całkiem możliwe. Najgorsze jest to że nie wiadomo tak na prawdę czy Bruno to Bruno czy Bruna... Więc nie wiadomo jaki będzie efekt marcowania dziś rano był. Zostawiłam mu saszetkę - w ciągu 15 minut miska pusta wylizana
Przez 10 dni do jedzenia był dodawany antybiotyk. Trudno powiedzieć czy wszystkie 10 tabletek on zjadł czy ktoś pomógł. Bruno znowu ma chodzone. Raz jest, dwa razy go nie ma. trudno więc określić czy kuracja mu pomogła. Jedzenie w każdym razie znika. Na ten weekend nie jadę do Gdańska, więc z autopsji niczego się nie dowiem. Relacje tż-ta będą jedynym źródłem informacji
Coś się dzieje na podwórku Bruna. Tż widział go ostatnio w sobotę. Jedzenie zostawia mu dwa, trzy razy dziennie. Miski za każdym razem puste, ale właśnie....
Przestawiane są w takie miejsca że kot na pewno by miski tak nie przestawił. Raz są w okienku piwnicznym innym razem na środku ścieżki. Nie wiem czy małolaty, ktoś złośliwy, czy jakiś psiak przyłazi i wyjada.
Może dlatego tak rzadko Bruno się pojawia bo ktoś/coś go przegania.
martwię się o Bruna. Ostatnio pojawiał się sporadycznie to przynajmniej jedzenie znikało. Widziałam go w sobotę rano. Chyba już nie kichał więc pewnie trochę tych tabletek zjadł. Ale od wczoraj nie ma po nim śladu. Jedzenie nieruszone. Jego rywala z podworka własciele wykastrowali wiec przynajmniej tu jest spokoj. Z dwojga złego mam nadzieję że Bruno to bruno a nie bruna i że poszedł marcowac... I wroci złachmaniony za kilka dni jak syn marnotrawny...
Wg mnie Bruno, zdecydowanie jest plci meskiej, wyglad pyszczka, gabaryty, no nie widzę innej opcji kotki chyba rujkuja przez podwyzszona temp...takze i kocury wedruja tu i owdzie
Bruna nadal dziś nie ma. TŻ łazi i narzeka że kota nie ma, jedzenie się marnuje. W sobotę wymieniłam mu siano, więc i na stole pełno i łóżko wygodne, a ten Bruncisław (tak go Tż nazywa ) się poniewiera po świecie.