Nieudane adopcje.

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Śro sty 19, 2011 20:41 Re: Nieudane adopcje.

czy leci z nami moderator?
można by wydzielić wątek: wypuszczać czy nie? po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny :D
Izabela
Obrazek

Marcepan

Avatar użytkownika
 
Posty: 1629
Od: Śro lip 11, 2007 15:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro sty 19, 2011 20:54 Re: Nieudane adopcje.

Marcepan pisze:czy leci z nami moderator?
można by wydzielić wątek: wypuszczać czy nie? po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny :D


No pod tym względem ( rozmów 'nie na temat" ) to mod by się przydał w 95% wątków na miau :twisted:
Może dlatego pod tym względem jest to jedno z najbardziej swawolnych for jakie znam ;)

Angel_

Avatar użytkownika
 
Posty: 1807
Od: Wto wrz 22, 2009 21:33
Lokalizacja: Walia

Post » Śro sty 19, 2011 21:44 Re: Nieudane adopcje.

Angel_ pisze:
Marcepan pisze:czy leci z nami moderator?
można by wydzielić wątek: wypuszczać czy nie? po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny :D


No pod tym względem ( rozmów 'nie na temat" ) to mod by się przydał w 95% wątków na miau :twisted:
Może dlatego pod tym względem jest to jedno z najbardziej swawolnych for jakie znam ;)

to jest moje zdanie i ja je podzielam :twisted:
Izabela
Obrazek

Marcepan

Avatar użytkownika
 
Posty: 1629
Od: Śro lip 11, 2007 15:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro sty 19, 2011 22:05 Re: Nieudane adopcje.

Marcepan pisze:
Angel_ pisze:
Marcepan pisze:czy leci z nami moderator?
można by wydzielić wątek: wypuszczać czy nie? po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny :D


No pod tym względem ( rozmów 'nie na temat" ) to mod by się przydał w 95% wątków na miau :twisted:
Może dlatego pod tym względem jest to jedno z najbardziej swawolnych for jakie znam ;)

to jest moje zdanie i ja je podzielam :twisted:


:lol:

To może przydałby się wątek "Czy leci z nami mod?" i pogadanka dlaczego modzi są a nie interweniują tudzież czy może ich tak naprawde nie ma / lub/ nie potrafią ogarnąć tak wielkiego portalu 8)
Serio, serio nie rozumiem skąd taka swawola na tym forum. No, chyba, że dotyczy tylko pewnej elity forumowiczów 8)

Angel_

Avatar użytkownika
 
Posty: 1807
Od: Wto wrz 22, 2009 21:33
Lokalizacja: Walia

Post » Pon sty 24, 2011 21:43 Re: Nieudane adopcje.

Angel_ pisze:
Marcepan pisze:czy leci z nami moderator?
można by wydzielić wątek: wypuszczać czy nie? po raz tysiąc pięćset sto dziewięćsetny :D


No pod tym względem ( rozmów 'nie na temat" ) to mod by się przydał w 95% wątków na miau :twisted:
Może dlatego pod tym względem jest to jedno z najbardziej swawolnych for jakie znam ;)


:smiech3: :love: :smiech3:

Amelia Poulain

 
Posty: 294
Od: Nie sty 16, 2011 13:58

Post » Wto sty 25, 2011 9:23 Re: Nieudane adopcje.

Witam!
Podczytuję to forum od dłuższego czasu i też chciałam zabrać głos w dyskusji z perspektywy tej osoby, która wzięła kota do adopcji.
Mój stan posiadania na lipiec zeszłego roku to były dwie kotki:jedna urocza seniorka w słusznym wieku (11 lat) i druga znajda młoda (jakieś 4 m-ce).Ponieważ mieszkam na wsi i bardzo lubię koty zapragnęłam jeszcze jednej kici do kompletu.Tak żeby było nieparzyście :D Chciałam pomóc jakiejś bidzie ze schronu albo innej bezdomnej więc swoją trzecią bidę wzięłam z legnickiego TOZu.Miała być zdrowa.
Przywieziono mi ją z kocim katarem,zapchloną i ze świerzbem w uszach.(Że nie wspomnę o tymże prosiłam o kotę z małą choćby domieszką rudości a dostałam pingwinkę, ale to szczegół)
Kota została u mnie i mam nadzieję,że już dawno zapomniała o swoim bylejakim kocięctwie :?
Narażone zostały moje rezydentki na te wszystkie choróbska, bo kota miała być zdrowa i nikt nie raczył mnie uprzedzić,że bedzie do leczenia.
Całe szczęście,że trochę pojęcia o kotach mam i zapobiegłam nieszczęściu.Wyizolowałam i wyleczyłam zwierzaka.
Wnioski jakie wysnułam na przyszłośc to takie,że nigdy więcej adopcyjnych kotów.Jeśli będę chciała kota, to od znajomych albo z innego pewnego żródła.I nie chodzi tu nawet o koszty leczenia, bo to sprawa drugorzędna,tylko o to że narażono moje zwierzaki domowe na chorobę niestety.(Koty zwykłe dachowce,ale moje, moi członkowie rodziny).
A nawiasem mówiąc to po jakimś miesiącu przyplątała się kolejna panienka i.......została z nami.
Ale tu wiedziałam,że biorę kotę z ulicy i najpierw do weta,a później na salony trafiła.
No i znowu jest parzyście. :?
Uprzedzając uwagi:nie jestem zbieraczką kotów. Te, które mam są poszczepione zadbane i wysterylizowane i zaprzyjaźnione z naszym psem. I więcej kotów nie będzie. :kotek:

elli3

 
Posty: 16
Od: Sob lis 27, 2010 23:27
Lokalizacja: Chocianowiec (Dolny Śląsk)

Post » Wto sty 25, 2011 9:35 Re: Nieudane adopcje.

elli3 pisze:Chciałam pomóc jakiejś bidzie ze schronu albo innej bezdomnej więc swoją trzecią bidę wzięłam z legnickiego TOZu.Miała być zdrowa.
Przywieziono mi ją z kocim katarem,zapchloną i ze świerzbem w uszach.(Że nie wspomnę o tymże prosiłam o kotę z małą choćby domieszką rudości a dostałam pingwinkę, ale to szczegół)
Kota została u mnie i mam nadzieję,że już dawno zapomniała o swoim bylejakim kocięctwie :?


No niestety takie sytuacje też się zdarzają, choć nie powinny. Bo o ile można zrozumieć że dom adoptujący może być niedoświadczony, czegoś nie wiedzieć, czegoś nie rozumieć, tutaj gigantyczna rola edukacyjna.... to nie mogę zrozumieć czemu DT/organizacja wydająca koty do adopcji moze nie mówić wszystkiego.... to jest wstęp do kłopotów na własne życzenie :?

Raz zdarzyło mi się że kobieta chciała ode mnie gwarancję na kota. Kot był zdrowy jak stado koni, ale do adopcji nie doszło bo MUSIAŁAM, po prostu musiałam uprzedzić że nie dam głowy czy coś nie wyjdzie po przeprowadzce. I nie żałuję, bo gdybym dała kota który mimo że zdrowy potem by się rozchorował nie uprzedzając że tak może być, i że nalepki gwarancyjnej nie mam, to mogłoby się skończyć słusznymi pretensjami.

Na forum czytałam też że bywa że nie uprzedza się o charakterze czy zwyczajach kota, o tym ze koty się z czasem mogą zmienić... to są dla mnie rzeczy niepojęte 8O Bo o ile nie dam sobie wmówić że DS robi mi łaskę biorąc kota, o tyle z całą pewnością mam zobowiązanie pełnej informacji tak wobec kota, jak i DS.

Zdarzały mi się adopcje "nieprzewidziane", czyli że dom wziął zupełnie innego kota niż na początu chciał... ale to zawsze był wybór DS (i zwykle samego kota haha).

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Wto sty 25, 2011 9:41 Re: Nieudane adopcje.

elli3 pisze:Wnioski jakie wysnułam na przyszłośc to takie,że nigdy więcej adopcyjnych kotów.Jeśli będę chciała kota, to od znajomych albo z innego pewnego żródła. I nie chodzi tu nawet o koszty leczenia, bo to sprawa drugorzędna,tylko o to że narażono moje zwierzaki domowe na chorobę niestety.


To przykre, że akurat taki wniosek. Zwłaszcza przykre dla kotów, które w domach tymczasowych czekają na swoją szansę.
Ja wszystkie moje adopcyjne koty wydałam zdrowe, zaszczepione i odrobaczone, niektóre też już wykastrowane. Schronisko czy azyl nie ma aż takich możliwości "dopieszczenia" kota, ale nie są to jedyne możliwe źródła, z których można kota adoptować.
Moim zdaniem branie kota od osób, które rozmnożyły swoją kotkę, to zachęta do rozmnażania i powiększania bezdomności.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto sty 25, 2011 9:59 Re: Nieudane adopcje.

seidhee pisze:To przykre, że akurat taki wniosek. Zwłaszcza przykre dla kotów, które w domach tymczasowych czekają na swoją szansę.
Ja wszystkie moje adopcyjne koty wydałam zdrowe, zaszczepione i odrobaczone, niektóre też już wykastrowane. Schronisko czy azyl nie ma aż takich możliwości "dopieszczenia" kota, ale nie są to jedyne możliwe źródła, z których można kota adoptować.
Moim zdaniem branie kota od osób, które rozmnożyły swoją kotkę, to zachęta do rozmnażania i powiększania bezdomności.


Nie oczekiwałam wychuchanego kiciusia.Oczekiwałam,że zostanę potraktowana poważnie i TOZ poinformuje mnie o stanie zdrowia maluszka,bo kicia była wzięta malutka.Wiedziałam,że będzie bez sterylki i bez szczepień bo nie mają kasy na takie "fanaberie"Tymczasem zapewniono mnie że będzie zdrowa a wyszło....jak zwykle.Wzięłabym nawet chorą bo i tak wzięłam przecież, tylko taki jakiś niesmak mi pozostał.......
W końcu taka informacja to też sprawdzian dla przyszłego opiekuna zwierzaka i info dla TOZu czy kot będzie traktowany jak powinien i kochany. :D

elli3

 
Posty: 16
Od: Sob lis 27, 2010 23:27
Lokalizacja: Chocianowiec (Dolny Śląsk)

Post » Wto sty 25, 2011 10:13 Re: Nieudane adopcje.

Masz prawo być zawiedziona i zdenerwowana takim obrotem sprawy. Ale uważam, że skreślanie wszystkich kotów adopcyjnych z tego powodu jest trochę zbyt daleko idącą konsekwencją.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto sty 25, 2011 10:33 Re: Nieudane adopcje.

seidhee pisze:Masz prawo być zawiedziona i zdenerwowana takim obrotem sprawy. Ale uważam, że skreślanie wszystkich kotów adopcyjnych z tego powodu jest trochę zbyt daleko idącą konsekwencją.


Może gdybym wcześniej tu trafiła to kot byłby wzięty od któregoś z "tubylczych"forumowych domów tymczasowych,ale zaczęłam się interesowac kotami w internecie, dopiero po fakcie takiej właśnie adopcji.Więcej kotów nie będzie u mnie dlatego,że na wiecej nie mam miejsca,czasu i pieniędzy, bo nie oszukujmy się,jakieś choćby podstawowe minimum kotu trzeba zapewnić.A nawet ten podstawowy pakiet kosztuje całkiem niemało o czym Wy akurat dobrze wiecie.Każda kota chce być najważniejsza, wygłaskana i dopieszczona.Rąk brakuje czasami :kotek: Tym bardziej,że u mnie moje futra funkcjonują jako domownicy,a nie zwierzaki do trzymania na podwórku (choć są wychodzące to jakos nie bardzo im się chce spędzac czas na dworze :lol: wolą salony).

elli3

 
Posty: 16
Od: Sob lis 27, 2010 23:27
Lokalizacja: Chocianowiec (Dolny Śląsk)

Post » Wto sty 25, 2011 13:02 Re: Nieudane adopcje.

No to wszystkiego najlepszego dla Twoich futerek :ok:

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto sty 25, 2011 14:56 Re: Nieudane adopcje.

dziękuję ,przekaże :lol:

elli3

 
Posty: 16
Od: Sob lis 27, 2010 23:27
Lokalizacja: Chocianowiec (Dolny Śląsk)

Post » Sob sty 29, 2011 18:53 Re: Nieudane adopcje.

Zdarza mi się pośredniczyć w adopcjach kotów ze schroniska - informuję rzetelnie, że kot na 99% ma świerzb, pchły i robale, że należy zacząć od wizyty u weta, że nie wiem, jaki jest w stosunku do dzieci, bo w schronisku ich nie spotyka, że kot ze schroniska, to jednak kot zagadka - często słyszę, oburzony ton, że po co ogłaszam, skoro zniechęcam.

Inna sprawa, że jak rozmawiam o swoich tymczasach, to też zniechęcam. :roll: Nie wiem, jakieś takie mi się trafiają problemowe, jak ładny i zdrowy, to niemiziaty, a jak słodki i grzeczny, to chorowity.
Nie miałam jeszcze zwrotów, ale ja wydaję 2-3 tymczasy rocznie, opornie mi to idzie.
Każdemu mówię, że kot może u niego okazać się jednak trochę inny - wydałam kota spokojnego i powściągliwego (najwyraźniej tak działało na niego towarzystwo kilkunastu innych kotów), a w nowym domu poznał kumpla, który mu przypasował i roznoszą dom.
Nie wydaję do domów wychodzących, choć część moich kotów wychodzi - to już chyba chore :|
Tymczasowanie jest okropnie trudne, zdecydowanie wolę sterylizować koty wolnożyjące.

O! To chyba dobry wątek, żeby wyrazić to, co mnie gryzie - często ludzie, także w tym wątku, oburzają się na restrykcyjne warunki stawiane Domkom.
Mnie uderza co innego - zadziwiająco często czytam o domach, do których nigdy kota bym nie wydała, o jakichś nieprawdopodobnych ilościach wydanych kotów, o nieprawdopodobnych ilościach fajnych domków, które komuś zbywają, bo tymczasy miał dwa, a telefonów kilkanaście.
Nie wiem, może Podkarpacie jest specyficzne - do mnie strasznie rzadko ktoś dzwoni, ale faktem jest, że na lokalnym portalu są dziesiątki kotów do wzięcia z pocałowaniem ręki, bez jakichkolwiek wymagań.
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości