
Od zawsze byłam otoczona zwierzątkami. U rodziców miałam fascynacje wszystkim, poczynając od rybek, przez chomiki, papużki, kanarki, aż do kotków i piesków ze wskazaniem na kotki.
Jak 4 lata temu wyprowadziłam się z domku i zamieszkałam z TŻ, to była kiszka ... TŻ kochał pieski, a kotki, mówił, nadają się tylko na grilla

2,5 roku temu przeszliśmy małą rodzinną tragedię, gdzie wylądowałam w szpitalu, ocierając się o drugi koniec tęczowego mostu ... Byłam biedna, pokrojona prawie na plasterki, nie mogłam łazić, nosić nic ciężkiego, w łóziu przewracałam się ledwo z boku na bok ... Zwolnienie dało mi dodatkowo popalić, bo nudziłam się przeokrutnie. Nastały czas około-walentynkowy ... Ja już kręciłam się powolutku, letko obolała, ale dzielnie wracałam do świata sprawnych. Mój mąż uczył się do egzaminów u kolegi - szczęśliwego posiadacza czarniutkiej kici. Któregoś dnia wrócił z sesji naukowej z tajemniczą miną ... "Na Walentynki możesz sobie sprawić kotka ... pod warunkiem, że będzie czarny ..." Prawie oszalałam z radości !!! Od razu pognałam do kiosku po gazetkę z ogłoszeniami ... Pognałam, to mocno powiedziane, ale wtedy nie zwracałam uwagi, że mnie coś boli !!! Jak na złość na stanie nie ma czarnych kotków, a jedyny czarny - pani nie może się zdecydować ... Zamęczałam ją telefonami o godzinę, czy się już namyśliła, ale pani była bardzo niezdecydowana ... W międzyczasie objechałam wszystkie okoliczne schroniska ... No i niestety ... Wszystkie kolory są, ale czarnych nie ma ... Kolejny raz zadzoniłam do pani z ogłoszenia ... Pani okazało się, że bardzo się przejęła, ale swojego malucha nie chciała oddać ... Poszukała jednak wśród znajomych koleżankę, która w swojej hodowli syjamków miała kilka podrzutków ... WSZYSTKIE CZARNE !!! 30 km, jakie mnie dzielą od tej pani pokonałam w 20 minut !!! Gnałam tak strasznie szybko, że cud, że nie dostałam jakiegoś mandatu ... Wpadłam do pani Lucynki zziajana, z koszyczkiem w ręku i wielką nadzieją, że to tu znajdę mojego kotka !!! Czerne kotki były 3 ... 2 zupełnie czarne, a trzeci - najmniejszy, najbardziej doświadczony przez życie - czekoladowy z białym żabotem, białymi majteczkami i białymi skarpetkami ... Na końcu ogonka miał białą plamkę ... Białe miał też wąsy i brewki ... Był najpiękniejszym kotkiem na świecie i od razu wpakował mi się z zabawkami na kolanka ...

Z opowieści pani Lucynki wynikało, że kotka znalazła w jakichś krzakach, zmarzniętego, zapchlonego, zarobaczonego i w stanie ogólnie bardzo złym ... Całe szczęście trafił na osobę, która kocha kotki i wie co z nimi robić ... Pracuś, bo takie tam nosił imię został odpchlony i odrobaczony. Trochę się odchuchał, ale jak go zobaczyłam pierwszy raz, to miał dopiero co zarośnięte puszkiem prawie całe plecki ... Nie pytałam się od czego to, ale domyślam się, że był jedną, wielką chodzącą raną od pcheł i jakichś egzem ... Mnie to zupełnie nie przeszkadzało ... Koek był najpękniejszy ze wszystkich kotków i był na pewno MÓJ !!! Pani Lucyna nie mogła się z nim pożegnać ... Płakała i całowała go, jak dziecko ... Widać - ulubieniec domu

Dojechaliśmy do domu przed mężem ...
Kotek obszedł wszystkie możliwe kąty, obwąchał wszystko, pooglądał gdzie lodówka, gdzie spanie, a gdzie kibelek ... No i radośnie zabrał się do zabawy ... Brykał i brykał i nawet nie zauważył, że w domu pojawił się pan ... Mąż, jak go zobaczył, to osłupiał ... Bo do ideału kotkowi duuuużo brakowało ... Po odpowiedniej porcji zabawy, kotek postanowił kupić pana ... Natychmiast wskoczył panu na kolanka i powędrował wyżej, żeby dać panu buziaczka i pocałować w uszko ... I to był koniec poglądów, że "kotki są dobre na grilla" i "kotki śmierdzą" ... Teraz nie pan ma kotka, tylko kotek ma pana i są obaj w sobie baaaaaardzo zakochani ...

Wieczorem pani i pan usiedli razem przy stole, wyciągnęli kalendarzyk i pół wieczoru kłócili się, jak nazwać kotka ... A ponieważ kotek to straszny łobuziak i cwaniaczek, został nazwany Nikodem.
Nikoś jest ulubieńem całej rodziny


I to taka dziwna historia suonecznego Nikodema

Strasznie go z mężem kochamy !!!
Pozwolicie, że będę czasami pisała co u nas słychać ... W końcu chyba wszyscy mnie tu rozumieją - koty to najcuowaniejsze zwierzęta na świecie
