Żyję
Od wczoraj mam nowych lokatorów. Mamunia Maja jest bardzo łagodną i trochę wystraszoną koteczką.
Synek Gucio to faktycznie dzika-dzicz

. Na noc dałam je razem do klatki ale rano nie spały razem więc mamunię wyciągnęłam z klatki, zwiała za łóżko.
Wieczorem Gucio trochę zjadł, nie wiem, czy urobek w kuwecie jest, sprawdzę po pracy, rano nie miałam na to czasu.
Rano musiałam zapodać tabletki Bonifacemu i Soni, łatwo nie było

.
Gucio to śliczne czarne jak węgielek kociątko, przerażone na maksa. Jeszcze nie widziałam tak przerażonego kocia, no może te, które swego czasu pomagałam łapać Killatha w jej piwnicy.
Nie wiem, jak będzie z jego leczeniem no bo do weta trzeba go zanieść ale przedtem trzeba go złapać, no nic, wypracuję jakąś technikę. Majeczkę też trzeba zanieść do weta, po południu zobaczymy, jak będzie.