłażą.
A-ha zimą robi im telewizorek tzn. karmi ptaki pod oknem kuchennym w ogródku tak żeby kicie dobrze widziały.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 28, 2004 18:38

Hehehe Dziękuję za miłe przyjęcie kolejnej kociej mamki :)

Mój mąż jest teraz na wakacjach ... codziennie dzwoni i pyta "jak kotek ???". Kotek miał ostatnio zapalenie spojówek i muszę dawać mu kropelki ... Mąż jest strasznie przejęty stanem zdrowia kotka i mną się raczej słabo przez to interesuje ...
A kotek, jak to kotek ... Oczka może i są chore, ale to wcale nie przeszkadza w łobuzowaniu i podkradaniu rzeczy ...

Od kiedy jestem słomianą wdową, to nie mogę sobie zrobić nic do jedzenia, bo kotek domaga się stałych porcji przytulania i całowania ... Moje obiady od 10 dni wyglądają tak: szklanka maślanki, 5 łyżek otrębów, wszystko jedzone szybko na kolanie z kotkiem pod pachą :lol:

Suonko

 
Posty: 396
Od: Wto lip 27, 2004 9:19
Lokalizacja: Gdynia Obłuże

Post » Śro lip 28, 2004 18:42

Super opowiesc, prosimy o wiecej :D

Moi rodzice tez dziwia sie, ze mam koty :lol: i to koty a nie kota :roll:

Ale jak przyjechalam kilka razy z nimi do rodzicow, to tata chcial koniecznie z kocurkiem (Krzys) sam na sam spedzic kilka godzin w SWOIM pokoju ("tatku, ale on musi miec dojscie do kuwety" :roll: ) a mama wieczorem wszelkimi sposobami probowala zwabic ktores, zeby spalo w jej nogach przynajmniej a nie u mnie na kolankach :lol:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro lip 28, 2004 18:46

Suonko, piekna historia :D

zosia&ziemowit pisze:A-ha zimą robi im telewizorek tzn. karmi ptaki pod oknem kuchennym w ogródku tak żeby kicie dobrze widziały.


Skądś takie postępowanie znam :lol:
Mruf! :wink:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro lip 28, 2004 18:54

Przemiła historia - witamy serdecznie :)
Margot, Vasco i Mija
Obrazek

Margot

 
Posty: 520
Od: Śro wrz 10, 2003 16:49
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 28, 2004 19:00

Witaj :lol:
Pieknie opowiadasz :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87656
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw lip 29, 2004 7:38

Suoneczko, bardzo się cieszę, że napisałaś wreszcie ten wątek. Witaj wśród nas :D
Ata i dwa łobuziaki Czarny i Szary

Ata

 
Posty: 323
Od: Sob lip 03, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 02, 2004 14:39

Nikodem potrzebuje towarzystwa ... Wiemy to od jakiegoś czasu ... Nasz kot się z nami nudzi i dostaje stanowczo mniej miziania i przytulania, niż by chciał ... No ale co zrobić ?? My mamy oboje pracę i nie możemy siedzieć całymi dniami w domu. Co więcej ... Wyjeżdżamy na weekendy i Nikoś zostaje sam na prawie 2 dni. Decyzję mamy już podjętą, ale czekamy na odpowiedni moment, tzn. na mój urlop, żeby kociarnię przypilnować.
Jak na razie mieliśmy jedną próbę dokacania ... Niestety nieudaną ... Pewnie za szybko spanikowaliśmy ... No cóż ... Widocznie to nie był TEN kotek ... A jak to było ??

Jakiś miesiąc temu z kawałkiem mój mąż miał atak kamicy nerkowej. Oczywiście szpital, jakieś kroplówki, zastrzyki przeciwbólowe i milion recept. Po powrocie do domu mąż został zapakowany do łóżka, a ja udałam się do APTEKI ... I zupełnym przypadkiem zawędrowałam do zoo-sklepu. A tam ... Siedzi taki bidulek na wystawce i płacze ... Moje miętkie serce nie wytrzymało ... Całe szczęście pan pozwolił na próbę. A że sklep był właśnie zamykany, to ewentualny zwrot kotka miał nastąpić w dniu następnym. Przytaszczyłam koteczkę do domu. katka była śliczna, tam, gdzie Niki ma czarne, to kotka miała szare ... Reszta identyko. Jak Nikodem zobaczył małego intruza, to natychmiast przestał nas kochać ... Nie dał się dotknąć, obchodził malucha szerokim łukiem, ale jak tylko spuściliśmy koty z oczu, to Niki swoim tłustym dupskiem siadał na kociaku i z oszami, jak F16 gryzł malucha w gardło ... Oczywiście my startowaliśmy na ratunek, Niki chował się w jakimś kącie i tylko złym wzrokiem ogarniał sytuację na froncie. Kociak był przeuroczy, strasznie wesoły i bardzo towarzyski. Strasznie chciał pobrykać z Nikodemem, ale Niki oczywiście odstawiał fochy, kładł uszy po sobie i znowu pakował się dupskiem na kociaka i go gryzł ... Nocka upłynęła w 2 różnych pokojach ... Mąż z Nikodemem w jednym, ja z maluchem na szyji w drugim ... Nikodem całą noc warował i na najmniejszy szelest kładł uszy po sobie ... Rano ... Bez zmian ... Początek dnia zaczął się od kotłowaniny i łomotu. Oczywiście tłuste dupsko na górze, maluch na dole i pisk w niebogłosy ... Przeczekaliśmy jeszcze trochę i niestety ... Smutna decyzja ... To się nie uda ...Płakałam strasznie, bo bardzo mi się kotek podobał, ale zapakowałam maluszka do koszyczka i zawiozłam do sklepu ... Oczywiście rozpacz była PZREOGROMNA ... Musiałam omijać sklep szerokim łukiem, bo beczałam z żalu, że kotek taki biedny ... Po 3 dniach pojechałam zobaczyć, czy kotek znalazł dom ... Niestety ... Dostał tylko towarzystwo ... Potem już nie jeździłam, bo się najnormalniej w świecie bałam swoich reakcji ... Nikodem był na nas obrażony jeszcze kilka dni ... Nie dał się dotknąć, ani pogłaskać ... O mrytaniu nie było mowy ... Kosztyk, w którym siedział maluch był pilnowany dzień i noc ...
Teraz sobie wyrzucam, że spanikowałam i powinnam wziąć wtedy za 3 dni wolnego, żeby pilnować towarzystwo, a potem izolować tylko na czas wyjścia do pracy ... Cóż stało się ... Ale czuję się wrednie ... Gdzie mi do tych osób, które mają 5 kotów, a biorą na przechowanie kolejne maluchy ... Chciałabym mieć takie dobre serce, jak Wy ...

Ale będę miała drugiego kotka !!!! Mąż też chce !!! Fajnie, że jeszcze niedawno mówił coś o grill'u :lol: 2 dni temu gadaliśmy z teściami, że chcemy drugiego kotka ... Nadmienię, że mój teść, jak słyszy "kot", to się dosłownie stroszy hehe. Oczywiście, jak usłyszał "drugi kot", to nastroszył się podwójnie ... Ale mój mąż poszedł w zaparte, że żadna różnica, czy się ma jednego, czy 2 koty ... Roboty tyle samo :) Dobrze, że w to wierzy, ale i tak ja będę sprzątać kuwetkę :)

Marzy mi się "rosyjski niebieski" ... Szkoda, że za darmo nie oddają ... Ale takiego właśnie bym chciała ...

Suonko

 
Posty: 396
Od: Wto lip 27, 2004 9:19
Lokalizacja: Gdynia Obłuże

Post » Pon sie 02, 2004 15:01

Suonko, no proszę, jak to TŻ może sie zmienić :lol:

A co do dokocenia, to na pewno nastepnym razem sie uda.

(ja mam teraz malucha do oddania, ma dwa tygodnie, do oddania za miesiąc, szaro-bury, chłopaczek :D Rosyjski niebieski to nie jest, ale rozkoszny do kwadratu)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon sie 02, 2004 15:10

Suonko, trening czyni mistrza. Mnie tez daleko do niektorych osob z Forum, ale wazne ze mamy serca na wlasciwym miejscu. Czytalam Twoja historie i krecilo mi sie w nosie ze wzruszenia.
Moj maz (czyli TZ - towarzysz zycia, jak to tu okreslamy na Forum) tez ma hysia na punkcie Trio. Tez to byly jego pierwsze koty, a okazal sie urodzonym kociarzem :wink: . Ten typ tak widac ma :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], HerbertDielm i 64 gości