luelka pisze:Ale przecież w końcu się udaje - czasami na rozmowy adopcyjne przychodzą tacy ludzie, że się ma ochotę ich wyściskać za to, że są tak fajni, odpowiedzialni, wrażliwi, empatyczni.
To prawda, moje psy poszły tylko do takich

Moderator: Moderatorzy
luelka pisze:Ale przecież w końcu się udaje - czasami na rozmowy adopcyjne przychodzą tacy ludzie, że się ma ochotę ich wyściskać za to, że są tak fajni, odpowiedzialni, wrażliwi, empatyczni.
Agaaa pisze:Zdecydowanie łatwiej kupić kota z hodowlii , niż "dostać " z adopcji.
A z tym się w żadnym razie nie potrafię zgodzić - to znaczy ze stopniem ważności. Owszem, udzielenie rzetelnej, możliwie pełnej informacji o zwierzaku jest bezwzględnym obowiązkiem osoby wyadoptowującej, jednak dom musi zdawać sobie sprawę, że adoptuje nie krzesło albo lampę, tylko żywe stworzenie, które nie tylko ma osobnicze cechy charakteru, ale może na dodatek te cechy zmienić z wiekiem albo pod wpływem rozmaitych czynników.Myszka.xww pisze:(...) sprawdzenie domu i warunków w jakich zwierzak będzie mieszkał, to zaledwie 1/4 sukcesu.
Podstawowym obowiązkiem osoby wydającej zwierzę, jest szczera i rzetelna informacja, na temat charakteru, nawyków i preferencji zwierzęcia, które ma wyć wydane nowym opiekunom.
Co z tego, że sprawdzisz dom i warunki, że będą cudowne, skoro nowym opiekunom, zamiast poszukiwanego spokojnego, starszego kanapowca dasz wulkan energii, z którym sobie nie poradzą? Będzie dramat i powrót z adopcji. Czy można tu winić nowy dom za niepowodzenie w adopcji?
Rany boskiepersiak1 pisze:No właśnie te wizyty to jakieś nieporozumienie. Ja osobiście mam i miałam koty albo podarowane przez naturę albo z domów znajomych jeden tylko jest kupiony. Psy jeden siostry jest kupiony jeden od siostry ciotecznej , a jeden urodzony u nas bo to pudel. Wiecie co jak bym miała wybierać adoptusa z wizytą i szykanami i biednego kota z za płoty bo takiego teraz mam to wygrał ten z za płotu gdyż nikt nie patrzył by mi na ręce i nie domagał się relacji z naszego życia.
persiak1 pisze:Ooooo to ja bym kota nie dostała bo moje są wychodzące i szczęśliwie wracają do domu. Inna sprawa ,że ci co wyadoptowują zwierzaki zachowują się czasem tak jak by nie chcieli ich wydać. Produkują bzudurne i trudności. Po prostu aż śmieszne czasami.
persiak1 pisze:Mam ogromny problem. Mamy na dworze bernardynkę tak około 6 letnią za dnia siedzi w kojcu a nocą sobie biega. Jest za dnia zamknęta bo tratuje małe pudelki i KOTY. Ostatnio doszło dwa razy do dramatu suka zagryzła dwa małe kotki. Co mamy robić boimy się o rezydentów i o koty przechodzące przez posesję. Nie dalej jak wczoraj karmiłam kota to siostra z ogromnym trudem opanowywała bernardynkę. Ostatni morf miał miejsce w ubiegłą sobotę do dziś nie mogę się pozbierać.![]()
![]()
P.s Jeszcze jakiś czas temu mój własny kot doznał ran od bernardynki.
Co się dzieje całe lata żyła z kotami i było ok?
Siostra coś napomyka o ewentualnym uśpieniu psa , bo i my zaczynamy się bać.
Co robić w takich sytuacjach?
