Ineczka, zwana przez Marcina Marysią.
Znalazłam ją 06.07.2010, miała wtedy chyba około 7 tygodni (może więcej, bo ogólnie jest malutka), przyjmijmy więc, że urodziła się 25.05.2010.
Koteczka ma teraz okolo 8 miesięcy i już pierwszą rujkę za soba. Jest maleńką, kieszonkową koteczką o prześlicznym pyszczku. Jest ciekawie umaszczoną burasią, posiada wiele rudych przebłysków (na główce, brzuszku, ogonku, łapeczkach) i przepięknie kropkowane łapeczki. Wszystkie cztery są cudne, ale przednie szczególnie.
Kicia ma długaśny, lemurkowaty ogonek, bardzo często zawadiacko zadarty do góry.
Kitusia jest zaszczepiona trzykrotnie przeciwko grzybicy, dwukrotnie tricatem, jest regularnie odrobaczana i odpchlana.
Jak już wcześniej pisałam nie mogę pozbyć się czegoś z uszek, chociaż stosuję cuda na kiju

Aktualnie w uzyciu otosol i oridermyl. Brudu malutko, jednak nadal jest. Widac, że jej przeszkadza, bo drapie się po uszkach. Co pewien czas czyszczę uszka oliwką a nie otosolem, bo widzę, że kicia ma podrażnione uszka w środku od codziennego czyszczenia.
Badania wymazu z ucha Inusi i Jaskóła zrobię najwcześniej po 07.02.2011, jak będę na miejscu.
Koteczka wzorowo korzysta z kuwetki, zajada TOTW z mięsnymi/puszkowymi przerywnikami. Zresztą nie ma wyjścia.
Wspaniale dogaduje się z innymi kotami, jedynie na dokocenie, bardzo potrzebuje innych kotów i w mig owija je sobie wokół pazurka. Owinęła nawet Cirusię.
Uwielbia aportować. Potrafi przynosić myszkę/papierek nawet 20 razy pod rząd.
Człowieka kocha. Lubi przyjść, władować się na kolana, rozmruczeć i usnąć. Lubi w nocy przytulać się do człowieka. Jednak nie jest namolna. Inny kot do spania jej wystarczy.
Nie ma problemów, żeby nosić ją na rękach. Leży sobie wtedy na pleckach i mruczy.
Cód, miód i orzeszki.