Rozumiem, że w związku z powyższym dwuletnie ludzkie dziecko przebywające pod Twoją opieką wrzucisz do rzeki pełnej krokodyli. Krótkie to będzie życie, ale za to jakie arcyciekawe!Agaaa pisze:Kot wychodzacy nigdy nie jest bezpieczny i nie będzie. Natomiast jak widzę tą radość mojego kota , kiedy zabieram go do rodziców na działkę , to stwierdzam , ze gdybym miała dom moje koty byłyby wszystkie wychodzace. Długie nudne życie jest sto razy gorsze od krótkiego ale za to arcyciekawego.
Zależy jak własciciel podchodzi do zycia.
No żesz $@T%@*persiak1 pisze:Kot ma być szczęśliwym zwierzakiem , a nie smutnym zamkniętym w czterech ścianach. Moje nie znają kuwety owszem mam takową na wypadek choroby kota. Forum chyba nadto się zamerykanizowało bo z tamtąd przyszła moda ,że nawet gdy masz ogród to kot siedzi w domu. Ja mam otwarte okna i drzwi domu i co mam zamykać kota w pokoju o nie kot jest panem świata nawet kastrat tak jak moje wielkie puchate kociska wylegujące się na stercie drzewa.
Nawet pers wychodzi na małe spacerki po zielonej trawie.
Jak tak wyadoptowujący będą wybrzydzać to pewnego razu stanie się tak ,że mało kto zechce adoptować kota z forum albo ze schroniska. Nonsensem jest posiadanie ogrodu i więzienie kota za oknem od środka. Rozumiem koty w bloku i siatkowanie balkonu aby nie spadł , ale nie odmawiajmy kotom radości z tego ,że mają szansę na dom z zieloną trawą i kwiatkami nie tylko w donicy.
behemotka pisze:Rozumiem, że w związku z powyższym dwuletnie ludzkie dziecko przebywające pod Twoją opieką wrzucisz do rzeki pełnej krokodyli. Krótkie to będzie życie, ale za to jakie arcyciekawe!![]()
Zależy, jak rodzic podchodzi do życia.
Agaaa pisze:Kot to nie jest zwierzę domowe ! ,a udomowione . Kiedyś biegały na wolności . To nie ich wina , ze człowiek stworzył samochód . I jeśli są warunki na to , zeby kot mógłby być kotem wychodzącym , to ja jestem jak najbardziej na tak. Tym bardziej , ze wiekszosc sobie bardzo dobrze radzi.
Agaaa pisze:Kot to nie jest zwierzę domowe ! ,a udomowione . Kiedyś biegały na wolności . To nie ich wina , ze człowiek stworzył samochód .
Agaaa pisze:I jeśli są warunki na to , zeby kot mógłby być kotem wychodzącym , to ja jestem jak najbardziej na tak. Tym bardziej , ze wiekszosc sobie bardzo dobrze radzi.
persiak1 pisze:Kot zamknięty w domu jest moim zdaniem smutny.
Marcepan pisze:tak, większość świetnie sobie radzi. jakieś dwa czy trzy lata.
seidhee pisze:Bardzo jestem ciekawa, jakie to warunki są odpowiednie dla wychodzącego kota?
Ja uznaję tylko zabezpieczony ogród lub wolierę.
Agaaa pisze:seidhee pisze:Bardzo jestem ciekawa, jakie to warunki są odpowiednie dla wychodzącego kota?
Ja uznaję tylko zabezpieczony ogród lub wolierę.
Dla każdej z nas myślę , ze będą one inne.
Ja nie mam warunków na wypuszczanie kotów , bo mieszkam w bloku . Dlatego tez mam dwa rasowce , co by sie dobrze wpasowaly w te warunki i nie ciągnęło ich na łono natury.
Gdybym miała domek to rasowcow bym nie miała , tylko koty , ktore dobrze umiałyby się odnaleźć w takich warunkach.
Agaaa pisze:Ja nie mam warunków na wypuszczanie kotów , bo mieszkam w bloku . Dlatego tez mam dwa rasowce , co by sie dobrze wpasowaly w te warunki i nie ciągnęło ich na łono natury.
Gdybym miała domek to rasowcow bym nie miała , tylko koty , ktore dobrze umiałyby się odnaleźć w takich warunkach.
Agaaa pisze:Łagodnie mówiąc , co to za beznadziejny przykład?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości